Duży wyświetlacz, dwurdzeniowy procesor, kilka gadżetów oraz wygląd, który może się podobać. A wszystko to w bardzo rozsądnej cenie. To główne zalety największego smartfonu z rodziny L, którą w tym roku promuje koncern LG.
Największy i najszybszy z rodziny, wyposażony w kilka gadżetów, jak opcja głosowego robienia zdjęć lub elektroniczny tłumacz sprzężony z aparatem.
Ponieważ opisywaliśmy już mniejsze modele z serii L, nie będę się zbytnio rozwodził nad wyglądem i jego budową. Prostokątny kształt z lekko zaoblonymi bokami tylnego panelu może się podobać. Materiały i spasowanie są solidne. Trzeba tylko dobrze podociskać zaczepy bardzo cienkiej tylnej klapki, tak aby starannie przylegała do obudowy, gdy zainstalujemy kartę SIM.
Jednak kilku elementów mniejsi bracia nie mają. Zacznę od ekstrasów, czyli bajerów. Po pierwsze - aparat nie ma na obudowie spustu migawki, ale za to jest opcja zrobienia zdjęcia za pomocą komendy głosowej. Po uruchomieniu odpowiedniej opcji w ustawieniach aparatu otrzymamy instrukcję: "Powiedz chiz, smajl, whiski, kimchi lub LG, aby zrobić zdjęcie" (pisownia oryginalna). I to działa - czy powiemy chiz, kimchi, czy też cziz i kimczi (jeżeli ktoś chciał zapisać słowa fonetycznie, to tak powinien to zrobić), aparat po sekundzie zrobi zdjęcie wybranego kadru. Niezły bajer, choć czasami, gdy milczymy, to on usłyszy jakiś dźwięk z otoczenia (niekoniecznie z tych wspomnianych) i zrobi za nas fotkę.
Kolejny - to aplikacja Quick Translator, która może się przydać głównie podczas podróży zagranicznych. Posłużę się przykładem restauracji i menu w języku, niech będzie, koreańskim. Uruchamiamy aplikację, ta odpala aparat, kadrujemy intrygującą nas pozycję na liście dań. Aparat wycina ciąg słów i po chwili otrzymujemy tłumaczenie na znany nam język.
Dwie uwagi: pierwsza czasami tłumaczenie bywa dość zabawne, druga związana jest z faktem, że informacje pobierane są z sieci, a jak wiadomo - dane w roamingu mogą sporo kosztować. Wart więc wybrać knajpę z dostępem do Wi-Fi.
L9 ma największy wyświetlacz z całej rodziny. Jego przekątna wynosi 4,7 cala, a rozdzielczość 540x960 pikseli. Wykonany w technologii IPS sprawuje się bardzo dobrze. Jasność, szerokie kąty widzenia oraz odwzorowanie kolorów - to jego mocne strony. Najlepszy z rodziny jest też procesor - dwurdzeniowy TI OMAP 4430 pracujący z częstotliwością 1 GHz, wspomagany 1 GB pamięci RAM.
Oba elementy współpracują ze sobą bardzo dobrze i wyświetlane animacje menu i ikony wyglądają dobrze, a działanie systemu jest płynne. Przykładem mogą być efekty przewijania ekranu głównego - możemy wybierać spośród sześciu efektów (np. bryza, akordeon, karuzela) i w każdym z nich przechodzenie między pulpitami jest płynne i wygląda efektownie.
Wracając na chwilę do rozmiarów ekranu - dzięki nim bez problemu można wykorzystywać klawiaturę ekranową, nawet w orientacji pionowej. Ciekawostką jest to, że można ją przesunąć bliżej lewej lub prawej krawędzi ekranu, choć wówczas ekran ulega niewielkiemu zmniejszeniu.
Na pokładzie nie brakuje też aparatu z matrycą 5 megapikseli, autofocusem oraz lampą doświetlającą. Zdjęcia wychodzą jak na aparat tej klasy przystało. Mamy też szereg dostępnych ustawień i dodatków. Niektóre z nich potrafią zaskoczyć i to niekoniecznie pozytywnie - przy robieniu zdjęć seryjnych lub panoramicznych wykonamy zdjęcia tylko w rozdzielczości VGA. Aparatem nagramy też sekwencje wideo i to w rozdzielczości 1920x1080 pikseli, z prędkością 30 klatek na sekundę.
Jest również cała gama modułów komunikacyjnych - HSPA (14,4/5,7 Mbs), Wi-Fi b/g/n, Bluetooth 3.0, GPS, NFC.
Swift L9 pracuje pod kontrolą systemu Android 4.0.4, z nakładką Optimus UI 3.0. Mamy zatem do dyspozycji wszystkie dobra systemu Google i dodatki od producenta. Jedną z najfajniejszych jest aplikacja Quickmemo. Dzięki niej możemy robić ręczne notatki na ekranie niemalże w dowolnym momencie i dowolnej aplikacji, o ile widzimy górny pasek systemowy (ten z zasięgiem, stanem baterii, godziną itp.). Po jego rozsunięciu widzimy "włącznik" Quickmemo (o ile tak jest w ustawieniach) i po jego naciśnięciu możemy np. zanotować dyktowany nam podczas rozmowy telefonicznej numer telefonu. Innym razem robimy zrzut ekranu mapy, zaznaczamy miejsce spotkania i wysyłamy znajomym MMS-em lub pocztą elektroniczną. Możliwości jest bez liku.
Wszystkie te komponenty zasila bateria o pojemności 2150 mAh z technologią SiO+, a to sprawia, że nawet przy dużym obciążaniu smartfonu zadaniami bezproblemowo wytrzymamy bez ładowarki cały dzień. Przy standardowym wykorzystaniu ładować będziemy co dwa, trzy dni. Do tego czas ładowania wynosi tylko 2 godziny. Na koniec najlepsze - cena waha się od 1300 do 1500 złotych. W tym przedziale cenowym chyba nie ma konkurencji.
Artykuł pochodzi z numeru 01.2013 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!