CAT B15Q
Recenzja

Czołg, nie telefon

W ostatnich tygodniach testowałem dwa telefony o podwyższonej wytrzymałości, żaden z nich nie był jednak pełnofunkcjonalnym smartfonem. Przyszedł czas, aby sprawdzić, czy da się wyprodukować niezniszczalny smartfon. Wyzwanie rzuciła mi firma Caterpillar ze swym CAT B15Q. I choć znalazłem w tym urządzeniu kilka niedociągnięć, choć ostatecznie telefon udało mi się doprowadzić do stanu wykluczającego możliwość jego używania, jednego jestem pewien: wreszcie powstał sprzęt, w którym wysoka wytrzymałość nie zmusza do żadnych kompromisów względem jego możliwości!

CAT B15Q
CAT B15Q fot. Adam Łukowski/mGSM.pl

CAT B15Q trafia do nabywcy w niewielkim pudełku wraz ze standardowym pakietem akcesoriów. Opakowanie - poza telefonem i baterią - zawiera kabel USB, jednoamperowy zasilacz, proste słuchawki i instrukcję nawiązującą wykrojem do kształtu telefonu. A ten utrzymano w charakterze zbliżonym do poprzednich modeli firmy.


Spis treści

Obudowa jest dość gruba, z charakterystycznie ściętymi narożnikami i metalowymi wzmocnieniami po bokach. Korpus wykonano z matowego, porowatego tworzywa, zaś przykręcone do jego boków aluminiowe profile zapewniają sztywność konstrukcji i jej odporność na zgniatanie.


CAT B15Q: odpakowanie i pierwsze wrażenia
wideo: mGSM.pl przez YouTube

Metalowe kształtki wystają nieco ponad obrys wyświetlacza, dzięki czemu zapewniają ochronę szkła, które samo z siebie również okazuje się dość wytrzymałe. Cały korpus pokrywają liczne przetłoczenia, które zapewniają lepszy chwyt urządzenia, nawet mokrą czy ubraną w rękawice dłonią.

Jak zwykle w przypadku urządzenia o wysokiej klasie wodoodporności, złącza zakryte zostały gumowymi zaślepkami. W odróżnieniu od konkurentów, można jednak do nich podłączać standardowe akcesoria. Pokrywy gniazd są solidne, ale zauważyłem, że osłona słuchawkowego minijacka (umieszczonego na górnej ściance) ma tendencję do samoczynnego uchylania się. Warto co pewien czas sprawdzać jej szczelność, jeśli telefon często narażamy na styczność z wilgocią. Umieszczone na lewym boku gniazdo microUSB nie wykazuje podobnego problemu.

CAT B15Q nie ma zbyt wielu mechanicznych przycisków. Poza umieszczonym na szczycie włącznikiem, telefon ma jedynie fizyczne klawisze głośności i umieszczony pomiędzy nimi na prawym boku włącznik latarki - która jest jednocześnie diodą doświetlającą 5-megapikselowego aparatu fotograficznego i spustem migawki. Jego obiektyw znajdziemy na tylnej ściance, w zagłębieniu zapobiegającym jego ewentualnym uszkodzeniom. Obiektyw chroni dodatkowo metalowa obwódka, stanowiąca przy okazji ozdobę.

Tył zdobi równie pokaźne, metalowe logo producenta. Nieopodal aparatu i diody LED znajdziemy jeszcze wylot głośnika, zaś na samym dole stanowiącej tylną ściankę pokrywy baterii mamy specjalny zatrzask, zapobiegający otwarciu się obudowy. Niestety, zatrzask ten jest w moim odczuciu niewystarczający - oprócz niego pokrywę utrzymują na miejscu dodatkowe mocowania, które nie zawsze spełniają swoją rolę. Pokrywie zdarza się odskoczyć wskutek wstrząsów. Nie jest to dobre, bowiem umożliwia cieczy wniknięcie do chronionej niewielką, cienką uszczelką przestrzeni, w której znajduje się bateria i płyta główna telefonu.

