Wkrótce do sprzedaży trafi nowa komórka Sagem MyX-8. Być może znajdzie się kilku malkontentów, którym waga i wielkość telefonu nie przypadną do gustu, ale większość zachwyci się wspaniałym wyświetlaczem, doskonale brzmiącymi dzwonkami, dużą pamięcią i naprawdę dobrym aparatem.

MyX-8 to sztandarowy model Sagema. Aby podkreślić jego wyjątkowość i niepospolitość, do prac nad jego wzornictwem zatrudniono jegomościa nazwiskiem Ora Ito. Chłop, choć młody, cieszy się dużym wzięciem jako projektant przedmiotów użytkowych i ma już na swoim koncie sporo sukcesów. Rzut oka na listę jego klientów może przyprawić o zawrót głowy: Adidas, Gucci, Levis, Swatch, LG, Perrier, VISA, Virgin, Apple, BiC, L’Oreal, Cartier, Heineken, Renault i jeszcze kilku innych... Osobom, które chciałyby zobaczyć niektóre prace Ory Ito, polecam wizytę na stronie www.ora-ito.com.
Ale wróćmy do Sagema MyX-8, bo to on jest naszą gwiazdą, a nie jego projektant. Przyznam, że początkowo raziły mnie białe, jakby emaliowane elementy obudowy telefonu oraz jego spore rozmiary. Ale im dłużej używałem Sagema MyX-8, tym bardziej lubiłem ten telefon i wręcz zacząłem odczuwać satysfakcję, że noszę ze sobą komórkę tak odróżniającą się od większości terminali GSM. Najpierw Sagem MyX-8 „wziął” mnie na swój wyświetlacz. Później zacząłem używać Sagema jako kieszonkowego aparaciku, gdy nie chciało mi się wyciągać z torby cyfrowej lustrzanki. A przy okazji używałem go jako telefonu.
Wiele osób, którym pokazywałem MyX-8, w pierwszej chwili kręciło nosem na spore rozmiary i wagę telefonu, ale niemal wszyscy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapominali o tym, gdy tylko spojrzeli na ekran (jako tapetę ustawiłem zdjęcie zrobione MyX-8 we wnętrzu mojego komputera). Wszystko za sprawą dużego ekranu, wyświetlającego świetnej jakości obraz w 256 tysiącach kolorów (taką informację podano na stronie www.sagem.com, ale są też źródła mówiące o 262 tysiącach kolorów).
Uwierzcie mi, nie sposób oderwać od niego wzroku! Już samo oglądanie menu (pewnie też zaprojektowanego przez Orę Ito) może sprawić wielką frajdę. Rzadko coś tak efektownego można zobaczyć w komórkach. Powiem krótko – szata graficzna menu – jaką można było dotąd zobaczyć u Sagema i to, co oferuje MyX-8, dzielą wręcz lata świetlne. Choć koncepcja menu specjalnie się nie zmieniła, w MyX-8 korzysta się z niego szybko i sprawnie.
Niedawno przy okazji targów Intertelecom w Łodzi miałem okazję „poszanować” tym cackiem przed kolegami dziennikarzami i znajomymi z firm telekomunikacyjnych. Wszyscy bez wyjątku zachwycali się jakością wyświetlacza, zachwalali jego żywe kolory, wysoki kontrast i ostry jak żyleta obraz. Porównywaliśmy też fotki, które robiliśmy sobie wbudowanymi aparatami. Sagem MyX-8 był bezkonkurencyjny.
Jak pewnie pamiętacie, testując komórki, bardzo często podkreślałem, że mówienie o nich jako o aparatach fotograficznych traktuję jako żart, ale w ostatnim czasie coraz częściej można trafić na komórki, które naprawdę robią zdjęcia. Na pewno na poprawę jakości zdjęć wpływa stosowanie coraz lepszych i większych matryc. Producenci zaczęli też przywiązywać większą wagę do jakości obiektywików (no bo obiektywami trudno to jeszcze nazywać). Przypuszczam, że sporo pracy włożono też w oprogramowanie zamieniające obraz na elektroniczny plik. Tak oto powoli, acz nieuchronnie, zbliżamy się do chwili, kiedy do fotolabów po odbitki zaczną przychodzić ludzie z komórkami...
Sagem MyX-8 też idzie tym tropem. Jego aparat ma matrycę CCD o wielkość 1,3 megapiksela, która umożliwia wykonywanie zdjęć o rozmiarach do 1280x960 pikseli. Są też dostępne trzy mniejsze rozmiary fotek. Użytkownik może też manewrować stopniem kompresji, z jaką zapisywane są zdjęcia. Ale uważam, że najlepiej jest robić fotki w maksymalnej rozdzielczości i z najwyższą jakością – w końcu MyX-8 ma wewnętrzną pamięć o wielkości 40 MB, którą można jeszcze powiększyć kartami mini-SD.
