Sony Ericsson sukcesywnie poszerza i odświeża gamę telefonów muzycznych. Są wśród nich bardziej zaawansowane konstrukcje, ale koncern nie zapomniał również o mniej wymagających użytkownikach, tworząc dla nich telefony prostsze, a co za tym idzie, tańsze. Jednym z przedstawicieli tego nurtu jest model W380i.
Ciekawy stylistycznie, łatwy w obsłudze telefon muzyczny, z niezłym odtwarzaczem, ale słabym aparatem fotograficznym. Ergonomia na wysokim poziomie, sensowne wyposażenie. Brzmienie odtwarzanej muzyki na poziomie średniej klasy odtwarzacza przenośnego. Dobre wrażenie psuje trzeszcząca obudowa i fatalny, wbudowany głośnik.

Jest to clamshell nawiązujący kształtem i stylizacją do innych modeli firmy, choćby W910i czy W580i. Ścięcia dolnej i górnej ścianki dodają obudowie lekkości. Ciekawym zabiegiem stylistycznym jest ukryty wyświetlacz pomocniczy. W stanie spoczynku ów OLED-owy ekran jest zupełnie niewidoczny. Pojawia się dopiero, gdy telefon "chce" przekazać nam wiadomość o zmianie swego statusu. Niestety, choć jego rozdzielczość jest nawet niezła, nie należy on do najwyraźniejszych. Ukrycie go pod półprzezroczystym plastikiem sprawiło, że wyświetlane znaki są nieostre.
Obok zewnętrznego wyświetlacza umieszczono trzy dotykowe przyciski obsługujące podstawowe funkcje odtwarzacza muzycznego, a ich oznakowanie przybrało formę wypukłych kropek. Z wzorem tym koresponduje "dziurkowana" faktura wokół głośniczka i obiektywu, powtórzona również na części tylnej ścianki.
Po otwarciu telefonu zauważymy przeciętnych rozmiarów wyświetlacz TFT oraz jasną, przejrzystą klawiaturę. Przyciski umieszczono w sporej odległości od siebie. Gdyby jeszcze były bardziej porowate... Niestety, poślizg palca po gładkiej powierzchni nie daje poczucia pełnej kontroli, szczególnie podczas poruszania się po menu za pomocą okrągłego manipulatora – kursora. Ponadto trochę nietypowo umiejscowiono włącznik – niemal w samym centrum, pomiędzy klawiszami funkcyjnymi, typowymi dla konstrukcji SE.
Obudowę oceniłbym pozytywnie, gdyby nie jedna dokuczliwa wpadka. Ona trzeszczy!!! Gdy podczas rozmowy trzymamy otwarty telefon przy uchu, mechanizm klapki i pokrywa baterii wydają nieznośne, denerwujące dźwięki, bardzo przeszkadzające w rozmowie. Co gorsza, docierają one również do naszego rozmówcy. Podobny problem napotkałem w testowanym wcześniej W910i...
Menu przypadnie do gustu każdemu, kto miał do czynienia z telefonami spod znaku SE. Osoby, które biorą szwedzko-japońską komórkę do ręki po raz pierwszy, także nie powinny być przerażone. Wystarczy, że przyzwyczają się do klawisza "zakręconej strzałki", cofającego o pozycję wstecz oraz do "zakładkowego" układu poszczególnych pozycji. Telefon pozwala na zmianę tematów menu, zatem nie powinno być problemu z wyborem najbardziej odpowiadającego nam wzoru. W380i nie ma zbyt szerokich możliwości, a zatem i menu nie należy do skomplikowanych. Dodatkowo użytkownik może utworzyć skróty do najczęściej wykorzystywanych opcji. Menu skrótów wywoływane jest osobnym, dedykowanym klawiszem.
Skromne wyposażenie nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z komórką "tylko do dzwonienia". W380i ma organizer oferujący użytkownikowi dostęp do kalendarza, notesu, listy zadań czy kalkulatora. Są w nim też narzędzia synchronizacyjne, stoper i minutnik, a także pomysłowa pamięć kodów. Wpisane przez nas dane chronione są jednym, głównym hasłem. W przypadku podania niepoprawnego kodu dane są pokazywane, jednak w zniekształconej formie, wykluczającej użycie przez osoby nieupoważnione. Jest oczywiście możliwość pobrania dodatkowych aplikacji...