Bateria jest dość smukła, a po jej wyjęciu zyskujemy dostęp do umieszczonych jedno nad drugim gniazd na standardowe karty SIM. Montaż kart jest łatwy, zaś ich wyjęcie ułatwia metalowy "języczek". Mimo takiej konstrukcji gniazd nie zauważyłem, by wstrząsy powodowały wysunięcie się kart. Pod gniazdami SIM znajdziemy jeszcze miejsce na kartę microSD, którą na miejscu utrzymuje gumowa nakładka. Widać, że konstrukcję solidnie przemyślano pod kątem odporności na wstrząsy.

Wyświetlacz telefonu nie szokuje. Ma 4 cale przekątnej i rozdzielczość 480x800 pikseli. To nic wielkiego, ale w tak specyficznej konstrukcji - wystarczy. Ekran nie ma zbyt szerokich kątów czytelności, ale gdy patrzymy nań na wprost pozostaje czytelny nawet w ostrym świetle słonecznym.

Odrobinę rozczarował mnie panel dotykowy. Miał pozwolić na obsługę mokrą dłonią - ale okazało się, że nie do końca sobie z tym radzi. Niezbyt dobrze odczytuje wskazania mokrym palcem, zaś gdy go zamoczymy - staje się zupełnie bezużyteczny. Trochę szkoda... Zwłaszcza, że precyzja działania ekranu "na sucho" również pozostawia nieco do życzenia. Zgoda - mało który telefon potrafi działać bezbłędnie z kroplami na ekranie, ale i bez nich nie było rewelacji...

Reszta specyfikacji również nie rzuca na kolana, choć w zasadzie nie można jej zbyt wiele zarzucić. Telefon ma czterordzeniowy procesor i gigabajt RAM-u, co w zupełności wystarcza do sprawnej obsługi aplikacji i systemy Android 4.4.2. Smartfon nie notuje dokuczliwych "przywieszek", pracuje dość płynnie, choć oczywiście nie jest najwydajniejszą z maszyn na rynku. Zaliczyłbym go do średniej klasy - nie przełamuje barier, nie odbiegając płynnością działania od konkurentów wykorzystujących ten sam układ MediaTek'a.

Warto wspomnieć, że z racji niezbyt wysilonych parametrów, CAT B15Q nie jest prądożerną konstrukcją. Bateria o pojemności 2000 mAh bez problemu wystarczy na cały dzień działania, zaś przy rozsądnym gospodarowaniu jasnością ekranu, latarką czy aparatem - wystarczy nawet na dwie pełne doby.

Gorzej przedstawia się sprawa pamięci. Z wbudowanych 4 GB zostaje nam niecała połowa, co wymusza korzystanie z karty microSD. Oczywiście mam na myśli przechowywanie plików MP3 czy zdjęć, bowiem samych aplikacji nie da się przenieść na kartę. Musimy zatem ograniczyć się do tych najpotrzebniejszych.

Mimo tego, że nie miałem do czynienia z urządzeniem o nadzwyczajnych parametrach, nie narzekałem, biorąc pod uwagę specyficzne przeznaczenie CAT B15Q. To nie jest smartfon do katowania benchmarkami i grami, ale urządzenie do użytku w trudnych warunkach.

A w nich wystarczy, aby aplikacja uruchomiła się bez zbędnego przestoju i by działała bez zacięć. I to CAT B15Q zapewni. Zapewni również niezłe tempo i precyzję działania GPS-u, co w tak specyficznym modelu jest niezwykle istotne. Wypróbowałem kilka wiodących aplikacji nawigacyjnych - i wszystkie działały bez zarzutu. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do precyzji działania modułu GPS, jak i jakości pozostałych łącz.

Zarówno Bluetooth, jak i 3G czy Wi-Fi działają tu jak należy. Nie najgorzej CAT B15Q spisuje się także w podstawowej roli - czyli jako telefon. Zapewnia przyzwoitą jakość połączeń i wygodną, prostą obsługę dwóch SIM-ów.

Karty działają co prawda w układzie dual-stand-by, ale nie narzekajmy... To wystarczy. Komunikacja tekstowa również jest znośna, mimo niezbyt powalającej precyzji wyświetlacza, wprowadzanie tekstu nie powoduje przyspieszonego siwienia. Smartfon wyposażono fabrycznie w klawiaturę SwiftKey, pozwalającą na zmianę układu i kolorystyki klawiszy, a także umożliwiającą wprowadzanie tekstu pociągnięciami palca.

