Interfejs
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Vivo iQOO 3 5G korzysta z firmowego interfejsu iQOO, ale podobnego do FunTouch UI, również bazującego na Androidzie 10 i stosowanego w "zwykłych" Vivo. Niestety, jak wspomniałem, nie jest to model przeznaczony na europejskie rynki, przyszło mi zatem mierzyć się z wersją dla Chin.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Z tego też względu na starcie nie znalazłem w oprogramowaniu ani pakietu Google, ani "naszych" aplikacji. Miałem za to mnóstwo chińskich programików, z których część widziałem po raz pierwszy w życiu. Ciekawe doświadczenie. Niestety, z brakiem usług Google wiązało się kilka niedogodności, jak niemożność płacenia przez NFC. Nie posiadając odpowiedniej karty SIM nie dało się też aktywować konta Vivo. Konto to pozwoliłoby korzystać z firmowej chmury czy funkcji odnajdywania utraconego telefonu - ale w testowym egzemplarzu dostępne jedynie dla Chin i Indii. Podobnie wygląda sprawa asystenta Jovi, który w naszym regionie będzie bezużyteczny. Przyjmijmy, że w Europie zamiast niego byłby asystent Google.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Chciałbym jasno zaznaczyć: wszystkie modele Vivo, jakie trafią do nas oficjalnie, będą mieć "nasz" zestaw aplikacji i pełne wsparcie Google. Jednocześnie - gdybyście zamierzali sprowadzać iQOO z Chin, musicie liczyć się z tym, że aplikacje Google trzeba będzie zainstalować samodzielnie i nie wszystko może działać prawidłowo. To, co najważniejsze - działa. Mam na myśli sklep Play, wszystkie społecznościówki, Gmaila, Maps, itp. Nie udało mi się niestety uruchomić płatności - ale z pewnością w europejskich modelach funkcja ta będzie działać bez problemu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nawet pomijając wspomnianą egzotykę, interfejs jest dość ciekawy. Pozwala na niesamowicie głęboką personalizację smartfonu. Poza standardowymi elementami, jak łączenie ikon w foldery, zmiana tematów czy animacji przejść, można zmodyfikować nawet takie detale, jak animację otwierania czy zamykania się aplikacji. Dodano też efekt podświetlenia krawędziowego - choć ekran jest płaski. Najwyraźniej, na rynkach azjatyckich takie elementy są istotne. Bogactwo opcji nie poraża jednak nadmiarem, wszystko sensownie pogrupowano i opisano, a zmiana ustawień nie sprawia problemu. Cieszy natomiast to, że codziennie możemy mieć "inny" telefon.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Z rzeczy poważniejszych - mamy możliwość używania interfejsu w trybie zasobnikowym albo płaskim. Mamy również (konfigurowalny) Always-on-Display, zastępujący diodę powiadomień, a także - już wspomniany - tryb ciemny. Przyciski systemowe w dole ekranu można modyfikować, ale nie zabrakło również gestów. Mamy do wyboru nawigację za pomocą pociągnięć od dołu (tam, gdzie byłyby przyciski), albo za pomocą gestów na całej tafli ekranu - nieco podobnie, jak w interfejsach Xiaomi czy Oppo. iQOO UI oferuje również przycisk pływający, a także bardzo rozbudowany panel przełączników, rozwijanych od góry ekranu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Vivo iQOO 3 5G to telefon gamingowy, zatem wzbogacono go o funkcję Ultra Game Mode. To specjalny tryb dla graczy, obejmujący zespół ustawień wspomagających rozgrywkę. Mowa o wyciszaniu powiadomień, utrzymywaniu stałego poziomu jasności ekranu, podbiciu wibracji czy przyspieszeniu połączenia sieciowego, z wykorzystaniem zarówno Wi-Fi, jak i łączności komórkowej. Tryb gry powoduje również podkręcenie wydajności telefonu poprzez wyłączenie zbędnych procesów z tła.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Generalnie, interfejs przypadł mi do gustu, z zaznaczeniem, iż nie mam pewności, jak wyglądałby w europejskiej wersji. W odmianie chińskiej - rzucała się w oczy bardzo duża ilość dodatkowo preinstalowanych aplikacji, ale zakładam, że jest to element charakterystyczny dla tamtejszego rynku, a u nas - dodano by mniej. Interfejs pozwala bardzo na bardzo elastyczne podejście do kwestii sterowania telefonem, ale przejrzystością i funkcjonalnością nie odbiega od konkurencyjnych, a w niektórych miejscach - nawet je przewyższa.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wydajność
Cóż mogę napisać o wydajności, gdy już na opakowaniu telefonu producent ostrzega, że w środku jest potwór...? Ano jest - Snapdragon 865 w towarzystwie pamięci operacyjnej 8 GB (ale może być też 12) oraz pamięci flash 128 GB. Oczywiście mowa o szybkich pamięciach UFS 3.1 i LPDDR5. I jak to ma działać, jeśli nie bajecznie płynnie? Interfejs po prostu śmiga, telefon ani przez sekundę nie spowalnia, ciesząc na co dzień stabilną i niezwykle sprawną pracą. Z obowiązku - musiałem też trochę pograć. Cóż, gry działają zgodnie z oczekiwaniami, z podkręconą ilością detali... Możliwe, że wymagający gracze zaczęliby narzekać na brak wysokiego odświeżania obrazu - ale pamiętajmy, że nie mamy do czynienia z najdroższym modelem tego segmentu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Mnie przyjemność z grania psuły inne elementy (o czym za chwilę) - ale na pewno nie wydajność. Resztę powiedzą benchmarki, ja dodam jedynie, że urządzenie - owszem - nagrzewa się podczas wytężonej pracy, nie przekraczając jednak komfortowego poziomu. iQOO 3 5G z pewnością nie nadaje się na grzejnik. Wspomnę jednak o detalu, który czasem umyka, a bywa ważny. Mowa o pamięci wewnętrznej, której nie da się powiększyć kartą microSD. W przypadku telefonu bez gniazda na kartę, warto kupić wariant z jak największą pamięcią. W tym konkretnym przypadku - uważam, że 128 GB (czyli realnie ok. 110 GB) to stanowczo za mało. Pamiętajmy, że niektóre gry "ważą" całkiem sporo. A gdzie pozostałe aplikacje? A multimedia?
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny