Moda na produkty i zachowania ekologiczne panuje na świecie już jakiś czas. "Zielone" trendy nie ominęły także rynku IT. Zaczęło się bodaj od ekologicznych ładowarek, teraz na półkach sklepowych coraz częściej można znaleźć ekologiczne telefony. Jednym z nich jest Sony Ericsson Elm.
Klasyczny, jednobryłowy telefon. Ekologiczny, funkcjonalny, prosty w obsłudze i z dużą opcją dodatkowych, multimedialnych możliwości.

O tym, że producent dba o środowisko, można się przekonać, zanim jeszcze weźmie się telefon do ręki. Pudełko, w które zapakowano komórkę, jest bardzo małe - mieści wprawdzie telefon, baterię, kabel USB, ładowarkę i skrócone informacje dla użytkownika, ale jest nie większe niż zwyczajny kuchenny kubek na kawę lub herbatę. W pudełku nie znajdzie się instrukcji obsługi - dołączanej zazwyczaj do telefonów, najczęściej wielostronicowej i do tego w kilku językach. Producent tak sprytnie oszczędził papier, że podstawowe informacje, np. o tym, jak zainstalować kartę SIM, umieścił... na pudełku. Cóż... specjaliści od ekologii zapewne wyliczyliby, ile drzew udało się w ten sposób uratować...
A skoro jesteśmy przy ekologii, producent twierdzi, że komórka została wykonana z tworzyw poddanych recyklingowi, a przy jej produkcji nie stosowano niebezpiecznych środków chemicznych. Sprawdzić tego rzecz jasna nie mogłem, pozostaje zatem wierzyć na słowo. Wyczytałem także, że ładowarka jest specjalna - zużywa mało energii elektrycznej. Elektrownia przyśle rachunek, to się okaże... Producent informuje także, że telefon Elm (oznaczany jako model J10i2) "zapewnia lepsze doświadczenie użytkownika, jeśli chodzi o jakość dźwięku, dzięki funkcjom Noise Shield, Clear Voice oraz Inteligent Volume Adaptation". Jako zwykłemu użytkownikowi trudno mi było poznać dogłębnie te technologie, jednak na jakość prowadzonych rozmów faktycznie nie narzekałem. Po prostu było dobrze słychać.
Podczas kilkudniowych testów telefon spisywał się niemalże bez zarzutów. Pozwalał na sprawną komunikację głosową, SMS-ową i MMS-ową. Przeprowadziłem za jego pomocą także kilka wideorozmów - jakość była jak najbardziej satysfakcjonująca.
Elm doskonale radził sobie także z usługami internetowymi, czyli np. dostępem do poczty elektronicznej czy możliwością przeglądania stron internetowych. Osobiście korzystałem ze skrzynki pocztowej Gmail, mogłem więc albo skonfigurować pocztę we wbudowanym programie pocztowym, albo pobrać specjalny, lekki program Gmail. Wybrałem drugą opcję i od tej pory w dowolnym, wybranym przez siebie momencie mogłem sprawdzić zawartość skrzynki e-mail. Zaskoczyło mnie trochę to, że ta jakże prosta i poręczna aplikacja bez kłopotu radziła sobie z odczytywaniem załączonych plików.doc i.pdf. Miło z jej strony...
Gdy znajdowałem się w redakcji lub w domu, pobieranie poczty elektronicznej było sprawniejsze i tańsze, ponieważ nie korzystałem z dostępu przez sieć komórkową, tylko - łącząc się przez Wi-Fi - z firmowego lub domowego internetu stacjonarnego. O ile szybkość pobierania danych była w każdym przypadku zbliżona (Elm wspiera wszystkie technologie: GPRS, EDGE, UMTS i HSDPA), o tyle sprawa kosztów przedstawiała się już nieco inaczej. Za połączenia przez WLAN nie musiałem nic płacić.
W pierwszej chwili na wspomnianą bezprzewodową łączność poprzez WLAN byłem po prostu skazany, albowiem po zainstalowaniu karty SIM w telefonie okazało się, że Elm nie mógł pobrać ustawień operatora. Zaskoczyło mnie to, ponieważ zwykle telefony z logotypem Sony Ericssona radziły sobie z tym bez problemów. Początkowo połączyłem się z internetem przez Wi-Fi, potem ustawienia dostępu musiałem wprowadzić ręcznie. Nie pomagał nawet restart telefonu... Ale... może kłopoty były po stronie operatora...
