Bo do łazienki to trochę się bałem go zabierać! A co by było, gdybym go niespodziewanie wykąpał? A takie zdarzenie mogłoby mieć miejsce, ponieważ obudowa Samsunga A5 2016, poza tym że ładna, spasowana i elegancka, była także dość śliska. Dokładnie nie liczyłem, ale kilka razy omal nie wypadł mi z ręki. A już rozmawianie przez niego trzymając telefon między ramieniem a uchem w ogóle nie wchodziło w grę.
Ale ogólnie to bardzo lubiłem przez niego gawędzić, ponieważ osobę po drugiej stronie mogłem nie tylko słyszeć, ale także widzieć - jeśli tylko skorzystałem z funkcji wideopołączenia... Choć ktoś mógłby zapytać, po co łączyć się w ten nieco zapomniany sposób, skoro można zobaczyć się z kimś choćby przez Skype. Teoretycznie tak, ale trzeba pamiętać, że osoba do której dzwonimy musi mieć pobrany i uruchomiony (a także musi być zalogowana) we wspomnianym komunikatorze... Prościej wideopołączeniem? Niby tak, ale nasz rozmówca będzie musiał mieć telefon obsługujący wideopołączenia...
Pozostawiając decyzję o wyborze sposobu na nie tylko głosowe, ale także wizualne połączenie się z inną osobą, informuję jedynie, że wideopołączenia można wykonywać. I już! I jeszcze jedna ciekawostka - choć to nie jest żadnym ewenementem, a raczej dość często spotykanym "ficzerem" - rozmowy przychodzące (takie klasyczne, czyli głosowe) można odbierać podczas wykonywania innych czynności. Jeśli dajmy na to przeglądamy jakieś strony www, to w momencie kiedy ktoś do nas dzwoni, zobaczymy na górze belkę ze stosowną informacją. I jeśli nie chcemy odebrać, to możemy wysłać komuś wiadomość tekstową...
Ucieszyło mnie także to, że chcąc do kogoś napisać lub zadzwonić mogłem korzystać z ciekawego udogodnienia. Wystarczyło wejść na listę połączeń, położyć palce na danej pozycji i przesunąć w prawo (wtedy następowało połączenie) lub w lewo (telefon przechodził do aplikacji pozwalającej na wysyłanie wiadomości). Bardzo wygodna opcja... Polecam :)
Wygodnie korzystało mi się z telefonu podczas jazdy samochodem. Jakość rozmów była jak najbardziej zadowalająca. Wstawiałem go do uchwytu, ruszałem w trasę i sobie rozmawiałem. Zestaw głośnomówiący nie był mi potrzebny - jechałem patrząc i mówiąc przed siebie, a ci z którymi rozmawiałem chyba słyszeli mnie całkiem dobrze, bo chyba ani razu nikt nie zgłaszał kłopotów akustycznych.
A jak już telefon trafiał do wspomnianego uchwytu, to często pełnił także rolę nawigacji samochodowej. I to znowu wiało wspomnianą na początku testu nudą - ja go uruchamiałem, on łączył się z internetem i satelitami, ja mówiłem gdzie chcę jechać (albo klikałem na jedną z ulubionych lokalizacji), a on błyskawicznie informował mnie o wybranej drodze i planowanym czasie dojazdu.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
No nuda maksymalna, co nie? Ciągle wszystko działa i nie ma się do czego przyczepić? Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie znalazł...
materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!