Krążyły plotki o końcu gamingowej serii Xiaomi Black Shark. Wbrew zapowiedziom, nie doczekaliśmy się smartfonów Black Shark 6 - ale marka powraca do gry - tyle, że z akcesoriami i zegarkiem.
Wygląda na to, że smartfonów z logo Black Shark rzeczywiście już nie będzie - ale marka wciąż żyje i najwyraźniej skręca w stronę akcesoriów. Niedawno zapowiedziano pad dla graczy, w aktualnej ofercie widać też słuchawki TWS i nowość - smartwatch Black Shark S1. Trudno powiedzieć na czym - poza grafiką tarcz - polega "gamingowość" tego zegarka, bowiem urządzenie ma dość prosty, stonowany styl. Koperta zegarka, jak i jego silikonowy pasek są oferowane w szerokiej gamie kolorów, pod warunkiem, że mówimy o kolorze czarnym. Smętna, metalowa koperta urozmaicona jest koronką i przyciskiem na boku, ale na szczęście nie zapomniano o wodoszczelności - IP68. Zegarek dysponuje też okrągłym ekranem AMOLED o średnicy 1,43 cala, rozdzielczości 466x466 pikseli oraz jasności 600 nitów, odświeżającym obraz z częstotliwością 60 Hz. Jak na smartwatch - to wysoka wartość.
fot. Black Shark
Zegarek ma GPS i monitoruje ponad 100 aktywności, ma także funkcję Always on Display, wiele tarcz do wyboru - co najważniejsze - głośnik, mikrofon i funkcję filtrowania dźwięku z odgłosów otoczenia. Można zatem za jego pomocą prowadzić rozmowy - ale w połączeniu ze smartfonem. Zegarkowi dedykowano własną aplikację Shark Wear, na pokładzie nie zabrakło też oczywiście pulsoksymetru. Sprzęt ma pracować do 10 dni bez ładowania, a wszystko to wyceniono na jedynie 50 dolarów, czyli 219 zł. Na stronie BlackSharka próżno jednak szukać informacji na temat nadchodzących smartfonów... Na stronie widać jednak poprzednie modele - ale nie da się już ich zamówić. Z opisu marki wynika - choć nie wprost - że marka funkcjonuje obecnie już samodzielnie, poza Xiaomi.



