Bateria? Hm... widywałem urządzenia, które wytrzymywały nieco dłużej. Choć tutaj, przyznaję, jedna rzecz mnie zaskoczyła. O ile w przypadku bodaj wszystkich innych modeli telefonu testowane komórki mogłem ładować dowolną ładowarką i kabelkiem, to w tym przypadku... zdarzało się, że telefon podłączony losowo wybranym przewodem po prostu się nie ładował. Raz mnie nawet "załatwił", ponieważ podpiąłem go do ładowania wieczorem i na ekranie miałem 27 procent mocy. Rano... okazało się, że było tyle samo! Fajnie, że nie spadło (pomyślałbym niepoprawny optymista), je jednak doszedłem do wniosku, że z takim poziomem można zapomnieć o całodziennej pracy... I nauczyło mnie to jednego - zawsze wiedziałem, gdzie schowałem oryginalną ładowarkę i pasujący do niej kabelek!
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Telefon sprawdzał się samochodzie. Szybko łapał sygnał GPS i bez najmniejszych problemów prowadził po naszych polskich drogach. Zestaw głośnomówiący? Prawdę powiedziawszy, to pozostawiał trochę do życzenia. Ale tylko trochę. Można było rozmawiać, tyle tylko, że rozmówcę było po prostu słabo słychać. Cieszy jednak to, że wspomniana zasada działała tylko w jedną stronę. A przynajmniej tak mogą wnioskować, ponieważ nikt z moich rozmówców na głośność mniej w swojej słuchawce ani razu nie narzekał. A może narzekał, tylko ja tego nie słyszałem? ;)
Na ZTE Blade V7 Lite bardzo fajnie pisało mi się SMS-y. Zwłaszcza jeśli uruchomiłem opcję Swype (to jakie mazanie palcem po klawiszach, polegające na tym, że aby uzyskać określony wyraz trzeba było - jak w starej zabawie "połącz kropki" - odwiedzić wszystkie litery z danego słowa). Nie to, żebym się chwalił, ale śmigałem te SMS-y aż miło. Chyba nawet szybciej, niż gdybym robił to na klawiaturze komputerowej... choć... może jednak trochę przekoloryzowałem? ;)
Cieszyły mnie opcje dodatkowe, z której mogłem - lecz nie musiałem - korzystać. I znowu nie było tu niczego odkrywczego, ale po prostu funkcjonalnego i znanego z wcześniejszych modeli Androidowców. Mam na myśli np. możliwość wyciszenia telefonu przez odwrócenie go podczas kiedy dzwoni plecami do góry, ewentualnie wybudzanie go podwójnym tapnięciem w ekran, kiedy to smartfon spokojnie spoczywał na biurku, a ja chciałem sprawdzić godzinę, ewentualnie liczbę nieodebranych powiadomień.
Jedną rzecz, na którą chciałbym zwrócić szczególną uwagę, to taka, że testowane ZTE było bardzo wygodna i nie wypadało z ręki. To informacja o tyle istotna, że w przypadku niektórych innych telefonów, nie było to taką oczywistą oczywistością.
I kiedy tak zmierzamy do końca tego testu, to przypomniało mi się, że jednak było coś, co mnie denerwowało: podczas wyciszania telefonu bocznym klawiszem "ciszej - głośniej", wystarczyło nacisnąć go odpowiednią liczbę razy, aby komórka przełączała się nie na wibrację, ale na całkowite milczenie. Trzeba zatem uważać, ponieważ zdarzyło mi się, że po takiej operacji, np. tuż przed spotkanie, potem przez pół dnia nie można się było do mnie dodzwonić... Wszystko dlatego, że większość telefonów (a przynajmniej większość przeze mnie testowanych), "na końcu" opcji wyciszania miała wibrację, a nie całkowite milczenie. Więc jeśli ktoś z czytających w ostatnich dniach nie mógł się do mnie dodzwonić, to serdecznie przepraszam...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4








