
Składana Motorola RAZR 5G zadebiutowała ledwie wczoraj, a już dziś pokazuję wam ją w rzeczywistości i dzielę się pierwszymi spostrzeżeniami na temat nowego modelu.
Zacznę chyba od ceny... Smartfon kosztuje niemal 6,5 tysiąca złotych, a właściwie jest średniakiem. Ma procesor Snapdragon 765G (oczywiście z 5G), 8 GB pamięci RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej. Do tego oferuje jeszcze NFC oraz akumulator o dość skromnej (jak na dzisiejsze standardy) pojemności. Cena flagowa, a wnętrze - średnipółkowe. Sęk w tym, że w przypadku tego modelu płacimy przede wszystkim za styl. To połączenie nostalgicznego kształtu telefonu sprzed lat z nowoczesnym, elastycznym wyświetlaczem oraz otoczką legendy. Jeśli nie będziemy traktować RAZR'a jako smartfonu, a zaczniemy o nim myśleć jako o ekskluzywnym dodatku do stylizacji i "pokazowym" gadżecie, cenę będzie nieco łatwiej przełknąć. Na temat specyfikacji dowiecie się więcej z premierowego opisu w naszym serwisie, a ja spieszę opowiedzieć, co mi się w nowym telefonie podoba, a co... podoba mi się mniej.
|
|||
Motorola RAZR 5G - hands-on wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Może będziecie zaskoczeni, ale dla mnie najważniejszą zmianą względem poprzedniego modelu jest dodanie... gniazda na fizyczną kartę SIM. W polskich warunkach brak tego elementu mocno ograniczał uniwersalność telefonu. Teraz mamy i nanoSIM, i eSIM. Lepiej. Poprzedni model nie imponował również aparatami fotograficznymi. W nowym otrzymujemy główny aparat 48 megapikseli z optyczną stabilizacją i 20-megapikselowy aparat do selfie. I znów - lepiej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdecydowanie mniej podoba mi się pojemność akumulatora - 2800 mAh. Poprzedni model nie brylował w dziedzinie zasilania - obecny także nie będzie. Jest co prawda w miarę szybkie ładowanie 15 W, ale pojemności nic nie zastąpi. Jak w silnikach ;) Cieszy mnie natomiast to, że zewnętrzny, pomocniczy wyświetlacz urósł do 2,7 cala i rozdzielczości 800x600 pikseli, dzięki czemu będzie wygodniejszy. Ekranik pozwala na wygodny dostęp do powiadomień, obsługę połączeń i szybkie odpowiadanie na SMS-y, wykonywanie selfie, podgląd nawigacji, obsługę multimediów i jeszcze parę innych funkcji. Podoba mi się. Nieco mniej podoba mi się asymetria panująca wokół aparatu fotograficznego, znajdującego się nieopodal wspomnianego wyświetlacza. Elementy sprawiają wrażenie "porozrzucanych". W tak stylowym urządzeniu powinno to wyglądać lepiej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdecydowanie lepiej, a wręcz znakomicie, prezentuje się mechanizm zawiasu i wewnętrzny, duży, elastyczny ekran. Na 6,2-calowym wyświetlaczu pOLED o rozdzielczości 876x2142 pikseli nie widać wyraźnego załamania w miejscu, w którym się on składa. Co więcej, po złożeniu telefonu pomiędzy połówkami obudowy nie widać znaczącej szpary, są szanse, że nic tam nie wpadnie. Mechanizm pracuje naprawdę dobrze, a trwałość ekranu ma sięgnąć - według producenta - 200 tysięcy składań. Innymi słowy, wyświetlacz powinien wytrzymać kilka lat i chyba szybciej telefon nam się po prostu znudzi i zestarzeje technicznie. Na temat odporności ekranu wolałbym się jednak wypowiedzieć ostatecznie pod dłuższych testach. Mimo to, tu również jestem właściwie na "tak" - a krytykuję obecność notcha. Gruby podbródek pod ekranem - wybaczam, bowiem to stylowe nawiązanie do modelu z 2004 roku.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Ucieszył mnie również fakt, że nowy Razr jest odporny na zamoczenie - ma hydrofobową powłokę, która ochroni elektronikę w razie deszczu czy przypadkowego zamoczenia telefonu. Nadal nie można z nim nurkować - ale uważam, że taka ochrona na co dzień wystarczy. O sprawne działanie urządzenia jestem spokojny, Snapdragon 765G oferuje wystarczająco dużo mocy. Dodam, że Razr 5G ma niemal surową postać systemu Android 10 - nakładka My UX jest bardzo lekka i oszczędna, wzbogacono ją jedynie o kilka praktycznych dodatków znanych już z telefonów Motoroli (Moto Display, Moto Actions, Moto Gametime i Moto Audio).
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Podoba mi się również pomysł z przeniesieniem czytnika linii papilarnych z frontu na tył obudowy. Nie dość, że wygląda lepiej, to jeszcze jest wygodniejszy i większy. Smartfon oczywiście obsługuje też rozpoznawanie twarzy - i to za pomocą obu aparatów. To również zapiszę po stronie zalet, zaś jako wadę wspomnę, że na naszym rynku będzie na razie dostępna jedynie "najsmutniejsza" wersja kolorystyczna, Polished Graphite. Jaśniejsza Liquid Mercury i szałowa Blush Gold dołączą później. Trzymam za słowo.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Czy nowy RAZR 5G skradł moje serce? Trochę tak, choć gdyby był złoty, poszłoby mu lepiej. Na razie cieszę się z możliwości użycia zwykłej karty SIM, lepszych aparatów i funkcjonalniejszego wyświetlacza zewnętrznego oraz ochrony przed wilgocią. Wciąż martwi mnie mały akumulator. I ta cena... Niemniej, o ile ubiegłoroczny model nie miał (moim zdaniem) szans w starciu z Galaxy Z Flip od Samsunga, o tyle tegoroczny może już śmiało walczyć o uwagę z Galaxy Z Flip 5G. Kto wie, może pokuszę się o ich porównanie...?
Materiał własny