Budowa i ekran
Design jest typowy dla serii Xperia - naprawdę tego smartfonu nie sposób pomylić z inną marką, a Sony konsekwentnie stosuje sprawdzone rozwiązania, co najwyżej nieco odświeżając ogólną estetykę. Tylny panel i ramka wokół urządzenia są z metalu - w przypadku panelu nie miałam wątpliwości, zaś co do ramki byłam przekonana, że to plastik - jednak przedstawiciele Sony sprostowali, że to także metal - a całość jest solidna i świetnie leży w dłoni. W moje ręce trafił model biały, ale w ofercie jest też grafitowa czerń, różowe złoto lub najbardziej zwracający uwagę wariant limonkowy.
Front Xperii X zdominował 5-calowy wyświetlacz Full HD (1920x1080 pikseli) z technologią TRILUMINOS i technologią X-Reality. Przy takich parametrach naprawdę nie ma się do czego przyczepić - kolory są aż nadto soczyste, ostrość i kontrast bez zarzutów i nieważne pod jakim kątem nie spojrzymy, obraz nie ulega zakłóceniom. Na takim ekranie każda, nawet najdrobniejsza treść, każdy obraz, każda gra prezentuje się doskonale w najdrobniejszych detalach. Ekran otacza dość cienka ramka w kolorze obudowy - szkoda, że zastosowano tu wyświetlacza o pełnej szerokości, tak jak w tańszym o połowę modelu Xperia XA. Nad ekranem znalazło się subtelne logo producenta, obiektyw frontowego aparatu, czujniki i dioda doświetlająca, nie zapomnijmy o głośnikach stereo, umieszczonych nad i pod wyświetlaczem.
Jasność jest na przyzwoitym poziomie, nawet w pełnym słońcu całkiem nieźle widać, co się dzieje na ekranie. Nie mam tez zastrzeżeń do panelu dotykowego (jest tu też tryb rękawiczek). Ale jedno "ale" mam - odporność zaokrąglonego, szklanego panelu, pokrywającego front urządzenia (podobno jest tu jakiś rodzaj szkła o wzmocnionej wytrzymałości). Okazało się, że wcale nie jest on tak odporny na zadrapania. Już po 4 dniach pojawiły się na nim rysy - mimo że urządzenie nie było poddawane żadnym testom pod tym kątem, nie było noszone razem z kluczami, nie uległo upadkowi itp. Sugeruję od razu zainwestować w folię ochronną.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Na krawędziach jak zwykle znalazły się wszelkie przyciski i porty. Te, których będziemy używać najczęściej, znalazły się po prawej stronie. To tu jest wielozadaniowy przycisk 3-w-1, czyli włącznik telefonu, klawisz do odblokowania ekranu oraz czytnik linii papilarnych - rozwiązanie z wszech miar wygodne i skuteczne, po drugie regulacja głośności (zlokalizowana dość nisko, lepszym rozwiązaniem byłoby jej umieszczenie w górnej części smartfonu) oraz fizyczny spust migawki - cieszę się, że Sony nie podjęła błędnej decyzji i nie zrezygnowała z tego przycisku. Na przeciwległej krawędzi znalazła się dobrze zakamuflowana klapka, po wyciągnięciu której otrzymujemy dostęp do tacki na kartę nanoSIM i microSD. Niestety nie działają one w trybie hot-swap - każdorazowe wyciągnięcie skutkuje natychmiastowym restartem urządzenia. Ale dobrze, że nie trzeba żadnej szpilki, spinacza czy innego narzędzia do wymontowania tej części - wystarczy podważyć klapkę paznokciem. Od góry zauważymy otwór mikrofonu (do redukcji szumu) oraz gniazdo słuchawkowe, na dolnym biegunie znalazł się z kolei kolejny otwór mikrofonu (główny, do rozmów) oraz port microUSB - ale nie najnowszego typu C.
fot. Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Tylna część urządzenia jest dość minimalistyczna - na metalowym panelu zauważymy położony w lewej, górnej części obiektyw aparatu oraz diodę doświetlającą, jest tu też subtelne logo XPERIA. Nie ma szans - przynajmniej z perspektywy zwykłego użytkownika - by dostać się do wnętrza. Ale niewymienna bateria nie jest już żadnym novum wśród smartfonów z wyższej półki. Dobrze, że nie zamontowano tu szklanych paneli - te miewały to do siebie, że szybko łapały brud i lubiły pękać.
materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!