Budowa, zestaw
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie będę ukrywał, że Xiaomi Mi 8 Pro skradł moje serce wyglądem. Dawno nie miałem w ręku tak ładnego telefonu - konkurować z nim może chyba tylko HTC U12+ i ewentualnie ponadczasowo piękny (moim zdaniem) iPhone 4.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Bardzo starałem się zachować jednak zimną krew i nie pozwolić, by uroda przesłoniła jakąkolwiek złą cechę - wszak smartfon, to nie kobieta. Mam cichą nadzieję, że mi się udało. W tekście będzie trochę odniesień do wcześniejszej recenzji Mi 8 - mam nadzieję, że mi je wybaczycie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zacznijmy od początku. Xiaomi pakuje Mi 8 Pro w kartonik identyczny, jak Mi 8. Nawet napis na opakowaniu nie od razu wskazuje, że mamy w ręku wersję Pro. Widzimy to dopiero po wczytaniu się w drobniejszy druk.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zestaw - jest taki sam jak w większości modeli Xiaomi, jakie przeszły w tym roku przez moje ręce. A zatem - mamy przewód i zasilacz (w moim przypadku - brytyjski, ale oczywiście dostępne u nas będą już europejskie, mam nadzieję, że przynajmniej z QC3), nie zabrakło też naturalnie "makulaturki", igły do otwierania gniazda kart i silikonowego pokrowca.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie ma natomiast słuchawek - a zamiast nich dostajemy prostą przejściówkę z USB-C do minijacka. Jest zaopatrzona w cienki, krótki kabelek i nie pasuje kolorystycznie do telefonu. Taką samą znajdowałem też w innych modelach, ale w końcu coś we mnie pękło i postanowiłem wspomnieć trochę o jej jakości. Jest nieadekwatna do klasy telefonu!
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
I - jak już zauważyliście - odkrywamy pierwszy mankament Xiaomi Mi 8 Pro. Podobnie, jak Mi 8 - nie ma on minijacka. Nie każdemu to przeszkadza - ale mnie - bardzo.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niemal tak bardzo, jak podoba mi się stylizacja Mi 8 Pro. Hamuję się, by nie zalać teraz tekstu warstwą lukru... Ale urządzenie mnie po prostu zachwyciło. Uczynienie tylnej ścianki przezroczystą było znakomitym pomysłem! Fakt, HTC miało to wcześniej - ale Xiaomi zrobiło to jeszcze lepiej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nic to, że widoczne przez tylną ściankę elementy są jedynie imitacją - przyciągają wzrok i sprawiają, że na telefon aż chce się patrzeć. Co więcej, Xiaomi wcale nie ukrywa, że to atrapa, ale za to "bawi się" z użytkownikiem, umieszczając pod szkłem ciekawe daty, dopiski, czy wskazówki dotyczące specyfikacji telefonu.
fot. Xiaomi, Adam Łukowski/mGSM.pl
Poza pięknym tyłem, mamy jeszcze kilka innych ciekawych detali. Przyglądając się bliżej, dostrzeżemy czerwone akcenty - wokół obiektywów aparatu, na klawiszu włącznika czy wewnątrz gniazda USB-C. Koniec zachwytów, czas na bardziej przyziemne sprawy. Obudowa jest sztywna, dobrze wykonana i dająca poczucie obcowania z produktem wysokiej klasy.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Szklane tafle frontu i tyłu są raczej odporne na zarysowania (ale rzucać telefonem nie próbowałem i wam również nie radzę), nie brudzą się nadmiernie i nie są trudne w czyszczeniu. Ergonomia - bez zarzutu, wszystko jest na swoim miejscu, sprzęt nie jest zbyt ciężki, ale trzeba go pewnie chwytać - jest jednak śliski. Trzeba też uważać, by nie położyć go na lekko pochyłej powierzchnie - bo może "zjechać".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Rozmieszczenie elementów na bokach - klasyczne. Przyciski na prawym boku, na lewym gniazdo kart. Na górze tylko pomocniczy mikrofon, na dole mikrofon, USB-C i głośnik - z symetrycznymi maskownicami. Ramka nośna telefonu jest metalowa, solidna, ale błyszcząca. Jeśli się postaramy - da się zarysować. Niestety mamy jeszcze jedno niedociągnięcie - smartfon nie jest wodoszczelny. Jako flagowiec - powinien być.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny























Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!