Hewlett Packard to firma znana i ceniona, ale raczej nie z produkcji smartfonów. I nie chodzi tutaj o jakość tych produktów, tylko o to, że są to urządzenia przeznaczone dla segmentu biznesowego, sprzedawane po nieco wygórowanej cenie jak na możliwości finansowe przeciętnego Kowalskiego. HP iPAQ Voice Messenger to urządzenie o dużych możliwościach, niezaprzeczalnie eleganckie i bardzo starannie wykonane, które, niestety, zgubiło swoisty przerost formy nad treścią.
Stylowy smartfon, który zasługuje na uwagę. Pozytywnie wyróżnia się pod względem wizualnym i parametrów, ale pogrąża go mało przemyślany sposób obsługi.

HP iPAQ Voice Messenger, z oprogramowaniem rodem z USA, przybył do redakcji w wersji okrojonej – jedynie z kablem microUSB do transferu danych i ładowania baterii. Mimo to okazał się niezwykle wydajnym i funkcjonalnym narzędziem pracy, aczkolwiek niepozbawionym wad.
Atrakcyjność Voice Messengera to jedna z jego głównych zalet, zwłaszcza że urządzenie wygląda na wykonane ze znacznie droższych materiałów, niż jest w rzeczywistości. W istocie cała obudowa to błyszczący plastik, który doskonale uwidacznia ślady palców użytkownika. Generalnie jednak prezentuje się znakomicie, w mojej skromnej opinii lepiej niż niejeden z obecnie brylujących na rynku smartfonów.
iPAQ pracuje pod kontrolą systemu Windows Mobile 6.1 Standard (WM for Smartphone) i trzeba przyznać, że działa naprawdę szybko, w dużej mierze dzięki sporej pamięci i wydajnemu procesorowi. Ponadto urządzenie dysponuje 2,4-calowym wyświetlaczem TFT LCD podświetlanym diodami LED. Szkoda tylko, że w niektórych sytuacjach wyraźnie widać, jak nierównomierne jest to podświetlenie (najsilniej doświetlona jest dolna część ekranu i górna część klawiatury). Mimo to 64 tysiące kolorów i rozdzielczość 320x240 pikseli zapewniają naprawdę do-skonały obraz.
W zasadzie budowa urządzenia jest w miarę prosta i czerpie z rozwiązań już obecnych na rynku, choć pojawiło się kilka nowości. Przyciski stanowią swoistą hybrydę klawiatury alfabetycznej i numerycznej (ewidentne nawiązanie do RIM), gdzie na jednym klawiszu zlokalizowane są dwie litery. Pisanie jest dość wygodne, z uwagi na wyprofilowanie klawiatury w łagodną falę, choć klawisze powinny być nieco większe, a rzeczony profil bardziej wyrazisty. Producent przewidział dwie możliwości wpisywania tekstu, w trybie predictive (przewidywania tekstu), gdy urządzenie podpowiada wpisywane słowo, oraz standardowym multi-tap, gdy naciska się klawisz aż do pojawienia się pożądanego znaku.
Dotykowe klawisze pod wyświetlaczem to również żadne novum– służą one do wybierania poleceń menu – szkoda tylko, że są nieco zbyt czułe i że zabrakło wibracji, potwierdzających „naciśnięcie” przycisku. Najgorsza jest jednak imitacja d-padu – okrągły przycisk z czujnikiem optycznym, którego obsługa polega na posuwistych ruchach palca w pożądanym kierunku (np. po menu), zaś wybór jest realizowany przez naciśnięcie przycisku. W teorii brzmi to nawet dobrze, ale obsługa jest nieprecyzyjna (czasem czujnik reaguje zbyt szybko, czasem w ogóle), a przesuwanie palcem po okrągłym przycisku powoduje przypadkowe dotykanie znajdujących się obok klawiszy dotykowych. Niestety, przycisk ten jest generalnie jedyną przewidzianą przez producenta opcją sterowania funkcjami urządzenia. Do tego mamy przycisk odbierania i rozłączania połączeń oraz klawisz home (odsyłający do ekranu startowego) i back (cofający do poprzedniego menu). W bocznych partiach urządzenia zlokalizowano – po lewej stronie – przycisk blokady klawiatury, regulację głośności oraz skrót do komend głosowych. Niestety, z tą ostatnią funkcją nie mogłam sobie poradzić, widocznie mój angielski nie brzmi dla oprogramowania tak jak powinien. Po prawej – znalazł się port micro-USB do komunikacji z PC i ładowania baterii, wejście słuchawkowe 2,5 mm oraz spust migawki aparatu. Bardzo użyteczny okazał się przycisk mute w szczytowej partii urządzenia, wyłączający dźwięki i uruchamiający wibracje – nie trzeba buszować po menu w poszukiwaniu opcji zmiany profili.
