Na lotnisku w Hong Kongu zapłonął Vivo Y20 - i to nie jeden. Spaliła się cała paleta smartfonów. Czy to oznacza, że model ten ma jakąś wadę?
Wątpię! Na razie nie ma żadnych wyraźnych przesłanek, które wskazywałyby na występowanie fabrycznej usterki w Vivo Y20 - choć sugeruje tak niemal każde źródło, podające dalej informacje z Twittera.
Fakty są następujące. Podczas załadunku, nad ranem lokalnego czasu, zapaliła się jedna z palet, a następnie ogień uszkodził palety stojące obok. Szczęśliwie - ogień pojawił się na płycie lotniska, z dala od samolotu. Strażacy uporali się z pożarem w 40 minut, nikt nie ucierpiał. Jedyną stratą jest towar ze spalonej palety. Zdjęcia wskazują, że były to smartfony Vivo Y20. Wygląda zatem na to, że któraś z ich dostaw się opóźni - szczególnie, że władze lotniska w Hong Kongu wstrzymały obsługę palet z telefonami Vivo do czasu wyjaśnienia przyczyn pożaru.
Git this on a chat. Anyone can verify? Don't know the date but it's from #HongKong #HKG airport.
— Andre Quiros (@flyingheavy747) April 11, 2021
A pallet catches fire. Luckily this was on ground. @jaylpod @Chyan pic.twitter.com/m07Zd5sgdn
A te - dopiero będą ustalane. Nie ma żadnych innych doniesień ze świata, wskazujących na jakiś problem z Vivo Y20. Można zatem przyjmować, że przyczyną pożaru mogło być zwykłe zaprószenie ognia, choć na lotnisku to raczej niezbyt prawdopodobne. Bardziej realistyczną teorią jest ta, sugerująca fizyczne uszkodzenie towaru na palecie poprzez uderzenie, przygniecenie czy przedziurawienie podczas transportu. W takich przypadkach, faktycznie mogłoby dojść do zwarcia w baterii, które prowadziłoby do pożaru.
Vivo Mobile Pallet Catches Fire While Loading in Cargo Plane at HKG pic.twitter.com/sW7NXIoPd5
— Solo Shokeen (@SoloShokeen) April 11, 2021
Na podstawie informacji 91mobiles