Spodobało mi się, że producent nie bawił się w modyfikacje interfejsu i nie przeładował go fabrycznymi dodatkami. Poza standardowymi składnikami Androida i klawiaturą SwiftKey, w sofcie znajdziemy jeszcze tylko program Shark Tracker, wskazujący miejsca, w których widziano ostatnio rekiny. Miłośnikom egzotycznych plaż może się przydać, ale nad Wisłą wolałbym np. kalendarz brań dla wędkarzy. Może warto popracować nad regionalizacją oprogramowania...?

Pakiet multimedialny CAT-a B15Q jest dość standardowy, ale niczego nie brakuje. W zasadzie niczego nie brakuje - mamy radio FM, odtwarzacz, rejestrator dźwięku... I wszystko działa jak należy. Możemy również robić zdjęcia, korzystając z dwóch kamer. Przednia jest słaba, w zasadzie nie warto z niej korzystać, za to tylny aparat jest dosyć porządny.

Robi niezłe zdjęcia i dysponuje prostym, standardowym interfejsem. Jakości zdjęć nie można zbyt wiele zarzucać - nie jest to oczywiście poziom najlepszych smartfonów, ale jest to zdecydowanie najlepsza kamera, z jaką miałem ostatnio do czynienia w telefonie o tak wysokiej wytrzymałości.

Aparat dysponuje trybem HDR, może również wykonywać ujęcia panoramiczne, z upiększaniem, a nawet sekwencyjne. Niestety, okazało się, że oprogramowanie testowanego modelu zawiera błąd, powodujący niemożność wykonywania zdjęć w rozdzielczości większej od 1 megapiksela.

To ewidentnie defekt programowy, bowiem po zastosowaniu alternatywnej aplikacji kamery - od Google - zdjęcia mogły mieć już właściwą, wynikającą z rozmiaru matrycy rozdzielczość.

Z tego względu trudno o jednoznaczną ocenę aparatu. Bazując na efektach pracy z aplikacji Google Camera, nota będzie jednak pozytywna. Widać co prawda efekty kompresji obrazu, ale odwzorowanie detali pozostaje dobre, podobnie, jak reprodukcja barw.

Nieco gorzej wyglądają filmy. Widać na nich zaburzenia płynności, a także gwałtowne, szybkie zmiany ekspozycji i ostrości.




Filmy nagrane smartfonem CAT B15Q
wideo: mGSM.pl przez YouTube

Multimedia i możliwości obliczeniowe telefonu idą jednak na bok, gdy postawimy przed nim poważniejsze wyzwania. Postanowiłem iść na całość i poddać smartfon CAT'a identycznym próbom jak pozostałe "utwardzane" modele, które w ostatnich tygodniach testowałem. Na szczęście producent udostępnił mi również poprzedni model (CAT B15), który - z racji uszkodzeń doznanych w innej redakcji - nie działał już prawidłowo, ale wciąż miał wiele cech wspólnych z CAT B15Q.

Mam tu na myśli konstrukcję obudowy oraz wyświetlacz. To dwa elementy, które najłatwiej uszkodzić... Dzięki temu, że dysponowałem "dublerem", mogłem przekonać się, gdzie leży granica wytrzymałości smartfonu Caterpillara. A leży bardzo daleko - ale zacznijmy od początku. CAT B15Q został wykąpany, a następnie zamrożony. Żadna z prób nie spowodowała uszczerbku, choć zauważyłem, że pod osłonę gniazda słuchawek dostała się odrobina cieczy. Jednocześnie zaobserwowałem, że kilkugodzinny pobyt telefonu w bryle lodu nie wpłynął zbytnio na stan naładowania baterii. Na koniec CAT B15Q trafił pod koła samochodu.

