Opakowanie i akcesoria
Wewnątrz granatowego pudełka znajduje się smartfon już "ubrany" w miękkie, silikonowe, transparentne etui.
Pozostałe elementy zestawu to sieciowa ładowarka 20 W oraz kabel USB-A do USB-C. Nie zabrakło też szpilki do otwierania tacki na karty SIM/microSD.
W moim zestawie znalazł się też kabel USB-C do HDMI, który pozwala skorzystać z nowości - platformy tudzież punkcji Ready for. Chodzi o podłączenie telefonu do monitora lub telewizora, uzyskując większy ekran do pracy (w specjalnym trybie desktopowym), do korzystania z multimediów i do grania. Do pełni szczęścia przydał by się jeszcze dock, ale to akcesorium nie trafiło w moje ręce.
R E K L A M A
Budowa i ekran
Moto G100 to chyba najładniejszy smartfon w linii G. Nie chodzi o to, żeby specjalnie się wyróżniał - to raczej suma drobnostek, takich jak delikatnie zaokrąglone krawędzie frontowego panelu, wydłużony kształt, podwójny aparat do selfików czy obudowa o zmiennym kolorze, w zależności od kąta patrzenia niebieska lub fioletowa. Choć preferuję stonowane wykończenia, to to, co wizualnie zrobiła Motorola, naprawdę przypadło mi do gustu. Tę wersję kolorystyczną nazwano Iridescent Ocean, ale Motorola stworzyła też dwa inne, bardziej stonowane warianty, Iridescent Sky i Slate Gray. Wszystko to zamknięto w obudowie odpornej na zachlapania (na poziomie IP 62), której wymiary to 168,38 x 73,97 x 9,69 mm. Całość ma dość słuszną wagę, wynoszącą 207 gramów - co jest w sumie trochę dziwne, skoro obudowa Moto G100 wykonana jest z plastiku. Wydawałoby się, że powinien być nieco lżejszy. Dodatkowo ten materiał to nie najlepszy wybór dla smartfonu, kosztującego około 2,5 tys. złotych. Ale poza tym jest, za sprawą dobrze wyprofilowanej obudowy i wydłużonego ekranu, bardzo poręcznym urządzeniem.
W modelu Moto G100 producent postawił na 6,7-calowy ekran IPS o częstotliwości odświeżania 90 Hz i rozdzielczości 2520x1080 pikseli, co przekłada się na 409 ppi. Nie zapomnijmy o wsparciu dla odtwarzania treści HDR10 oraz dość przeciętnym kontraście i jasności ekranu. No cóż, można ponarzekać, że w modelu za ok. 2,5 tys. złotych nie ma AMOLED-a i wyższej częstotliwości odświeżania - w sumie tylko wydłużone proporcje 21:9 sprawiają, że ekran się wyróżnia. To i obecność dwóch otworów w lewym górnym narożniku - tak zaznaczają swoją obecność dwa aparaty do selfików, standardowy 16 MP i szerokokątny 8 MP o polu widzenia wynoszącym 118 stopni. Rozpraszają nieco bardziej niż pojedynczy otwór, ale przynajmniej nie są połączone - wtedy jeszcze bardziej rzucałyby się w oczy.
Ekran otaczają umiarkowanej grubości ramki - specjalnie nie kłują w oczy, ale nie da się ich też zupełnie zignorować. W górnej części telefonu można dojrzeć szczelinę głośnika rozmów - szkoda, że producent nie wykorzystał go do stworzenia systemu stereo. Dodam jeszcze, że na ekran nie naklejono folii zabezpieczającej, a smartfon nie do końca radzi sobie z polaryzacją w okularach - w poziomej orientacji obraz zauważalnie ciemnieje.
Po odwróceniu urządzenia oczom użytkownika ukazuje się feeria barw - obudowa nie ma jednolitego koloru, ale daje odcienie od niebieskiego do fioletu. Na dodatek ma zmatowione wykończenie, dzięki czemu nie odznaczają się na niej odciski palców i nie jest śliska. Panel jest plastikowy - choć uchodzi za tańszy materiał, to nie odbiera . Na pleckach znalazło się okrągłe, charakterystyczne logo, które najczęściej w serii G było wykorzystywane przez skaner linii papilarnych. Tutaj jest tylko logiem.
Pozostał jeszcze moduł fotograficzny, który, jak się wydaje, mieści cztery aparaty. W praktyce tylko dwa posłużą do robienia zdjęć. Obok standardowego i szerokokątnego aparatu znalazł się tu aparat do pomiaru głębi oraz moduł ToF. Wysepka ma kolor korespondujący z kolorem obudowy, co zdecydowanie mi się podoba i nie zwraca na siebie zbyt mocno uwagi (zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak gigantyczne i afiszujące się moduły robi konkurencja).
Jest tu dodatkowa ciekawostka - jeden z aparatów otoczony jest pierścieniem, który dostarcza dodatkowego oświetlenia podczas zbliżeń (choć nie ma tu sensu stricte aparatu makro, bo do zbliżeń używany jest aparat ultraszerokokątny). W pozostałych przypadkach, gdy zdecyduje o tym użytkownik lub automatyka, wykorzystywana jest główna, podwójna dioda.
Ramka jest plastikowa, lekko zaoblona, błyszcząca i umieszczone na niej wszystko, co niezbędne do obsługi telefonu. Na dole umieszczone zostało gniazdo słuchawkowe, port USB-C, otwór mikrofonu oraz głośnik zewnętrzny. Na przeciwnym biegunie jedynym elementem jest otwór dodatkowego mikrofonu do redukcji hałasu.
Po prawej stronie znalazła się regulacja głośności raz nieco zagłębiony włącznik, który zintegrowany został z czytnikiem linii papilarnych. Działa szybko i skutecznie, tutaj nie mam żadnych uwag. To nie jedyne zabezpieczenie biometryczne - nie zabrakło funkcji rozpoznawania twarzy. Może nie działa tak szybko jak czytnik, ale sprawdza się równie dobrze.
Na lewej krawędzi umieszczony został niepozorny klawisz Asystenta Google, a także tacka na karty SIM i microSD. Mieści albo dwie karty nano SIM, albo jedną kartę SIM oraz nośnik pamięci. Warto zauważyć, że tacka jest uszczelniona, co potwierdza pewien stopień ochrony przed wodą.
Materiał własny