O tym jeszcze nie wspominałem, ale tuż po wyjęciu telefonu z pudełka zauważyłem nietypowy charakter obudowy Elma. Większość telefonów tylną część ma prostą, Elm - nie. Jest wyprofilowany jak łódka lub łuk. Telefon najgrubszy jest mniej więcej na wysokości klawisza nawigacyjnego, najcieńszy - na górze nad wyświetlaczem. Nie wiem, czy taki kształt ma coś wspólnego z ekologią, ale z telefonu rozmawiało się całkiem dobrze. Skłonny jestem nawet pokusić się o stwierdzenie, że słuchawka lepiej leżała w dłoni...
To jednak nie koniec owalności. Łuk można także znaleźć na klawiaturze: środkowa kolumna przycisków z "2", "5", "8" i "0" jest umieszczona nieco niżej niż pozostałe. Natomiast klawisze w lewej i prawej kolumnie są odpowiednio pochylone. Czyli kolejna łódeczka...
Nowości w obudowie, a co w środku? Standardowy układ menu - jak we wszystkich współczesnych telefonach tego producenta. Jeśli ktoś przesiadałby się na model J10i2 z innego Sony Ericssona, najprawdopodobniej z obsługą nie miałby żadnych kłopotów...
Osoba mająca telefon w dłoniach klasycznie zrobi także zdjęcia, ale telefon musi trzymać w pozycji poziomej. Przyznam, że fotki wychodziły całkiem fajne, ale... jakoś nie udało mi się skłonić do współpracy wbudowanej lampy błyskowej. O ile w funkcji latarki (podczas małych porządków w piwnicy) spisała się znakomicie, o tyle podczas wykonywania zdjęć - działać już nie chciała. Mimo iż w odpowiednim miejscu w menu opcję "flash" ustawiłem na pozycję "auto", na lampie nie robiło to żadnego wrażenia. A było na tyle ciemno, że na fotce wykonanej w rzeczonej piwnicy nie było widać absolutnie nic... Ale... może dlatego, że przecież nie było tam nic ciekawego do fotografowania...
Z funkcjami muzycznymi było już lepiej, zarówno radio, jak i odtwarzacz muzyczny działały bez zarzutu. Użytkownik może wybrać kolejność odtwarzania, skorygować ustawienia dźwięku, korzystając z korektora graficznego, a nawet ustawić jedną ze skórek - bardzo ciekawych. Znaleźć tam można było magnetofon szpulowy lub kasetowy, a nawet zwykły gramofon. Mała rzecz, a cieszy oczy...
Ale, ale... Aby nie było, że wszystko jest po staremu - nowość w menu to pozycja, która będzie zapewne nazwana "serwisy lokalizacyjne" (do redakcyjnych testów trafił egzemplarz bez polskiego menu; jak zostaną przetłumaczone poszczególne elementy menu, można się zatem tylko domyślać). Znaleźć tam można m.in. Google Maps oraz program Wisepilot. Oba pozwalają odnaleźć się w nieznanym terenie, drugi dodatkowo pozwala na pełną nawigację. Warto nadmienić, że Elm określa swoje położenie na podstawie GPS-u i A-GPS-u.
Skoro o aplikacjach mowa, to Sony Ericsson serwuje nam całkiem pokaźną biblioteczkę programów. Oprócz standardowych, takich jak budzik, kalkulator, menedżer plików, transfer plików, notes, stoper czy latarka, można znaleźć zakładkę aplikację, a w niej prognozę pogody AccuWeather, listę zakupów, czytnik kodów czy bezpośredni dostęp do plików z YouTube.
Z ekologicznego punktu widzenia ważny jest program Eco Mate. Może on pomóc użytkownikowi telefonu zdobyć wiedzę na temat proekologicznych zachowań. Miś panda zadaje czasami dość trudne pytania, np. ile litrów wody jest używane podczas 15-minutowej kąpieli? Okazało się, że 135 litrów! I zaraz potem zachęca nas, aby ograniczać codzienny prysznic do 10 minut. Pierwszego dnia zdobyłem 480 punktów... Cóż... gram dalej...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!