Na rynek wkroczył kolejny smartfon P40. Nie jest to jednak reinkarnacja popularnego flagowca Huawei, a prosty i tani Itel P40, który ma jeden spory atut... I parę dziwactw.
Główną zaletą modelu Itel P40 zdaje się być jego akumulator, szczycący się pojemnością 6000 mAh. I to chyba właśnie dlatego o smartfonie tym zrobiło się tak głośno... Pomijając baterię, Itel P40 to prosty, ale miejscami trochę zaskakujący budżetowiec, oparty o procesor Unisoc SC9863A, łączony z dziwnymi, nietypowymi zestawami pamięci. Do wyboru są: 2+64, 3+32 i 4+64 GB, chociaż producent chwali się, że telefon może mieć nawet 7 GB RAM-u. Może, jeśli do prawdziwej pamięci operacyjnej doda się wirtualną, którą tu implementowano. Telefon pracuje pod kontrolą systemu Android 12 GO, zaś bateria napełnia się z niezłą nawet mocą - 18 W.
Wyświetlacz LCD mierzy 6,6 cala przekątnej, ma rozdzielczość HD+, ale - co nieco zaskakuje - również odświeżanie obrazu 120 Hz. Wygląda to dziwnie w zestawieniu z kropelkowym notchem, mieszczącym marny, 5-megapikselowy aparat do selfie. Tylny aparat nie wygląda wiele lepiej - ma 13 megapikseli oraz rozmywacz tła - ale obok umieszczono jeszcze czytnik linii papilarnych. Do tego dołożono plastikową, ale całkiem niebrzydką obudowę. Telefon jest zatem dziwny - łączy wiele słąbych cech z ciekawymi elementami wyposażenia, których nie powstydziłyby się droższe modele. Może właśnie dlatego zyskał ten rozgłos... Ceny zaczynają się od 7699 rupii, czyli ok. 92 USD albo 413 zł
fot Itel