Aparat Sagema pozwala na robienie zdjęć z automatycznym lub ręcznie wybieranym balansem bieli, można też robić fotki z wykorzystaniem efektów specjalnych (np. sepia czy negatyw). Jest nawet ośmiokrotny zoom cyfrowy, ale uwierzcie mi, że lepsze efekty osiągniecie, powiększając zdjęcie w programie graficznym niż fotografując z cyfrowym zoomem. Możliwe jest też wykonywanie zdjęć seryjnych oraz włączenie lampy błyskowej w tryb automatyczny – flesz samoczynnie błyska, gdy jest zbyt ciemno. Sagem to chyba pierwsza komórka, w której diodowa lampka działa w taki sposób. Choć szkoda, że nie można przełączyć jej w tryb ciągłego świecenia – zdarzało mi się już używać komórek jako latarki. Zresztą właśnie pierwsze świecące diody montowano w komórkach jako latarki (np. Nokia), a dopiero później chyba Samsung jako pierwszy wmówił nam, że taka świecąca dioda to flesz.
Przy tak poważnym podejściu do komórkowego fotografowania, jakie mamy w MyX-8, dziwić może brak kropki nad „i”, jaką powinna być osłonka na obiektyw. Moim zdaniem Sagem i Ora Ito powinni dokładniej przyjrzeć się np. foto-komórkom Sony Ericsson – ich twórcy chcą, by uważano je za aparaty i dlatego wyposażyli je w wygodne osłony. Niby można obejść się bez takiej osłonki, bo przecież ślady paluchów czy inne zabrudzenia można miękką szmatką wyczyścić... No tak, ale co zrobić, gdy prędzej czy później w kieszeni klucze czy inne żelastwo porysują szkiełko? Zapomnieć, że mieliśmy w komórce fajny aparacik? A może kupić drugiego MyX-8?
Pewnie producent nie miałby nic przeciw temu, żebyśmy wybrali ten drugi wariant, jest tylko jedno ale – wysoka cena. Na razie nie znamy ceny tego telefonu w Polsce (450 euro we Francji), ale sądząc po wypowiedziach przedstawicieli Sagema mówiących o tym, że to telefon z segmentu High-End, możemy sobie wybić z głowy marzenia o kupnie tego cacka za powiedzmy 50 zł i roczny cyrograf.
Oczywiście o tym, że telefon faktycznie jest z najwyższej półki, nie decyduje wyłącznie fantastyczny wyświetlacz, solidny aparat czy możliwość wykorzystywania MP3 jako dzwonków. Składa się na to kilka innych „drobiazgów” takich jak trzy zakresy GSM, WAP, GPSR klasa 10, Bluetooth, port IrDA, Java, wiadomości SMS i MMS, odtwarzacz multimedialny (muzyka i wideo) czy całkiem wydajny jak na tak duży telefon akumulator Li-Ion.
Jak przystało na komórkę z górnej półki, Sagem MyX-8 ma rozbudowaną książkę telefoniczną. Dla każdego kontaktu można w niej zapisać kilka różnych numerów oraz dane tekstowe. Można też dobrać indywidualny dzwonek, dodać komentarz oraz zdjęcie. W pudełku z telefonem jest zestaw słuchawkowy oraz CD-ROM z oprogramowaniem WellPhone, pozwalającym na korzystanie z Sagema jako bezprzewodowego modemu oraz ułatwiające zarządzanie kontaktami i wiadomościami.
Przy pierwszym kontakcie z tym telefonem można odnieść wrażenie, że Ora Ito przesadził z miniaturyzacją klawiatury. Tymczasem klawiatura działa pewnie i wygodnie, wybiera się z niej numery czy pisze wiadomości (sprawny słownik T9). Jedynie niewielki dżojstik trochę mnie rozczarował. A może po prostu mam za duży kciuk?No a teraz pora, żeby wbić choć jedną szpilę w ten laurkowy obraz Sagema. Ludzie, gdzie tu jest wysyłanie e-maili?! Robię foty po pół megabajta i nie mogę ich nijak wysłać. Tzn. mogę przesłać je Bluetoothem lub portem podczerwieni. Jest tylko jedno ale: komórkę noszę ze sobą wszędzie, a notebooka nie. Brak e-maila to koszmarne niedopatrzenie, bolące mnie niczym wielka, wredna rysa na jego pięknym wyświetlaczu. Niewielką rekompensatą za brak obsługi poczty elektronicznej są listy wysyłkowe, pozwalające za jednym naciśnięciem klawisza wysyłać tę samą wiadomość do określonej grupy odbiorców.
Generalnie Sagem MyX-8 to bardzo udany i atrakcyjny telefon... nawet mimo braku klienta poczty elektronicznej.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet