Czytnik znalazłem na klawiszu "power" umieszczonym na prawym boku telefonu. Łatwo można go znaleźć, jest bowiem nieco wklęśnięty w stosunku do reszty obudowy. Tuż nad nim umieszczono klawisz "ciszej - głośniej", po lewej stronie producent przewidział szufladki na kartę pamięci oraz kartę SIM. Testowany model nie był, niestety, dual-SIM-owy. Musiałem się zatem zadowolić korzystaniem z usług jednego operatora. Ale szybko się z tym pogodziłem :)
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Nie narzekałem również na łączność LTE. Wszelkie dane mogłem pobierać z prędkością niemal... 200 Mb/s. Internet śmigał jak szalony, mało smartfona mi z ręki nie wyrwało ;)
Z dziennikarskiego obowiązku dodam, że ustawiając parametry sieci komórkowej mogłem wybrać, czy chcę, aby komórka łączyła się ze wszystkimi sieciami, czy tylko z wybranymi ("tylko GSM", "tylko UMTS", "GSM i UMTS"). Problemów nie miałem także z konfiguracją urządzenia - po zainstalowaniu karty SIM Sony Xperia XZ1 natychmiast pobrał odpowiednie parametry.
Choć... muszę tutaj przyznać, że w ciągu kilkudniowych testów parę razy zastanawiałem się, czy nie zrezygnować z sieci 4G na rzecz 3G. Niestety, motywowała mnie do tego bateria, która zdecydowanie nie spełniała moich oczekiwań. Wiem, że dużo gadam; wiem, że jestem tzw. hard-userem; wiem, że telefon jest dla mnie multimedialnym centrum pracy, rozrywki i komunikacji; ale... już nie pamiętam, kiedy ostatnio, powiedzmy ok. godz. 20-21, musiałem się bić z myślami: podłączyć telefon do ładowania, czy ryzykować, że jak ktoś zadzwoni i będzie chciał dłużej porozmawiać, to może się okazać, że grozi mi komórkowy black-out. Cóż... akumulator nie jest mocną stroną XZ1. Zdecydowanie, nie!
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Bardzo dobrze działał za to moduł NFC, dzięki któremu mogłem pozwolić sobie na komfort poruszania się - w ograniczonym, rzecz jasna, zakresie - bez portfela. Musiałem pobrać aplikację swojego banku, wszystko ustawić i skonfigurować, ale potem wystarczyło wybudzić telefon chwilę przed płaceniem, i w odpowiednim momencie przytknąć go do terminala. Kompletnie bezstresowo. Znaczy się... pomijając zastanawianie się, czy zostało coś na koncie do uregulowania wspomnianych płatności ;)
Pozostając przy wszelkich technologiach komunikowania sprawdziłem także, jak telefon łączył się z głośnomówiącym zestawem samochodowym. Tu również nie mam się do czego przyczepić. Łączył się, działał, mogłem dzwonić i odbierać rozmowy. Nuda na całego... ;)
Dalekie od ideału były za to rozmowy prowadzone w trybie głośnomówiącym. Owszem, teoretycznie było to możliwe, w praktyce jednak moi interlokutorzy zwracali uwagę na to, że jakoś dziwnie (znaczy się słabo) mnie słychać. Zdecydowanie woleli, kiedy przykładałem słuchawkę do ucha. Nie będę ukrywał, że także ja wolałem rozmawiać klasycznie niż we wspomnianym trybie. No bo jeśli ktoś do mnie dzwonił kiedy znajdowałem się w samochodzie, gdzieś na trasie, a telefon umieszczony był w uchwycie przy desce rozdzielczej, pozostawało mi jedynie domyślać się, co też dzieje się po drugiej stronie słuchawki. Lub zdać się na telepatię ;)
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
I o ile Sony Xperia XZ1 nie sprawdzał się w podróży w trybie głośnomówiącym, to mogę go zdecydowanie polecić jako urządzenie do nawigacji samochodowej. Smartfon błyskawicznie potrafił odnaleźć się w miejskiej lub pozamiejskiej rzeczywistości, i sprawnie prowadził mnie we wskazane miejsce.
Rewelacyjnie wręcz działało też głosowe dyktowanie SMS-ów, notatek czy też listów elektronicznych. Komórka myliła się naprawdę bardzo sporadycznie, a zdecydowaną większość wypowiadanych przeze mnie słów interpretowała poprawnie. Tak to można się bawić ;)
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!