Główne skrzypce gra tu jednak fotograficzna strona mocy... Specyfikacja aparatu na pierwszy rzut oka mocno rozczarowuje. 16-megapikselowa matryca ma rozmiar spotykany w najtańszych kompaktach: 1/2.33 cala. Nie imponuje także jasność obiektywu, zaczynająca się od 3.1. Ale zaraz - mówimy przecież o smartfonie! Tu takie parametry nie są niczym wyjątkowym. Ogniskowa 24-240 mm, stabilizacja optyczna i ksenonowa lampa prezentują się już zdecydowanie lepiej, a jak na telefon - są wręcz wybitne. Gdybym miał oceniać tylko część fotograficzną, konstrukcja wypadłaby raczej słabo... ale oceniam TELEFON, powiem zatem, że S4 Zoom robi znakomite zdjęcia!
Fotki wykonane przy niskich czułościach (do 800 ISO) cechuje niski poziom szumów, nie polecam natomiast poruszania się powyżej 1000 ISO. Nawet fotografując w nocy, lepiej wydłużyć otwarcie migawki - wszak telefon można umieścić na statywie! Podobnie wygląda sprawa odwzorowania barw i detali: im niższa czułość, tym lepiej. Fotki nie wykazują poważnych mankamentów, ich jakość (wśród smartfonów) lokuje niezgrabnego Samsunga w ścisłej czołówce. Cieszą zwłaszcza ujęcia w słabszym świetle oraz zbliżenia. Stabilizacja, połączona z ksenonowym fleszem i optycznym zoomem dają możliwości niespotykane w żadnym z popularnych telefonów. Zdjęcia nocne - jak na wykonane telefonem - są rewelacyjne, podobnie ocenię zbliżenia czy wygodę kadrowania. Tego nie spotkałem dotąd w żadnym telefonie. Mógłbym ponarzekać na niski zasięg lampy błyskowej - ale i tak bije ona na głowę najmocniejsze LED-y montowane powszechnie zamiast ksenonowego palnika. Zwrócę uwagę, że samego smartfonu nie da się postawić na boku, np. by zrobić autoportret z samowyzwalacza. Warto mieć statyw.
Poniżej możecie zobaczyć kilka przykładowych zdjęć i filmów, zaś po więcej próbek - zajrzyjcie na kartę katalogową.
Fotografowanie Zoom'em jest znacznie wygodniejsze, niż w przypadku większości smartfonów. Ułatwia je część obudowy wyprofilowana w grip oraz duży przycisk spustu migawki. Idealny obraz psuje jedynie błyszcząca, śliska powierzchnia wspomnianego gripu oraz fakt, iż niemal cały tył aparatu zajmuje w naszym przypadku panel dotykowy. Trzymając Zoom'a tak, jak klasyczny aparat, musimy uważać, by brzegiem dłoni nie dotknąć wirtualnych przycisków "menu" czy "wstecz". Trochę denerwujące jest również powolne uruchamianie się aparatu. W normalnej cyfrówce naciskamy włącznik i spust - a tu naciskamy włącznik, odblokowujemy ekran, klikamy ikonkę aparatu, czekamy ok. 2 sekund i dopiero możemy nacisnąć migawkę. Trudno o spontaniczne uchwycenie chwili - a to przecież w tej roli najczęściej używamy aparatu w komórce! Owszem, aparat możemy uruchomić także poprzez dłuższe przytrzymanie spustu... ale dopiero po odblokowaniu ekranu. Szkoda, że nie opracowano procedury szybkiego startu. Ta co prawda istnieje - po przekręceniu pierścienia wokół obiektywu zyskujemy szybki dostęp do podstawowych trybów pracy - ale wciąż wymaga odblokowania ekranu i wciąż czekamy na wysunięcie tubusu. Czas reakcji - tak samo długi...
W odróżnieniu od klasycznej smartfonowej kamery, mamy tu do dyspozycji prawdziwy, 10-krotny zoom optyczny. W odróżnieniu od typowych aparatów fotograficznych, zoom regulujemy przyjemnie, gładko pracującym pierścieniem wokół obiektywu. Można zmieniać go także przyciskami dotykowymi na wyświetlacz, niemniej pierwszy sposób jest wygodniejszy. Trochę szkoda, że zoom pracuje w sposób "smartfonowy" - nie jest płynny, a postępuje skokowo. Przy robieniu zdjęć cecha ta nie przeszkadza, ale już zbliżenie podczas nagrywania filmu nie wygląda zbyt ładnie.
Mat. własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!