Czy trudno przyzwyczaić się do telefonu obsługiwanego całkowicie poprzez dotykowy ekran? Nie wiem, bo o ile się nie mylę, jeszcze taki nie powstał. Zawsze pojawia się pojedynczy przycisk, a kilka następnych kryje się z boku obudowy. Nie mam pojęcia, dlaczego konstruktorzy nie decydują się pójść na żywioł. To chyba jakieś atawistyczne przyzwyczajenie do klikających guziczków...
Jeśli ktoś nie zamierza kupić w najbliższym czasie aparatu fotograficznego, a lubi robić zdjęcia i wymienia właśnie telefon, może brać Pixona w ciemno. Samsung oferuje bardzo dobrą jakość zdjęć, imponujący wyświetlacz dotykowy i rozbudowane funkcje multimedialne. Jednocześnie trzeba się przygotować na nieoptymalną obsługę dotykiem, spore rachunki za korzystanie z internetu, wynikające z braku Wi-Fi, i częste ładowanie baterii.

...wszak Japończycy produkują i sprzedają z powodzeniem "wieczną folię bąbelkową", której znudzeni salarymani używają do wypełniania biurowej nudy. Ale do rzeczy. Samsung GT-M8800, "niemal kompletnie dotykowy" telefon z matrycą aparatu fotograficznego 8 Mpix, który otrzymał początkowo nazwę Breson, aby trafić do sprzedaży jako Pixon, powtarza grzechy poprzedników.
Na dolnej części przedniego panelu mieszczą się przyciski rozpoczynania i kończenia połączeń, a także centralnie umieszczony guziczek służący do cofania się w drzewkach menu. Na bokach przyczaiła się regulacja głośności, przycisk blokady ekranu, migawki aparatu, uruchamiający przeglądarkę grafiki i wywołujący podręczne menu. Czy to naprawdę konieczne? Rozumiem, że regulacja głośności przydaje się podczas rozmów, bowtedy nieporęcznie jest poszukiwać odpo- wiedniej opcji na ekranie; że łatwiej jest ustawić automatycznie ostrość i zdecydować się na pstryknięcie zdjęcia za pomocą mechanicznego przycisku. Ale cała ta reszta...
Po co? Podobnie z nawigacją po menu i wybieraniem numeru. Wystarczyłoby umieścić na kolejnych ekranach dotykowy przycisk wstecz; a numer wybiera się i tak za pomocą klawiatury ekranowej lub z książki telefonicznej. Podobno od przybytku głowa nie boli, ja jednak uważam, że proste jest piękne. Ekran dotykowy wygląda ślicznie. Doskonałe odwzorowanie kolorów, duża powierzchnia, świetna rozdzielczość. Na jesieni trudno trafić prawdziwie słoneczny dzień, ale w jesiennym słońcu nie miałem najmniejszych problemów z obsługą. W dolnej części wyświetlacza mieści się menu szybkiego dostępu do klawiatury numerycznej, książki telefonicznej, wiadomości i menu głównego. Po lewej stronie widać wysuwany pasek skrótów, gdzie można umieścić dostępne w telefonie widgety. W większości wypadków wszystkie opcje można obsłużyć palcem, ale niestety zdarzają się elementy, które po prostu wymagają rysika. – I tu wychodzi na jaw dojmujący brak miejsca na rysik w telefonie. Nie potrafię powiedzieć, co kierowało projektantami; użytkownik ma trzymać rysik za uchem? Być może finalna wersja rynkowa będzie wyposażona w etui? Byłoby dobrze. Bez rysika nie sposób skorzystać z modułu rozpoznawania pisma, który w Pixonie działa bardzo sprawnie, o czym świadczy fakt, że nie musiałem od nowa uczyć się pisania dobrze znanych literek. Niektóre telefony, niestety, tego wymagają. Kolejna aplikacja wymagająca rysika, to "Obrazy na żywo", czyli nic innego, jak prosty, ale efektowny edytor graficzny, za pomocą którego można tworzyć udane obrazki. Każdemu przyciśnięciu wyświetlacza towarzyszy lekka wibracja.
