Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE - Nie oddam!

Możecie mnie posądzać o reklamę - bardzo proszę. Jeśli zaglądacie tu częściej wiecie, że wypowiadam się rzadko, a jeśli coś chwalę, to znaczy, że uważam, iż jest za co. Trudno mnie również posądzać o bezkrytyczną miłość do marki, bo na co dzień używam smartfona z zupełnie innym znaczkiem. Nie tłumaczę się - buduję kontekst.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

Znam narzekania na wyświetlacze AMOLED; że nienaturalne, że przesycone, że zbyt jaskrawe. Pomijam oczywistą możliwość regulacji. Użytkownik to zazwyczaj twardziel i nie będzie szukał jakiejś-tam regulacji. To regulacja powinna znaleźć jego. Spece z Samsunga pomyśleli najwyraźniej w ten sam sposób, bo - przynajmniej podczas oglądania wideo - zbyt nasycone barwy można przygasić jednym dotknięciem. Ficzer taki, który mnie nieco rozbawił, ale nie można nie doceniać jego znaczenia marketingowego.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

A oglądać warto, bo jakość szkiełka jest niesamowita. Dotąd myślałem, że potrzebuję 10 cali. - 8,4 cala w wykonaniu Samsung Galaxy Tab S 8.4 przekonało mnie, że wcale nie. Wystarczy trochę technologii, a ekran wydaje się większy. Do tego tablet całkiem nieźle odtwarza głośno audio. Porządnie zakodowane MP-trójki, a jeszcze lepiej muzyka w jakimś formacie bezstratnym potrafi sprawić prawdziwą przyjemność, choć warto zadbać o odpowiednie podłoże, żeby dodatkowo nie rezonowało.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

Doceniam estetykę wykonania. Zdawało mi się, że biel ze złotem przyprawi mnie o ból zębów, ale okazało się, że złote detale bardzo ładnie grają z miękkim perforowanym plastikiem tyłu obudowy i z chłodnym lśniącym plastikiem płyty czołowej. Nie wiem czy to już snobizm, ale wiem, że miło Tab-a wziąć do ręki, miło obsługiwać. Nawet gdy nikt nie patrzy z boku i nie słychać ochów i achów.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

Za wydajność odpowiada w zależności od wersji procesor Samsung Exynos 5 Octa (cztery rdzenie 1,9 GHz + cztery rdzenie 1,3 GHz) z grafiką Mali-T628 albo 4-rdzeniowy Qualcomm Snapdragon 800 z zegarem 2,3 GHz - do tego 3 gigabajty pamięci RAM. Efekt jest godny uwagi. Do tej pory nie znalazłem wideo, czy gry, z którymi tablet nie dałby sobie rady przy wyłączonych interfejsach komunikacyjnych. Przy włączonych również daje radę, choć nieco się nagrzewa, a multimedia potrafią zgubić klatkę, czy dwie. Ale wiecie; jeśli działa 4G z przesyłaniem danych, BT odpowiedzialny za klawiaturę, a WiFi od czasu do czasu skanuje sieci, to każde znane mi urządzenie mobilne w końcu się zmęczy.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

Jeśli pozwalacie dotykać swojego tabletu reszcie rodziny, koledze z akademika, dziewczynie albo sąsiadowi, Tab S ma wam do zaoferowania tryb pracy dla gościa. Jeśli kultywujecie szlachetne ideały kamikadze i dajecie tablet do zabawy dziecku - znajdziecie tu i taki tryb. Przestrzegam, że nie chroni przed zaślinieniem slotów, przed marchewką z groszkiem na wyświetlaczu oraz nie zapobiega uszkodzeniom mechanicznym, bo... sam się wyślizgnął.

Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE fot: Jacek Filipowicz/mGSM.pl

Jeśli chcecie o coś spytać - pytajcie dopóki mam, bo nie znam dnia ani godziny, ale o tym tablecie mogę coś powiedzieć. Przez te kilka dni polubiłem go. Zarówno jeśli chodzi o komunikację głosową (byle nie na ulicy bez podpiętego zestawu głośnomówiącego), jak i multimedia, czy przesył danych. Dotyk działa koncertowo, można na tym pracować i się rozrywać. Można czytać, choć o ile dobrze widzę, wszystkie subskrypcje do tej pory są po angielsku. Samsung obiecuje więcej; jeśli się nie mylę choćby Newsweeka.