Kiedyś telefony Sony Ericssona miały oznaczenia literowo-numeryczne, czyli np. T68i lub W995. Firma postanowiła jednak zerwać z tą zasadą i od jakiegoś czasu proponuje pełne nazwy dodatkowe. Mimo iż testowany telefon ma oznaczenie W100, to wszędzie promowany jest jako Sony Ericsson Spiro. Z czym ta nazwa się kojarzy? Z aspiracją? Inspiracją? A może raczej z konspiracją?
Telefon z serii Walkman z symboliczną pamięcią wewnętrzną 5 MB, przyzwoitym aparatem, dobrym dyktafonem i czytelnym menu.
Telefon z pewnością aspiruje do miana komórki muzycznej. Świadczy o tym wspomniane oznaczenie literą "W", a - jeszcze bardziej - znajdujący się na obudowie - bezpośrednio pod wyświetlaczem - logotyp Walkman. Co za tym idzie, w środku można znaleźć kilka ciekawych funkcji muzycznych. Sprawdźmy to...
Któregoś dnia telefon przestał dzwonić. Przyznaję, że zorientowałem się tak około południa, że nikt do mnie nie dzwoni. Tuż po pierwszej myśli: "pewnie po prostu nikt mnie nie lubi" przyszła refleksja, że może coś się stało z telefonem. Z drugiego telefonu wybrałem numer do siebie i... usłyszałem w słuchawce, że nikt nie odbiera. Telefon sprawiał wrażenie zalogowanego do sieci, ale nie można było się na niego dodzwonić. Wysłałem SMS... też cisza. Okazało się, że telefon - mimo pokazywania komunikatu sieci "Plus mBank mobile" - najzwyczajniej w świecie wisiał i nic nie można było na nim zrobić. Jedynym sposobem ratowania telefonu i przywrócenia "do żywych" było wyciągnięcie baterii... Podobnie było za drugiem razem - zero reakcji na wybieranie jakichkolwiek opcji z menu... czarny ekran... restart... i działamy dalej...
Skoro działamy, to kontynuujmy przegląd funkcji sieciowych. Fanów portali społecznościowych ucieszą zapewne zainstalowane fabrycznie aplikacje Facebook i Twitter... Wystarczy się zalogować i można korzystać...
Można także zrobić zdjęcie wbudowanym aparatem cyfrowym, który ma maksymalną rozdzielczość 2 megapikseli. Dodać trzeba, że zdjęcia prezentują się całkiem przyzwoicie. Szkoda, że producent wyposażył komórkę tylko w 5 MB (!) pamięci wewnętrznej. Biorąc pod uwagę, że jest to telefon muzyczny, wydaje się, że jest to posunięcie... hm... troszkę niefortunne. Jest wprawdzie gniazdo na karty pamięci microSD, ale... biorąc pod uwagę współczesne techniki kompresji plików, na wspomnianych 5 MB zmieści się tyle piosenek, że można je zliczyć na palcach jednej ręki...
Na pocieszenie warto dodać, że telefon jest bardzo ładny i naprawdę ciekawie się prezentuje (przynajmniej w wersji białej - bo taką otrzymałem do testów). Ze strony internetowej producenta można się dowiedzieć, że Spiro będzie dostępny także w innych wersjach kolorystycznych: czarnej, różowej i zielonej.
Niestety, po kilku dniach testowania komórka straciła swój urok. Dlaczego? Ponieważ porysował się jej wyświetlacz. A zapewniam wszystkich, że w kieszeni, w której opisywana komórka zazwyczaj mieszkała, nie było kluczy, monet tudzież innych ostrych czy kanciastych przedmiotów. Skąd zatem te liczne, szpecące zadrapania?
W toku testów okazało się także, że telefon jest bardzo powolny. Czym to się objawia? Podczas gdy wysyłałem wiadomość z każdego innego telefonu, oprogramowanie komórki działało błyskawicznie. No... może poza kilkoma smartfonami, w których uruchomione były także inne aplikacje. Spiro smartfonem nie jest, a też działa bardzo wolno. Jak wolno? Piszę wiadomość, wybieram adresata, klikam wyślij i... dopiero po jakichś 3 sekundach wiadomość jest faktycznie wysyłana. Tak samo "błyskawicznie" Sony Ericsson blokował automatycznie klawiaturę. Przyznam, że było to nieco męczące...
Wracając jednak do pisania wiadomości... Przy ich tworzeniu pojawiał się także błąd przy wpisywaniu cyfr. Przyzwyczaiłem się, że jeśli korzystając z innych urządzeń, przycisnąłem dłużej dany klawisz, to na ekranie pojawiała się stosowna cyfra. A tutaj na ekranie meldowała się pierwsza literka i zaraz za nią - cyfra, czyli np. "m6". Jeśli więc chciałem wpisać "6", musiałem aż osiem razy wcisnąć klawisz z "6". To też było męczące...
Podsumowując, mogę stwierdzić, że Spiro nie przypadł mi do gustu. Wyglądał, owszem, ładnie, ale tylko przez kilka pierwszych dni. Denerwowały mnie jego zwisy, ponieważ nie wiedziałem, czy i kto do mnie potem dzwonił! Męczyło pisanie SMS-ów i oczekiwanie na ich wysłanie. No i ten niemalże brak pamięci wewnętrznej...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet