O, jaki cudny! Piękne maleństwo! – krzyczałam, gdy po raz pierwszy dostałam do ręki Jalou. Oczywiście wtórowały mi wszystkie redakcyjne koleżanki. Nieczęsto zdarza się bowiem widzieć prawdziwie kobiecy telefon. A z myślą o paniach właśnie Sony Ericsson stworzył swój klejnocik.
Prawdziwie kobiecy telefon: zgrabny, miniaturowy, po prostu śliczny. Łączy funkcjonalność z diamentowym designem: jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ekran zmienia się w lusterko, o dobrą kondycję jego właścicielki zadba kalkulator masy ciała oraz licznik kroków.

Mówiąc klejnocik, nie chcę nikogo kokietować – stylistyka Jalou naprawdę przypomina diament. Obudowa aparatu, a także większość jego klawiszy stworzona została na wzór najbardziej pożądanego przez płeć piękną kamienia. Design charakteryzuje się wieloma załamaniami oraz sześciokątnymi elementami dekoracyjnymi. Dla wzmocnienia efektu obiektyw aparatu, jak również centralny klawisz zostały podkreślone srebrnymi (brylantowymi...?) obramowaniami.
Niestety, (zauważy to każda estetka, czyli każda kobieta), styliści nie popisali się z jednym – utrzymany w srebrnej, diamentowej stylistyce telefon ma złote, monstrualnych wręcz rozmiarów – jak dla tak małego aparatu – uniwersalne gniazdo ładowarki, słuchawek i kabla USB. Koszmar, który psuje naprawdę wiele! Jalou, jak na telefon z klapką, jest bardzo poręczny i wygodny. Ale... stworzony z myślą o kobietach ma bardzo poważną wadę – ciężko go obsługiwać palcami z długimi paznokciami! Bez narażenia naszych zadbanych szponów na połamanie nie odbierzemy połączenia, ponieważ nie otworzymy klapki jedną ręką. Niemały problem stanowią również, skądinąd śliczne, bo przypominające brylanciki, klawisze. Klawiatura jest praktycznie płaska, z bardzo delikatnie wypukłymi, srebrzystymi przyciskami w kształcie rombów.
Aparat, bez żadnego problemu, mieści się w najmniejszej torebce (sprawdziłam – idealnie wkomponował się nawet w wizytową kopertówkę). Waży tylko 84 gramy, a złożony ma 73 mm długości. Ponoć – jak zapewniają producenci – to mniej niż standardowa pomadka. W niewielkiej obudowie tego kobiecego telefonu zawarto wiele zaawansowanych rozwiązań. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na te najbardziej babskie. A bez wątpienia należą do nich: Mirror Key – po naciśnięciu przycisku „c” ekran zmienia się w lusterko (w imieniu wszystkich dam chcących co parę minut dyskretnie poprawiać swą urodę chylę czoła przed tym „patentem”); Walk Mate – czyli licznik kroków (aplikacja jest aktywna cały dzień i śledzi, ile kroków wykonano i ile kroków pozostało do wyznaczonej średniej dziennej wymaganej dla zdrowia oraz ma kalkulator masy ciała). Jak to powiedział mój redakcyjny kolega: – Tak wyposażony telefon co bardziej leniwym niewiastom zastąpić może nawet siłownię i kosmetyczkę...
Przy nabywaniu nowego aparatu, koszmarem jest zwykle zagłębianie się w mało zrozumiałe dla mnie instrukcje obsługi. W przypadku Jalou problem miałam z głowy. Menu telefonu jest przejrzyste i przyjemne w odbiorze. Lekko, łatwo i bezproblemowo, krok po kroku, bez zbędnych nerwów można dojść do wszystkiego. Ku memu zdziwieniu zainteresowałam się grami. A ja nigdy nie interesuję się grami w telefonach, nawet gdy bardzo, bardzo się nudzę. Szczególnie ucieszyła mnie zaawansowana wersja sudoku, która potrafi wciągnąć na naprawdę dłuższą chwilę. 2-calowy, wyświetlający obraz w 262 tys. kolorów i rozdzielczości 320x240 pikseli wewnętrzny ekran, oprócz tego, że jest również cudownym lusterkiem, sprawdza się całkiem dobrze. Jak na tak mały telefon jest wystarczająco czytelny, a nawiązujące do diamentowego designu tapety prezentują się na nim doskonale. Jedynym, z lekka irytującym mnie gadżetem, w który wyposażono Jalou, są animacje, np. migające elementy podczas przemieszczania się po menu czy zmieniający się motyw znaków zodiaku w trybie gotowości. Użytkowniczkom Jalou spodoba się zapewne aparat fotograficzny o rozdzielczości 3,2 megapiksela, a także opcja pozwalająca na poprawianie zdjęć, które nie wyszły tak, jak miały wyjść. Ponadto na wyposażeniu telefonu znalazły się także m.in.: Bluetooth, odtwarzacz muzyki z funkcją TrackID i PlayNow, radio, aplikacje Google, klient e-mail, komunikator oraz szybki dostęp do portalu YouTube. Jednym słowem Jalou, mimo swych małych rozmiarów i kobiecego uroku, to kawał sprzętu dobrej jakości!
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!