
CAT, który kojarzy się głównie ze sprzętem ciężkim, koparkami, wywrotkami i żółtymi kaskami, jest również marką telefonów, które powinny zapewniać komunikację w sytuacjach ekstremalnych. Przyglądamy się naprędce modelowi CAT B100.
Naprędce, bo tekst należy do cyklu materiałów, w których nasi dziennikarze spędzają z telefonem jeden dzień, a później subiektywnie dzielą się swoimi wrażeniami. Nie spodziewajcie się tu jednolitej opinii redakcji, natomiast jeśli chcecie dowiedzieć się o telefonie czegoś pewniejszego, opartego na znacznie dłuższym kontakcie z urządzeniem - zajrzyjcie do znacznie bardziej drobiazgowego testu autorstwa Adama Łukowskiego, w którym stara się poddać telefon różnym próbom w sytuacjach ekstremalnych.
Tomasz Bednarek
Telefon, który naprawdę wytrzyma dużo i chyba żadne niesprzyjające warunki nie są mu straszne, ale mało brakło, a ja bym z nim nie wytrzymał. Miałem spory problem z odkręceniem tylnego panelu. Na szczęście po wielu próbach udało się i mogłem zacząć zabawę. Przypomniały mi się czasy, kiedy telefony były bardziej wytrzymałe niż obecnie.
Jako, że producent reklamuje ten model jako bardzo wytrzymały, to i ja troszkę się nad nim poznęcałem. Przeżył. Model godny polecenia. Całe życie byłem i jestem nadal zwolennikiem prostych w obsłudze telefonów bez zbędnych udziwnień i ten model przypadł mi do gustu. Na uwagę zasługują bardzo głośne dzwonki, które pewnie pozwoliły by zbudzić umarłego. Aparat robi całkiem niezłe zdjęcia, bateria trzyma dłuuuuugo. Jeden jedyny minus tego modelu to cena, która może odstraszyć potencjalnych nabywców.
Jacek Filipowicz
Jestem pełen podziwu dla wytrzymałości mechanicznej telefonu i jednocześnie cieszę się, że istnieją jeszcze klasyczne urządzenia, które są warte uwagi. CAT B100 wydaje się być konstrukcją solidną, wykazującą spora cierpliwość nawet dla szalonych pomysłów użytkownika.
Obudowa wygląda solidnie. Kwestie estetyczne są zbyt indywidualne, by je tu poruszać, ale połączenie aluminium z czernią i żółtymi detalami nie jest złe. Metalowe boki, wzmocniona obudowa - to jest coś! Do tego dostajemy przejrzysty wyświetlacz o zupełnie wystarczającej rozdzielczości QVGA. Sęk w tym, że użytkownik musi mieć dobry wzrok, bo czcionka mikroskopijna i nie znalazłem sposobu, by ją powiększyć. Klawiatura gumowana, delikatna i płaska. Być może odporna mechanicznie, nie wiem, ale gdy wyobraziłem sobie murarza, operatora koparki albo nawet dziennikarza pielącego ogródek teściowej w rękawicach, przestałem sobie wyobrażać obsługę klawiszy. Bez rękawic nie ma takich problemów.
Telefon ma radio (wymaga słuchawek), dyktafon, odtwarzacz multimediów, robi zdjęcia i dysponuje latarką (dioda LED) uruchamianą mechanicznym przyciskiem. O baterii trudno mi coś powiedzieć - jeden dzień to zbyt krótko.
Jestem ostrożnie na "tak", choć zastrzegam, że w tym wypadku potrzebowałbym nieco dłuższego kontaktu z telefonem, by potwierdzić, że rzeczywiście warto się nim zainteresować. Jeśli nie dbacie zbytnio o hmm, klasyczny wygląd telefonu, lubicie za to klasyczne komórki bez funkcji smartfona i macie zwyczaj upuszczania telefonu częściej niż zaleca średnia krajowa - weźcie go pod uwagę przy zakupach. Ojjj nie, nie zajrzałem wcześniej do cen proponowanych przez dystrybutorów. Średnio 650 zł. Jeżeli wzmocniona odporność jest dla Was tyle warta...
Karolina Lewandowska
CAT B100 to nie jest konstrukcja dla delikatnych kobiecych dłoni. Ma mocną, solidnie wyglądającą i zwartą obudowę z zaślepkami na gniazdach i gumowaną klawiaturę, która w mojej opinii jest mało wygodna dla dużych kciuków. W roboczych rękawicach chyba nie dałoby się obsłużyć tego telefonu - za mało wyprofilowane przyciski. Ikony menu zbyt drobne, podobnie jak czcionka. Ekran za mało kontrastowy. Muszę także przyznać, że powrót do pisania wiadomości z użyciem normalnej klawiatury przyprawił mnie o łzy rozpaczy - odwykłam.
Spodobał mi się zestaw dzwonków: dźwięk uruchamianego silnika koparki (czy innej cieżkiej maszyny), odgłos pikania przy wstecznym biegu czy donośny klakson. Taki bajer - ale w codziennym, ulicznym gwarze czy w otoczeniu odgłosów budowy można by niestety nie dosłyszeć, czy też nie rozpoznać takiego dźwięku połączenia. Ale jakość rozmów na bardzo dobrym poziomie.
Adam Owczarek
Koniec świata... dawno, naprawdę dawno nie miałem w dłoniach klasycznego telefonu! To nie smartfon, nie można tutaj niczego doinstalować, mamy zwykłe klawisze (nie jakieś wirtualne), niewielki ekran i toporną obudowę. Jej toporność jest tu jednak najzupełniej uzasadniona, wszak aparat ten ma wytrzymywać największe tortury... Być może trochę więcej pomęczyli go koledzy, ja obszedłem się z nim bardzo delikatnie...
Przyznaję, że czułem się, jakbym... cofnął się nieco... nie, nie w rozwoju, tylko w czasie :) Wspomniane już zwykłe klawisze, klasyczne menu... a nawet konieczność ręcznego wpisywania najpotrzebniejszych numerów do książki telefonicznej... no bo przecież danych z "chmury" pobrać się nie dało... Telefon sympatyczny, sądzę, że powinien się spodobać tym, którzy potrzebują takiego charakterystycznego urządzenia.
Wróćmy jednak do telefoniczności tego telefonu - niestety, musiałem intensywnie wytężać wzrok, ponieważ czcionka była jakaś taka niewielka... Jak już wspomniałem było ma systemu operacyjnego, ani synchronizacji kontaktów. łatwo nie będą mieli także Ci, którzy będą chcieli połączyć z jakimś portalem społecznościowym. Owszem - jest przeglądarka Opera Mini, ale oglądać na Mini na tak małym ekranie... to prawdziwe wyzwanie...
Adam Łukowski
Wygląda na to, że największym minusem tego telefonu jest jego cena oraz nieczytelna czcionka na ekranie. Zaskoczyła mnie opinia Karoliny i Jacka, dotycząca klawiatury. Mam duże dłonie i grube palce, a klawiatura wydała mi się całkiem wygodna. Nie miałem również problemów z otwarciem obudowy, o czym wspomniał Tomek. Polemizowałbym ponadto z jego opinią na temat jakości zdjęć z aparatu. Wszystkim spodobały się za to niebanalne dzwonki oraz mocna obudowa. Gdyby tylko CAT B100 był odrobinę tańszy...
Materiał własny