W urządzeniu, które dysponuje dobrym aparatem fotograficznym, jednym ze sztandarowych, dobrze dopracowanych programów powinna być przeglądarka grafiki. M8800 ma przeglądarkę opartą na czujniku położenia i ekranie dotykowym. W założeniu przesuwanie zdjęć powinno się odbywać poprzez przechylenie telefonu lub przeciągnięcie opuszkiem palca po ekranie. Działa. Widocznie jednak jestem upośledzony manualnie, ponieważ nie potrafię przesuwać zdjęć po ekranie, nie uruchamiając jednocześnie podglądu zdjęcia, a przechylenie telefonu w moim wykonaniu polegało na tym, że fotki przelatywały po ekranie w ogromnym tempie, uniemożliwiając wybranie konkretnego zdjęcia. Gdyby konstruktorzy postawili na obsługę intuicyjną, wystarczyłoby zatrzymać konkretny obraz palcem. Niestety, nie można. W przypadku poruszania się po menu, przewijanie realizuje się za pomocą przycisków zmiany głośności, które przyjmują wtedy funkcję scrollowania, ale podczas przeglądania zdjęć przyciski stają się kompletnie niefunkcjonalne, bo powodują tyko zmianę sposobu wyświetlania lub wyświetlenie zdjęcia na pełnym ekranie. Geo-tagi dodawane do zdjęć umożliwiają później nawigację opartą na konkretnej fotografii.
Za to aparat fotograficzny... Cóż, mogę powiedzieć tylko tyle, że tak dobrych zdjęć telefonem jeszcze nie robiłem. Wykonywanie zdjęć w trybie macro to czysta przyjemność; oglądane na komputerze ujawniają drobne szczegóły, na które nie zwraca się uwagi, gdy patrzeć na obiekt nieuzbrojonym okiem. Doskonale widoczna faktura powierzchni, niezłe odwzorowanie kolorów, autofocus, który w większości przypadków działa bez zarzutu. Gdybym miał się czepiać, powinienem napisać, że nie do końca przekonuje mnie odwzorowanie czerwieni w przypadku zdjęć robionych na świeżym powietrzu, ale to nieprawda. Wystarczy z menu scenerii wybrać pozycję "kolory jesieni" z pogłębieniem czerwieni i zieleni, a problem znika. Menu scenerii obejmuje sporo predefiniowanych ustawień w zależności od tego, jakie zdjęcie robimy. Można wybrać zdjęcie krajobrazowe z nieskończoną głębią ostrości, nocne – jeśli potrafi się trzymać aparat nieruchomo albo pod ręką jest statyw, zachód słońca z odpowiednio dobranym balansem bieli, obiekt w ruchu lub scenerię przy świecach. Bardzo fajną zabawką jest detekcja twarzy i uśmiechu. Wykrywanie twarzy działa, uśmiechu również, o ile pokaże się chociaż trochę zęby. Bez tego jest różnie. Ustawień jest bardzo dużo i przyszli użytkownicy z pewnością będą usatysfakcjonowani. Filmy daje się kręcić do rozdzielczości 720x480 pikseli, ale de facto jest to powiększona programowo VGA, czyli 640x480 pikseli. W praktyce nawet klipy 320x240 pikseli wyglądają na ekranie komputera wystarczająco dobrze. O telefonie nie wspominam, bo na jego wyświetlaczu wszystko wygląda świetnie. Gdy nie wykorzystujemy aparatu, obiektyw jest chroniony automatycznie otwieraną i zamykaną przesłoną.
