
Huawei Mate X był do tej pory smartfonem efemerycznym, ukrytym za szybką, strzeżonym przez smutnych panów w ciemnych okularach. Dziś wreszcie mogliśmy wziąć go w ręce. Było warto!
W pełni rozłożony wyświetlacz Huawei Mate X ma 8 cali bez żadnych dodatkowych wcięć. Matryca OLED FullView pracuje w rozdzielczości 2480x2200 pikseli, a gdy ją złożymy, może pracować w trybie dwuekranowym z pojedynczymi wyświetlaczami 6,6", 2480x1148 pikseli i 6,38", 2480x892 piksele. Huawei pochwalił się opatentowanym zawiasem, który ma nawet osobną nazwę: "Falcon Wing Design" - z jednej strony rozwiązanie ma zapobiegać falowaniu wyświetlacza podczas składania, umożliwiać pełne rozłożenie obu części smartfona pod kątem 180 stopni, bez żadnych łuków. Grubość jednej części obudowy to 5,4 mm, natomiast po złożeniu mamy 11 mm.
|
Huawei Mate X w naszych rękach wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Smartfon i w stanie rozłożonym i w stanie złożonym nie sprawia wrażenia grubego, co nieco mnie zdziwiło. Jednak obiektywnie 11 mm wydaje się wartością sporą w porównaniu z dzisiejszymi ultracienkimi smartfonami. Nie ma kompromisu, będzie trzeba wybierać. Obie części rozkładają się z charakterystycznym kliknięciem pod właściwym kątem, choć w oglądanym przeze mnie egzemplarzu przedsprzedażowym nadal daje się zobaczyć i wyczuć obłe miejsce zagięcia. Do premiery pozostały jeszcze 4 miesiące i spodziewam się, że producent będzie chciał zniwelować tę niedoskonałość.
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
Praca w trybie dwuekranowym wydaje się czymś oczywistym zarówno w stanie złożonym, jak i w rozłożonym. W obu przypadkach jestem w stanie wymyślić praktyczne zastosowanie dla dwóch widocznych, choć różnych interfejsów. Prawdziwy pazur Huawei Mate X pokazuje jednak w trybie pojedynczego ekranu, a najlepiej to widać przy przełączaniu aplikacji z małego wyświetlacza na duży. To jak przejście z wyświetlacza smartfona na wyświetlacz tabletu albo niewielkiego notebooka bez zmiany urządzenia. Wrażenie jest dosyć niesamowite, natomiast o tym na ile funkcjonale może świadczyć to, że jeden z prezenterów chcąc zademonstrować jakąś opcję potrząsnął w pewnym momencie ze zirytowaniem głową stwierdzając: "Na pełnym wyświetlaczu wygląda to znacznie lepiej, przełączmy to na pełny wyświetlacz. Już się do niego przyzwyczaiłem".
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
Sądzę, że ja również byłbym w stanie się przyzwyczaić. Mapy, multimedia, zdjęcia, ale dla mnie przede wszystkim: tekst. Po rozłożeniu wyświetlacz daje złudzenie szpalty gazetowej, strony książkowej, czy dokumentu A4, choć proporcje są jednak inne. W dodatku daje się to w miarę wygodnie trzymać w dłoni dzięki osobnemu marginesowi na aparaty fotograficzne, które mogłem co prawda bardzo pobieżnie przetestować, ale bez jakiejś sensownej wiedzy praktycznej. Spodziewam się zdjęć o podobnej jakości jak w Mate 20 Pro, bo zdaje się to być oczywiste. - Wolałbym jednak z wnioskami poczekać do premiery. Może zamiast 40 pojawi się jednak matryca 48 Mpx?
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
To czego z oczywistych względów nie mogliśmy przetestować w ciągu kilku minut, warto choćby wspomnieć. Poza procesorem Kirin 980, w Huawei Mate X zainstalowany jest również modem Balong 5000 gotów na dzień dobry do obsługi sieci 5G. Osiąga maksymalną prędkość 4,6 Gb/s na częstotliwościach poniżej 6 GHz i działa w zakresie fal milimetrowych. Do tego mamy akumulator 4500 mAh. Jeden duży albo dwa mniejsze wyświetlaczy wydaje się to zbyt mało, dlatego producent zapewnia w Huawei Mate X SuperCharge nowej generacji, pozwalające napełnić akumulator do 85 proc w 30 minut. Smartfon jest ładowany prądem o mocy - bagatela - 55 W. Zdaje mi się, że chyba nie ma obecnie na rynku ładowarki do smartfona o takiej mocy.
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
Na koniec muszę powtórzyć to, o czym już pisaliśmy. Wariant Huawei Mate X z 8 GB RAM-u oraz 512 GB pamięci flash ma kosztować 2299 euro, co w przeliczeniu na złotówki daje ok 10 000 zł. Do tej bardzo wysokiej ceny będzie trzeba jeszcze najprawdopodobniej doliczyć podatek VAT. Niemniej nie chciałbym uprzedzać faktów. Oficjalnej polskiej ceny jeszcze nie ma, podobnie jak i oficjalnej daty polskiej premiery. Światowa odbędzie się w połowie roku - i przyznam szczerze, że czekam na nią dosyć niecierpliwie, bo zbyt krótka możliwość przebywania ze smartfonem w siedzibie polskiego oddziału Huawei pozostawiła we mnie spory niedosyt.
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
Chciałbym pięknie podziękować polskiemu oddziałowi Huawei w osobach Doroty Natalii Haller, Beaty Chądzyńskiej i Pawła Sołowieja za wyróżnienie mGSM.pl możliwością wzięcia Huawei Mate X do ręki i obejrzenia go z bardzo bliska. Wbrew pozorom nie jest to częsta praktyka w przypadku innowacyjnych smartfonów, które premierę mają dopiero za kilka miesięcy. Dziękuję w imieniu naszym, Naszych Czytelników i Widzów.
fot. Jacek Filipowicz/mGSM.pl
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!