Telefon ma również czytelny menedżer plików oraz rozbudowaną książkę kontaktów mieszczącą tysiąc wpisów. Jest przeglądarka WAP oraz bezpośredni dostęp do "pobieralni" plików multimedialnych PlayNow. Ze skonfigurowaniem dostępu do sieci nie ma problemów, ponieważ telefon automatycznie pobiera wszystkie ustawienia od operatora. Istotną funkcjonalnością w tym modelu jest również samolotowy tryb pracy, pozwalający na korzystanie ze wszystkich "pozatelefonicznych" możliwości urządzenia.
Podstawową funkcjonalnością W380i jest jednak odtwarzaczWalkman. Jest dość rozbudowany i umożliwia segregowanie utworów czy tworzenie playlist. Ma kilka trybów odtwarzania (np. zapętlenie utworu czy całej listy), a także opcję wyświetlania okładki odtwarzanego albumu. W walkmanie można również zmieniać "skórki", dostosowując grafikę do naszych upodobań. Ważną funkcją playera jest korektor graficzny. Pozwala on dostosować brzmienie do indywidualnych wymagań, lecz, niestety, ma jedynie pięć predefiniowanych układów. Szkoda, że nie dano nam możliwości ręcznego wprowadzania korekt.
Odtwarzaczowi towarzyszy dwuczę-ściowy, typowy zestaw słuchawkowy. Douszne "pchełki" mają problemy z przenoszeniem najniższych częstotliwości, a soprany męczy niemiłe, metaliczne zabarwienie. Wymiana słuchawek na wyższy model przynosi poprawę i wówczas można w pełni docenić walory walkmana wbudowanego w W380i. Jego brzmienie jest wyważone, przyjemne, lecz player gra dość cicho. Nie faworyzuje żadnego z zakresów pasma, ale trudno mówić o szerokiej stereofonii czy głębi. Niemniej, dźwięk nie kaleczy ucha nawet przy długim słuchaniu... ot, po prostu relaks. Nie polecam odsłuchu przez wbudowany głośnik.
Do telefonu można podłączyć bezprzewodowe słuchawki Bluetooth lub głośniki zewnętrzne. Telefon ma także radioodbiornik FM, z automatycznym wyszukiwaniem stacji, układem RDS i czułością wystarczającą do zapewnienia przyzwoitego odbioru zarówno w głuszy, jak i w centrum miasta. Obok radia przyczaił się jeszcze gadżet: TrackID. Funkcja ta pozwala nam na zidentyfikowanie słyszanego przez nas utworu. Łącząc się z internetem, TrackID rozpoznaje nie tylko utwory docierające do mikrofonu naszego telefonu, ale również te odtwarzane przez wbudowane radio. Funkcja działa zadziwiająco sprawnie, choć miewa problemy z rozpoznaniem nagrań mniej znanych twórców.
W380i wyposażono również w prosty aparat fotograficzny. Umożliwia on wykonywanie fotek o rozdzielczości do megapiksela, a także wysyłanie ich do fotoblogów. O jakości zdjęć powiem tylko tyle, że fotografia nie jest żywiołem tego telefonu. Ot, opcja "na dokładkę"... Aparatem nie nakręcimy filmu, a o fotografowaniu w słabszym oświetleniu radzę zapomnieć. Dla miłośników fotografii są przecież CyberShoty!
Prosty SE ma jeszcze ciekawą opcję sterowania gestami. Przesuwając dłoń nad obiektywem aparatu, możemy wyciszyć dzwonek telefonu (ale nie odrzucić połączenie!) lub uaktywnić drzemkę w budziku. Szkoda, że zrezygnowano z gestowego sterowania odtwarzaczem, znanego z innych modeli.
Jako telefon nasz clamshell sprawdził się nieźle. Zapewniał rozsądną jakość rozmów, nie było problemu z "trzymaniem" zasięgu. Bateria również nie dała powodów do narzekań. Ogólnie, jak na swą klasę, jest to konstrukcja dosyć udana, choć niepozbawiona kilku wad.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!