Korzystanie z iPAQ-a rozpoczyna się od ekranu startowego, oferującego dostęp do najważniejszych elementów (alarmów, kalendarza, informacji o nieodebranych połączeniach itd.), dzięki czemu nie trzeba za często korzystać z systemowego przycisku „start”. Zabrakło jednak menedżera zadań – zwłaszcza że aplikacje nie wyłączają się po naciśnięciu czerwonego przycisku rozłączania rozmów, tylko wciąż „wiszą” w pamięci smartfonu. Chwila nieuwagi i system zaczyna mulić...
Menedżer zadań znajduje się głęboko w menu (Start/Applications/Accesories/Task Manager), ale od czego jest szybkie wybieranie? Podwiązując dowolną aplikację, kontakt czy adres URL pod określone klawisze, zaoszczędzić można sporo czasu.
Multimedialna część urządzenia ani nie rozczarowuje, ani nie zaskakuje. Odtwarzacz oferuje raczej standardowe opcje, zaś jakość dźwięku wydobywającego się z głośników jest na przyzwoitym poziomie. Pewnym rozczarowaniem jest brak radia i standardowego wejścia słuchawkowego (zamontowano 2,5 mm jack). Ale możliwy jest za to streaming nagrań z YouTube lub innych źródeł za pomocą aplikacji ArcSoft Streaming Player. Wbudowany aparat (nagrywający również w formacie 3GP) działa całkiem sprawnie, choć mam jednak pewne zastrzeżenia co do kolorystyki zdjęć – są jakby lekko wyblakłe. Autofocus szybko łapie ostrość, ale przy poruszającym się obiekcie zdjęcie i tak wychodziło niewyraźne.
O ile multimedia nie stanowią o zaletach tego, bądź co bądź, biznesowego urządzenia, o tyle wszelkie użytkowe aplikacje to strzał w dziesiątkę. Mamy więc, obok standardowych programów, pakiet MS Office z możliwością edycji dokumentów (oprócz prezentacji PowerPointa), GoogleMaps, który ma zrekompensować brak porządnego programu do nawigacji GPS, przeglądarkę plików PDF, Internet Explorera i wiele innych. Dla rozrywki dodano dwie gierki, Bubble Breaker i nieśmiertelnego pasjansa.
Komunikacja jest na najwyższym poziomie. W specyfikacji znalazły się wszelkie akronimy, którymi powinien szczycić się biznesowy smartfon: GSM, GPRS, EDGE, UMTS, BT, GPS, Wi-Fi, HSUPA, HSDPA... Moduły sieci bezprzewodowych i Bluetooth spisują się znakomicie, nie mam również zastrzeżeń do zasięgu oraz jakości rozmów. Plusem jest także obsługa kart pamięci do 8 GB, z tym że slot został zamontowany w mało wygodnym miejscu – pod pokrywą baterii (przynajmniej nie trzeba wyciągać ogniwa). Pewnym rozczarowaniem jest brak kamery do wideorozmów. HP zamontował w iPAQ-u 1260 mAh akumulator litowo-polimerowy, na którym urządzenie pociągnęło przez 2,5 dnia. Niestety, coś było nie tak z miernikiem energii (przynajmniej w testowanym modelu), który zawiesił się na dwóch kreskach, by nagle zawiadomić o krytycznie niskim poziomie baterii. Po 30 sekundach telefon wyłączył się całkowicie.
Chętni powinni skorzystać z oferty sklepów internetowych (998-1908 zł), bowiem na stronie producenta iPAQ Voice Messenger został wyceniony na zdecydowanie wygórowaną kwotę 2388 zł.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!