Powód pierwszy: zawartość pudełka i to co widać na pierwszy rzut oka (i palca)
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Pudełko i obudowa w pigułce:
- nie ma gniazda jack 3,5 mm
- brak obsługi kart pamięci
- fajne słuchawki w zestawie
- ładowarka z szybkim ładowaniem
- silikonowe plecki w zestawie
- przejściówka z USB-C na jack 3,5 mm w zestawie
- jest podczerwień
- jest dioda powiadomień
- obramowania obiektywów wystają ponad obudowę
- optymalnie funkcjonujący czytnik linii papilarnych!
Ładne, eleganckie czarne pudełko Huawei Mate 10 Pro nie zdziwi dotychczasowych użytkowników marki. W pudełku znajdziemy poza smartfonem ładowarkę Huawei SuperCharge do szybkiego ładowania, kabel uniwersalny do ładowarki albo wymiany danych, słuchawkowy zestaw przewodowy z wtyczką USB-C, kluczyk do otwierania szufladki z kartami SIM i w końcu przejściówkę z USB-C na jacka 3,5 mm dla tych wszystkich, których ulubione słuchawki mają wtyczkę jack, a nie USB-C.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Dziś naprawdę niewiele rozwiązań odkrywczych można wymyślić w kwestii projektu obudowy. Zazwyczaj wygląd podobnych do siebie jak bliźniaki smartfonów różnych marek jest dyktowany tym, co producent chce umieścić w obudowie. Huawei Mate 10 Pro to solidna konstrukcja ze szkła i aluminium. Jest stosunkowo ciężki, porządnie wykonany, a do tego nie boi się wilgoci.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Gdybym miał wskazać na największą zaletę Huawei Mate 10 Pro względem jego bezpośredniego poprzednika, czyli Huawei Mate 9 Pro, to byłoby to rozmieszczenie czytnika linii papilarnych. Co podkusiło producenta do małpowania konkurencji w przypadku poprzedniej generacji smartfonów? Nie wiem, ale ktoś tam najwyraźniej, po mozolnej wyprawie w poszukiwaniu oświecenia, doszedł do rozumu: czytnik z tyłu to jest to! Czytnik na dole przedniego panelu albo jakieś maleństwo na wysokości aparatu fotograficznego to zło, a nawet ZŁO. Do tego Huawei umieszcza w swoich smartfonach najlepiej w całej branży działające czytniki - i piszę to z pełną odpowiedzialnością za słowa. Od czasów Huawei Mate S nie zdarzyło mi się, żeby czytnik nie zadziałał w tych smartfonach błyskawicznie bez względu na to z jaką starannością przyłożę palec.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Nie ma przeszkód, żeby zarejestrować kilka odcisków palca, a poza tym jest tu kilka dodatkowych funkcjonalności, które są doskonale znane użytkownikom marki:
- Czytnika można użyć jako spustu migawki podczas robienia zdjęć i filmów - wystarczy dotknąć
- Można nim odbierać połączenia - wystarczy dotknąć
- Wyłączyć alarm - wystarczy dotknąć
- Uruchomić, wyczyścić i schować panel powiadomień - odpowiednio: przesunięcie palcem z góry w dół, dwukrotne dotknięcie i przesunięcie palcem z dołu do góry
- Przeglądać galerię zdjęć - wystarczy przesuwać palcem z lewej na prawą albo odwrotnie
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Uważacie że poprawnie działający czytnik linii papilarnych to drobiazg? Cóż, widocznie macie jeden z tych smartfonów, w których go nie ma albo tych, w których działa poprawnie (Huawei?).
Jest kilka rzeczy poza czytnikiem widocznych również na pierwszy rzut oka. Choćby ogromny wyświetlacz rozciągający się od skromnego logo producenta na dole do równie cieniutkiego paska na górze, gdzie znajdziecie przedni aparat, słuchawkę i wcale nie taką oczywistą diodę powiadomień. - Wiem, że to ostatnie ucieszy wielu użytkowników.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Z tyłu widać dwa skromne z wyglądu, ale mające ogromy potencjał fotograficzny, obiektywy umieszczone centralnie w górnej części tylnego panelu, jeden nad drugim. Po lewej od obiektywów mamy podwójny zestaw LED z napisem Leica, a po prawej moduł dalmierza z danymi obiektywów podanymi maczkiem. Trzecie kółeczko pod aparatami, to wspomniany wyżej czytnik linii papilarnych. Zestaw fotograficzny wyodrębniono wizualnie. O ile cały tylny panel zrobiono na wysoki połysk i można się w nim przejrzeć, o tyle aparaty zaznaczono dyskretnie odmiennie szlifowanym poziomym paskiem w innym odcieniu. Kolor jest oczywiście ten sam, faktura, a właściwie jej brak - identyczne, a jednak światło odbite od obudowy załamuje się tam w nieco inny sposób, co tworzy miły dla oka układ. Obramowanie obiektywów wystaje poza powierzchnię obudowy, dlatego warto skorzystać z załączonego silikonowego pokrowca. Esteci będą narzekać - i będą mieli rację. Nie po to kupuje się flagowy model, żeby go nosić w pokrowcu.
fot. J.Filipowicz/mGSM.pl
Na lewej krawędzi Huawei Mate 10 Pro umieszczono szufladkę na karty SIM (otrzymałem do testów model dual-SIM, ale istnieje również wersja z jedna kartą). Łatwo ją otworzyć za pomocą załączonego kluczyka, łatwo zamknąć. Dodatkowo szufladka jest wyposażona w uszczelkę, bo przecież Huawei Mate 10 Pro musi odpowiadać standardom IP67. Na prawej krawędzi mamy gładki przycisk regulacji głośności i trasowany (taki z naprawdę mikroskopijnymi ząbkami) przycisk power. Na szczycie obudowy znajdziecie mikrofon i oczko diody IR (nie będzie trzeba wstawać z kanapy, żeby poszukać pilota), a na dole - gniazdo USB-C, głośnik i prawdopodobnie 2 kolejne mikrofony - wiecie, wyciszanie szumów i takie-tam.
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!