Zabrakło mi także opcji, a może po prostu nie umiałem jej znaleźć, budzenia telefonu dwukrotnym dotknięciem w ekran. W niektórych testowanych smartfonach korzystałem z takiej funkcji, i jakoś przyzwyczaiłem się, że jeśli chciałem zobaczyć która godzina, ewentualnie sprawdzić, czy czasem nie przegapiłem jakiegoś połączenia lub wiadomości, wystarczyło dwukrotnie pacnąć w ekran. A tu - musiałem korzystać z klawisza "power", umieszczonego - niestety - na lewym boku urządzenia.
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Szkoda, że był właśnie tam. Znowu odwołam się do swoich przyzwyczajeń i tego, że w większości używanych komórek (zwłaszcza wyposażonych w system operacyjny Android) wspomniany "power", razem z "ciszej - głośniej", znajdowały się na prawym boku. I musiało minąć kilka dni, abym się oswoił z tym układem. Ale, jakoś dałem radę...
Inne nietypowe i niewygodne dla mnie rozwiązanie, to slot miniUSB umieszczony wprawdzie na dole, czyli w podstawie smartfonu, jednakże nie na środku, tylko po jego prawej stronie. - Co to za różnica - ktoś zapyta. Ano taka - pospieszę z odpowiedzią - że jeśli wstawiam telefon do uniwersalnego uchwytu przymocowanego do deski rozdzielczej w samochodzie, to wspomniany slot znajduje się dokładnie w tym miejscu, w którym komórka opiera się o podstawę uchwytu. A co za tym idzie mogę zapomnieć o komfortowym ładowaniu komórki. Właśnie dlatego!
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
To był ewidentny minus podczas podróżowania samochodem. A jakiś plus? Specjalna aplikacja pod "tajemniczą" nazwą "car". Po jej uruchomieniu telefon automatycznie przechodził w tryb głośnomówiący (ewentualnie łączył się z zaprogramowanym wcześniej zestawem słuchawkowym), wyświetlał specjalnie okrojone menu z zwiększymi czcionkami, które bardzo dobrze sprawdzały się właśnie podczas jazdy. Na niemałym przecież ekranie bez najmniejszych problemów mogłem zobaczyć kto do mnie dzwoni, a także samodzielnie wybrać jakiś numer. Jeśli ktoś coś napisał - dostawałem duży i czytelny komunikat. Jak dla mnie - prosto i poręcznie.
materiał własny