Kolejnym elementem rozrywkowej oferty Pixona jest odtwarzacz audio. Obsługuje odtwarzanie większości popularnych formatów muzycznych, możliwość katalogowania muzyki pod bardzo wieloma kątami, kilka predefiniowanych ustawień korektora, jak również usługę rozpoznawania utworu. I tutaj Samsung mnie zaskoczył. Próbowałem rozpoznać jeden z utworów otrzymanych razem z telefonem. Jak się okazało – nie figuruje on w bazie utworów usługi. Nie wiem, czy to dobry sposób na reklamę nowej funkcji. Nie jestem pewien, w jakim zestawie telefon pojawi się w sklepach, wiem jednak, że słuchanie muzyki na głośniku zewnętrznym to brak szacunku dla własnych uszu. Do egzemplarza testowego otrzymałem stereofoniczny douszny zestaw słuchawkowy – i to już jest coś. Elegancki, srebrno-czarny z klipsem, który umożliwia regulację głośności i odbieranie połączeń przychodzących. Gdyby Pixon nie trafił do sprzedaży ze słuchawkami, trzeba sobie je dokupić. Przy czym telefon nie ma gniazda jack, więc muszą to być słuchawki pasujące do tego modelu. Kolejna sprawa związana z muzyką dotknęła mnie bez żadnej ingerencji z mojej strony. Na głównym ekranie pojawiło się miniaturowe okienko odtwarzacza, którego to okienka nie potrafię usunąć, choć przejrzałem całe drzewko menu. Rozumiem pracę w tle, ale to już chyba przesada. Filmy i zdjęcia zazwyczaj przenosimy do komputera, ale posiadacze M8800 mogą posłużyć się odbiornikiem telewizyjnym jako przeglądarką. Telefon obsługuje formaty PAL i NTSC. Znudzeni stałym repertuarem odtwarzacza mogą z kolei sięgnąć po radio FM, które działa tylko z zestawem słuchawkowym w charakterze anteny. Edycja wideo? Tak, model oferuje prosty edytor wideo, z przycinaniem materiału, montażem filmu z kilku plików filmowych, możliwością dołożenia dodatkowej ścieżki dźwiękowej, np. z komentarzem głosowym albo komentarzy tekstowych. Uprzedzam, że edytor nie jest intuicyjny w obsłudze i trzeba trochę poeksperymentować, żeby opanować choćby tak prostą funkcję jak otwieranie pliku do edycji. W kwestii gier wolałbym się nie wypowiadać. Najlepsze pozycje to mocno ograniczone wersje demo z możliwością pobrania pełnej wersji za 10 zł. Jedyna pełna wersja to anglojęzyczna wersja Milionerów, a oprócz tego są jeszcze Kostki, które bazując na czujniku ruchu, pozwalają na wykorzystanie np. w grach planszowych zamiast tradycyjnych sześciennych, kostek turlanych.
Organizer telefonu zawiera standardowe opcje. Plusem jest kalkulator rozbudowany o funkcje trygonometryczne i szczegółowy przelicznik walut. Synchronizacji danych można dokonać na trzy sposoby: przez SyncML, USB i Bluetooth. Połączenie USB można ustawić w trybie przesyłu danych – wtedy nie są potrzebne żadne dodatkowe aplikacje, a telefon jest widziany przez komputer jako dodatkowy dysk. Z kolei przeglądarka internetowa z możliwością skalowania obrazu, czytnik RSS i bezpośrednio dostępny z menu interfejs wyszukiwarki Google, to wygodny sposób na oglądanie stron WWW i bycie na bieżąco. Nawigacja za pomocą Google Maps nie jest, niestety, marzeniem użytkownika GPS, a usługi lokalizacyjne były w testowym modelu niedostępne. Trzeba także zapomnieć o Wi-Fi, bo Pixon go po prostu nie ma. Ostatnią rzeczą, o której wolałbym nie wspominać, jest czas pracy akumulatora. Obawiam się, że bez codziennego ładowania się nie obejdzie; no, chyba że będzie się korzystało jedynie z funkcji telefonicznych. Podczas użytkowania aparatu, kamery, internetu, odtwarzacza, telefon po prostu połyka kreseczki na wskaźniku naładowania. Podczas intensywnego testowania, ładowałem baterię nawet dwa razy dziennie. Podczas zwykłego użytkowania obejmującego jednokrotne czytanie aktualności, zrobienie kilku zdjęć, słuchanie kilku utworów w MP3 i telefonowanie, wystarczyło jedno wieczorne ładowanie.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet