Kolejna komórka japońsko-szwedzkiej spółki zaskakuje znakomitym wyświetlaczem i ciekawą, "zawiniętą" obudową. To model S500i. Czyżby skojarzenie z samochodową "klasą S" było tutaj nieprzypadkowe? Telefon ciekawy zarówno pod względem konstrukcyjnym, użytkowym, jak i designerskim. Na słowa pochwały zasługuje znakomity wyświetlacz, niczego nie można także zarzucić ergonomii użytkowania. W szkolnej skali ocen? Po prostu uczciwa piątka

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że na przednim panelu, pomiędzy wyświetlaczem a klawiszami funkcyjnymi znalazło się miejsce na oznaczenie modelu - S500i. W innych telefonach tego producenta taki tekst się raczej nie pojawiał, prędzej można było znaleźć informację o serii, z której pochodziła komórka, np. "Walkman" lub "CyberShot". A tutaj? Mamy oznaczenie modelu. Czyżby miało to wynikać z tego, że S500i zdaje się nie być pozycjonowany w żadnej z powyższych popularnych kategorii?
Telefon S500i trafił do mnie zapakowany, w stanie niemal nienaruszonym. Wszystkie elementy umieszczono w niewielkim pudełku, osobno zafoliowane były telefon, bateria, wszystkie kable, a także element obudowy zakrywający baterię. Z nieukrywaną radością mogłem wyciągnąć wszystkie elementy i poskładać sobie w całość.
Okazało się, że - po zainstalowaniu baterii i zakryciu jej klapką - w pierwszej chwili nie wiedziałem, jak uruchomić telefon. Znajdujący się na górze obudowy element okazał się być slotem na kartę pamięci, a nie włącznikiem. Co dalej? Ktoś mógłby przytomnie podpowiedzieć coś o tzw. czerwonej słuchawce, którą w większości telefonów można uruchomić urządzenie. Mógłby, gdyby komórki Sony Ericssona miały takowy klawisz! Szukam więc dalej... Po chwili znajduję niewielki guzik na tylnym kancie górnej części obudowy. Jest! Zatem... wciskamy!
Komórka przywitała mnie zielonym podświetleniem klawiatury i środkowego klawisza nawigacyjnego, a także znakomicie korespondującą tapetą. Przyznam, że ekran zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Wprawdzie pokazuje "jedynie" 262 tys. kolorów, ale wygląda, jakby wyświetlał ich co najmniej 16 mln.
Dawno nie widziałem tak soczystej zieleni, tak przenikliwej czerni, czy wreszcie tak jasnej bieli. Wszelkie dane znajdujące się na ekranie są bardzo czytelne, podświetlenie nie razi, jednym słowem - jak dla mnie, bomba!
Na znajdującej się pod spodem klawiaturze także dominuje kolor nadziei, zarówno na samych przyciskach, jak i na elementach je otaczających. Pomiędzy klawiszami producent umieścił niewielkie, lekko wystające elementy wielkości łepka od szpilki. Ciekawe, a przede wszystkim ładne rozwiązanie.
Na zielono rozbłyskują także diody znajdujące się po bokach urządzenia (widać je jedynie wtedy, kiedy klapka jest otwarta). Dzięki temu całość prezentuje się bardzo interesująco, kolorystyka S500i, wykończenia obudowy, czarny przedni i tylny panel w połączeniu z białymi bokami tworzą spójną, elegancką całość. Jednym słowem - bardzo ładne wzornictwo.
S500i jest nietypowo... zakończony. Mam na myśli dolną część obudowy, która niejako zawija się na zewnątrz telefonu. Wygląda to intrygująco. Ale czy jest funkcjonalne? Tutaj, może z racji krótkiego czasu testowania komórki, nie udało mi się wyrobić sobie zdania. Ot, zabieg designerski, dzięki czemu zamknięty telefon przypomina bardziej odtwarzacz MP3 niż telefon komórkowy. Tym bardziej że na przednim panelu, bezpośrednio pod wyświetlaczem, umieszczono okrągły manipulator z klawiszem w środku. To jeszcze bardziej upodabnia S500i do empetrójki...
Inne klawisze wyglądają już bardziej znajomo, czyli komórkowo: dwa pozwalają na dostęp do funkcji wyświetlonych na ekranie (w stanie spoczynku są to "połączenia" i "menu"), kolejne to przyciski cofania, kasowania, szybkiego dostępu do internetu i menu podręcznego prezentującego nowe zdarzenia, uruchomione aplikacje, moje skróty i zakładki internetowe.
Telefon S500i nie jest, niestety, UMTS-owy. Mając go w ręku, nie można więc nie tylko prowadzić wideorozmów, ale także korzystać z szybkiego dostępu do internetu w technologii 3G. W S500i zaimplementowano za to EDGE-a, pozwalającego na transfer danych szybszy niż z wykorzystaniem GPRS-u. O tym, z której technologii korzysta użytkownik, informuje literka w lewym, górnym rogu wyświetlacza.
"Na pokładzie" S500i jest także Bluetooth, pozwalający na bezprzewodowe przesyłanie danych. Z jego pomocą można korzystać ze słuchawek lub zestawów głośnomówiących. Jak na współczesny telefon komórkowy przystało, nowy Sony Ericsson potrafi odtwarzać muzykę, np. z plików MP3, a także nagrywać filmy lub wykonywać zdjęcia.
A skoro o funkcjach fotograficznych mowa... Zaskoczyło mnie to, że Sony Ericsson zrezygnował z poziomego układu pracy aparatu cyfrowego. Podczas prezentacji wielu wcześniejszych modeli, przedstawiciele firmy szczycili się, że ich telefonów używa się tak jak tradycyjne cyfrówki. Przez kilka lat konstruktorzy kładli nacisk na to, aby wystarczyło obrócić komórkę, wybrać jeden klawisz i można było robić zdjęcia. Tymczasem w modelu S500i fotografie lub filmy trzeba wykonywać, trzymając telefon w pionie. Wszystko dlatego, że oko obiektywu znajduje się na tej części telefonu, na której jest wyświetlacz, a co za tym idzie, w stanie spoczynku jest ono schowane.
Sam aparat dysponuje matrycą 2 megapikseli, szybki dostęp do niego można uzyskać, wybierając na przycisku nawigacyjnym opcję "w górę". Niestety, aparat można w zasadzie wyciągać z kieszeni jedynie w dzień - brak lampy błyskowej powoduje, że w nocy o robieniu fotek można po prostu zapomnieć. Zdjęcia, podobnie jak inne pliki multimedialne, można zapisywać w pamięci telefonu, ewentualnie na karcie pamięci.
W S500i nie zabrakło technologii Java, pozwalającej na instalowanie dodatkowego oprogramowania. W ten sposób, po pobraniu lekkiej aplikacji z internetu, stałem się posiadaczem programu Opera Mini. Choć muszę przyznać, że z małymi, przystosowanymi do mobilnych urządzeń stronami www równie dobrze, jeśli nie lepiej, radziła sobie przeglądarka zainstalowana fabrycznie w telefonie. Ale, jeśli ktoś chce, może pobrać Operę i surfować nie tylko po stronach mobilnych, ale także "tradycyjnych", dużych witrynach www. Opera tak przedstawia stronę na wyświetlaczu, że użytkownik - mimo niewielkiego przecież ekranu - może się zapoznać z całą zawartością strony.
Oprócz przeglądarki internetowej, do telefonu można pobrać gry i inne aplikacje. Podobnie można ściągnąć muzykę z komputera - przez Bluetooth lub kabel USB - albo bezpośrednio z internetu. Potem można ją odtworzyć w telefonie, sterując kolejnością utworów czy np. ich jakością (dzięki wbudowa nemu korektorowi graficznemu). W zarządzaniu utworami pomaga oprogramowa nie Disc2Phone, można także przenosić pliki bezpośrednio - po podłączeniu S500i do komputera, zawartość pamięci telefonu widoczna jest jako jeden z komputerowych dysków.
Ciekawostką w tym telefonie jest także to, że można z niego prowadzić rozmowy, rozsuwając telefon, czyli z otwartą klapką, ale także z klapką zasuniętą. Opcję "aktywna klapka" można włączyć lub wyłączyć osobno dla połączeń przychodzących i wychodzących.
Podczas kilkudniowych testów S500i spisywał się bez zarzutu. Choć wygadałem przez niego wiele, wiele minut, choć wysłałem dziesiątki, jeśli nie setki SMS-ów, choć wielokrotnie odwiedzałem różne strony internetowe, ani razu nie zastrajkował, nie wykonał nieprawidłowej operacji czy po prostu mnie nie zawiódł. Gdyby tylko obsługiwał technologię UMTS, z pewnością bez chwili wahania chciałbym się z nim zaprzyjaźnić na dłużej...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!