Interfejs
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W Xiaomi Mi 9T znajdziemy znajomy interfejs: MIUI 10.3 pracujący w oparciu o Androida 9.0. Właściwie - opisywałem go już tyle razy, że spokojnie mogę odesłać was do wcześniejszych recenzji, np. Mi 8 Pro, Redmi Note 7 czy Mi Mix 3. Skupię się zatem na tym, co najważniejsze i charakterystyczne tylko dla Mi 9T.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Interfejs może mieć formę płaską lub z zasobnikiem aplikacji, a nawigacja po nim może być dokonywana za pomocą klasycznych przycisków (o zmiennym układzie) lub intuicyjnych, wygodnych gestów. Panel powiadomień i skrótów wyglądają i działają klasycznie, podobnie, jak menu ostatnich aplikacji i dzielenie ekranu. Możemy włączyć dodatkowy panel z ulubionymi widżetami, dostępny pod odsunięciu głównego ekranu w prawo, mamy też dość szerokie możliwości personalizacji wyglądu interfejsu. Unikalną cechą Xiaomi Mi 9T jest możliwość zmiany dźwięku towarzyszącego wysuwaniu się przedniego aparatu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie zabrakło pływającego klawisza (Asystent Dotyku), trybu obsługi jedną ręką czy też możliwości dodania dodatkowych skrótów - np. do szybkiego włączania latarki dwuklikiem któregoś przycisku. W menu mamy też możliwość wybudzania ekranu podwójnym stuknięciem czy uniesieniem telefonu, a do tego - możliwość klonowania aplikacji i stworzenia wydzielonej strefy w telefonie, by np. oddzielić aplikacje i pliki prywatne od służbowych.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jest też wspomniany wcześniej ciemny tryb interfejsu oraz Always-on-Display o szerokich możliwościach personalizacji. Xiaomi nie przesadza z preinstalowanymi aplikacjami, większość jest przydatna, a zbędne spośród ponadstandardowych - można odinstalować. Telefon jest fabrycznie wyposażany m.in. w aplikację do nagrywania ekranu, skanowania kodów QR czy wizytówek, apkę do konserwacji systemu czy udostępniania plików, a nawet w... trzy przeglądarki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Już na starcie mamy wybór między przeglądarką Xiaomi, a Chrome i Operą. Zabawne... Jeśli pytacie o reklamy - to owszem, pojawiają się, ale tylko w firmowej apce konserwacyjnej, niezbyt często i natarczywie, a do tego, pamiętajcie, że można je wyłączyć. Interfejs - niezmiennie - oceniam jako przyjazny i wygodny w użytkowaniu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wydajność
Pora na kilka słów o wydajności i działaniu tego telefonu. Początkowo, lekko rozczarowało nas to, że dostaliśmy bliźniaka Redmi K20, a nie K20 Pro. W Xiaomi Mi 9T pracuje Snapdragon 730, wspierany przez 6 GB RAM-u i grafikę Adreno 618.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
I cóż z tego, że nie jest to Snapdragon 855, jak w K20 Pro? Nic, bowiem ogromna część użytkowników w ogóle nie zauważy różnicy. Powiem szczerze - powyżej pewnego pułapu cenowego różnice w płynności i prędkości działania telefonu są tak nieznaczne, że chyba nie warto się rozwodzić.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Xiaomi Mi 9T jest szybki, działa sprawnie i stabilnie, nie przegrzewa się i spokojnie może konkurować z tańszymi flagowcami. Serio - jak na średniaka, którym przecież jest - działa rewelacyjnie płynnie. Potwierdzają to benchmarki oraz to, że wcale nie spieszę się, by zwrócić ten smartfon producentowi ;)
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdecydowanie mniej podoba mi się pamięć wewnętrzna. To dlatego, że mam jej tylko 64 GB, czyli tak naprawdę nieco ponad 50 GB. I nie dołożę ani megabajta na karcie microSD, bo nie mam jej gdzie wetknąć. To spory minus tego telefonu. Nie wiem jak wy, ale ja chętnie oddałbym jedno gniazdo SIM za więcej pamięci. W moim egzemplarzu, po miesiącu, mam już ledwo kilka GB wolnej przestrzeni - dlatego też podpowiadam, abyście kupując Mi9TXiaomi Mi 9T wybrali wariant 128 GB, szczególnie, że różnica w cenie jest znikoma.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Akumulator
Od rozstania się z Xiaomi Mi 9T powstrzymuje mnie też akumulator. Niby ma typowe 4000 mAh, a jednak - w połączeniu z płynnością pracy telefonu i jego wyposażeniem - wykonuje naprawdę świetną robotę.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Przy normalnym użytkowaniu, smartfon swobodnie przepracowuje dwa dni. Przy oszczędnym - nawet 3. Czas pracy z podświetleniem, zależnie od scenariusza, sięga 6-7 godzin. Szybkie ładowanie także nie daje pola do krytyki - napełnienie baterii trwa półtorej godziny, ale połowę stanu osiągniemy przed upływem 40 minut. Przechodząc w tryb marudy - zapytam, czemu zabrakło ładowania indukcyjnego...?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny































































Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!