Przejazd półtoratonowego mikrovana nie zrobił na nim żadnego wrażenia - po oczyszczeniu obudowa i szkiełko ekranu wyglądały jak nowe. Podobnie dzielnie nasz CAT B15Q zniósł testy upadku z wysokości, z jakiej w normalnym użytkowaniu może nam upaść - czyli nie przekraczającej dwóch metrów. W kolejnych próbach posłużyłem się już "dublerem", który podobno wcześniej wyzionął ducha w pralce nastawionej na 90 stopni.


CAT B15Q: próby wytrzymałości
wideo: mGSM.pl przez YouTube

Lot z II piętra zakończył się tak, jak oczekiwałem. Telefon w zasadzie wytrzymał, ale poddało się szkiełko wyświetlacza. Cóż, nie widzę sposobu, by spora, szklana tafla zniosła taki wstrząs nie pękając. A zatem - jeśli podejrzewacie, że was telefon czeka lot z wysokości wyższej, niż półtora metra, wybierzcie raczej model z mniejszym wyświetlaczem. Podobnie ma się sprawa dynamicznego, silnego uderzenia.

Smartfon CAT-a - jak sprawdziłem - doskonale znosi nawet silny nacisk, ale pod warunkiem, iż jest on statyczny, spokojny - jak choćby właśnie najazd samochodem. Uderzenie ciężką cegłą z wysokości 2 metrów zakończyło się niestety skrzywieniem metalowego wzmocnienia na jednym z boków. Ale nawet wówczas telefon wciąż dawał się uruchomić, co pozwoliłoby ewentualnemu pechowemu użytkownikowi przynajmniej na odzyskanie danych z jego pamięci. Przyznam, że byłem zaskoczony. To naprawdę pancerna konstrukcja!

A zatem, mamy do czynienia z dość przeciętnym, ale porządnym smartfonem, okutym w aluminiowo-plastikową zbroję. Ta zapewni mu przetrwanie nawet najpoważniejszych wypadków, jakie mogą spotkać telefon. Trzeba jednak pamięć, że szkło wciąż pozostaje szkłem i nawet, gdy jest solidne - może się kiedyś potłuc. CAT B15Q jest bez wątpienia najciekawszym, spośród wytrzymałych telefonów, jakie miałem okazję kiedykolwiek testować.

Jest też niestety jednym z najdroższych. Kosztuje ok. 1400 zł, podczas, gdy podobny telefon w standardowej obudowie kupimy za połowę tej kwoty. Jeśli jednak pracujecie w trudnych warunkach, uprawiacie sporty ekstremalne lub po prostu bywacie roztargnieni lub niezręczni - bez wahania dopłaćcie za mocarną obudowę! Dostaniecie przyzwoity smartfon, z niezłym aparatem fotograficznym i dobrym GPS-em, a jest szansa, że posłuży on znacznie dłużej, niż najwydajniejszy z flagowców.


CAT B15Q: podsumowanie
wideo: mGSM.pl przez YouTube

mat. własny

O autorze
adam-lukowski.jpg
Adam Łukowski

Od 25 lat w branży nowoczesnych technologii. Pamięta pierwsze komórki i początki mobilnego internetu, ma za sobą również pracę w poczytnych czasopismach. Od początku istnienia mGSM.pl dostarcza aktualności i recenzuje urządzenia, korzystając z wiedzy i nabytego przez lata doświadczenia.

Artykułów: 16339

Ten artykuł skomentowano już 2 razy.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
50,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 50,0% 
Default user logo
Recenzent

Opinia neutralna

Artykuł ciekawy, jednak za dużą niższą cenę można nabyć Evolveo StrongPhone Q4, który ma nieco lepsze parametry. Ponadto posiada dwa klawisze do obierania, bądź odrzucania rozmów. Oba telefony są do mojej dyspozycji Cat B15, jak również Evolveo i niestety bardziej skłaniam się w stronę czeskiego odpowiednika.
.80-203-93.nextgentel.com | 21.11.2014, 17:11
R E K L A M A
Default user logo
Stalker

Opinia pozytywna

Jak zwykle szczegółowa i wyczerpująca recenzja. I podobnie jak inne recenzje sprzętu o podwyższonej wytrzymałości utrzymana w kolejowych klimatach. I tak trzymać !
.dynamic.gprs.plus.pl | 21.11.2014, 15:11


Ostatnio przeglądane

mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies