Mam déj`a vu - pomyślałem, wyciągając z estetycznego kartonika nowy telefon dla seniorów wrocławskiej firmy Trak. Niemal identyczny widziałem ponad rok temu, choć opatrzony znakiem myPhone. Między nimi widzę wiele podobieństw, ale i różnice.
Telefon można kupić już za 120 zł. Pomimo paru niedociągnięć, spełnia swe zadanie. Ma wygodną klawiaturę, nie wymaga wpatrywania się w wyświetlacz i studiowania 100-stronicowej instrukcji. Jestem przekonany, że po drobnych zmianach byłby jeszcze lepszy. Na razie - pomiędzy trójką konkurentów z Wrocławia - ogłaszam remis.
Trak CP-1070 oraz myPhone 1070 trudno odróżnić. Pokrewieństwo łatwo wyjaśnić: obie firmy zamawiają swe modele w chińskich montowniach. Ponadto w przypadku komórki o specyficznym przeznaczeniu trudno wymyślić coś nowatorskiego. Konstrukcje te przeznaczone są dla starszych, mniej zaawansowanych użytkowników. Mają duże klawiatury i monochromatyczne wyświetlacze o uproszczonej grafice, a także klawisz alarmowy, latarkę i radio.
Telefony wyposażono jedynie w podstawowe funkcje, wśród których największą ekstrawagancją jest kalkulator. Mają nawet zbliżone wymiary i podobny styl. Opływową obudowę zdobi metalowe obramowanie, a na bocznych ściankach są dodatkowe przełączniki. I tu już zaczynają się różnice. Na bokach CP-1070 znajdziemy regulator głośności, klawisz włączający radio oraz przełącznik latarki. Nie ma suwakowej, osobnej blokady klawiatury, którą chwaliłem u myPhone?a.
Na boku jest również gniazdo miniUSB, zaś dodatkowe gniazdo ładowarki (standardu Nokii) powędrowało na górną ściankę, obok diodowej latarki. Klawisze są duże i mają bardzo czytelne oznakowanie, a ich podświetlenie jest mocne i równomierne. Wyświetlacz - choć prosty - nie pozostawia wiele do życzenia.
Niestety, z menu nie jest już tak słodko. Jego główne działy opatrzono jednoznacznymi ikonami i czytelną czcionką. Wchodząc głębiej, zaczniemy dostrzegać błędy. U myPhone?a było ich sporo, w CP-1070 występują w podobnym nasileniu. Nie każda pozycja została przetłumaczona, a słowa, które nie mieszczą się w jednej linii, dzielone są wbrew zasadom ortografii - np. "Kl - awiatura". Na tym tle umieszczenie "listy zadań" w sekcji ustawień to doprawdy drobiazg... Trochę szkoda, bowiem założenia były niezłe.
Wszystkie najważniejsze funkcje (poza ową listą) są dostępne z głównego menu, a filozofia poruszania się po nim jest uproszczona do bólu. Pozycje zmieniamy klawiszem góra/dół, zatwierdzając wybór zieloną, a negując czerwoną słuchawką. Gorzej, gdy menu wymaga przesunięcia kursora w bok - tak jest na przykład przy ustawianiu budzika. Odbywa się ono z użyciem przycisków * i # - bez lektury instrukcji trudno na to wpaść. Pewną osobliwość wyposażenia stanowi obecny w menu dział "Zdrowie". Wybierając go, widzimy systemowy komunikat po angielsku, a potem - już po polsku - monit o podłączenie akcesoriów. Czym one są, nie dowiemy się ani z instrukcji, ani ze strony producenta. Możliwe, że chodzi o matę rozgrzewającą lub masażer - ale to tylko moja hipoteza. Po co umieszczono w telefonie ten element?
W podstawowych zadaniach CP-1070 sprawdzi się przyzwoicie, choć też nie bez zastrzeżeń. Jakość połączeń jest niezła. Głos słychać czysto, bez echa i trzasków. Dźwięk w słuchawce mógłby być jednak głośniejszy - wszak to telefon dla seniorów, a ci nie zawsze mają dobry słuch! Przez HF słychać o niebo lepiej.
Książka telefoniczna mieści tylko 100 pozycji, przy których możemy zapamiętać dwa numery telefonu i... nazwę firmy - pozycję seniorom chyba zbędną. Jest też szybkie wybieranie, ale tylko na dwa numery. W dodatku działa ono po naciśnięciu * lub # oraz zielonej słuchawki. Jeśli dodamy do tego blokowanie klawiatury kombinacją "słuchawki" i # - początkujący mogą mieć problemy! Z komunikacją SMS ich już nie będzie, choć tu życie seniora zapewne ułatwiłby słownik T9.
Kolejnym elementem, gdzie plusy równoważą minusy, jest radio. Działa ono bez konieczności podłączenia słuchawek i w sumie nie najgorzej brzmi, ale rozczarowuje czułością. Na pocieszenie - jest możliwość zapamiętania 20 ulubionych rozgłośni. Sporym atutem CP-1070 może być klawisz SOS. Jego aktywowanie powoduje uruchomienie alarmu, wysłanie alarmowej wiadomości pod maksymalnie pięć zaprogramowanych numerów, a następnie podejmowanie do skutku prób nawiązania z nimi połączenia w trybie głośnomówiącym. W odróżnieniu od modeli myPhone, tu SOS działa bez konieczności odblokowywania klawiatury, co w sytuacji zagrożenia jest znacznie praktyczniejsze. Do baterii nie mam żadnych zastrzeżeń. Pięć dni pracy bez ładowania w tak prostym telefonie nie jest może rewelacją, ale nie daje też powodu do krytyki.
Artykuł pochodzi z numeru 01.2012 miesięcznika Mobile Internet