W tym sezonie smartfonami Xperia producent sypnął jak z rękawa. Tym razem do redakcji trafił model oznaczony jako U. Na początku myślałem, że owo U należy odczytywać jako udany, ale podczas testów zmieniłem zdanie - U to tylko umiarkowany...
Smartfon raczej dla tych, którzy nie wymagają od telefonu zbyt wiele. Internet - tak. Szybkość - nie. Muzyka - tak. Fotografia - może innym razem?

Marka Xperia pojawiła się na rynku jeszcze wtedy, kiedy na półkach sklepowych operatorów były telefony z zielonym logo Sony Ericssona. Teraz urządzenia sprzedawane są pod marką Sony, ale Xperia z rynku nie zniknęła.
Moje początki z telefonem były bardzo obiecujące. Xperia U jest niewielka i zgrabna, a wiele osób, które zobaczyły, że testuję ten model, mówiło: "Też bym taki chciał mieć".
Telefon od razu mnie zaskakiwał. Po wyciągnięciu go z pudełka zabrałem się do instalowania karty SIM. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nie włożę tam microSIM-a, tylko "normalną" kartę miniSIM. Dlaczego byłem zaskoczony? Ponieważ wcześniej bawiłem się Xperią P, a takowa miała gniazdo na małą kartę. Sądziłem, że skoro U jest mniejszy niż P, to i karta SIM większa nie będzie. A tu - niespodzianka... Na szczęście w zestawie znalazł się adapter pozwalający zainstalować microSIM w urządzeniu.
Kolejne zaskoczenie, a może nawet lekkie rozczarowanie, miało miejsce wtedy, kiedy zobaczyłem, na jakim systemie operacyjnym przyjdzie mi pracować. Android 2.3.7? A spodziewałem się "czwóreczki"... Szybko wykombinowałem sobie, że może to tylko kwestia aktualizacji i lada chwila będę miał nowszy system... Testy się jednak zakończyły, lada chwila nie nadeszła, a telefon cały czas informował, że oprogramowanie jest aktualne. Szkoda...
Po co mi najnowszy system? - zapyta ktoś rezolutnie. Czyżby "Gingerbread" się nie spisywał? Ano nie do końca... Wiele razy zdarzało się, że smartfonik się zamyślał. - Może z nim jest tak, jak z Kubusiem Puchatkiem. Skoro to mały telefon, to i rozumek ma niewielki i wszystkiego nie ogarnia - zastanawiałem się czasem nad opieszałością Xperii U. Wiem, było to nieco złośliwe, ale nie lubię telefonów, na których reakcję muszę czekać czasem kilka sekund!
Ktoś powie, żem raptus i niepotrzebnie się denerwuję? Może i prawda, ale od takiego eleganckiego smartfonu oczekiwałbym nieco więcej... Choćby slotu na kartę pamięci... Producent oferuje wprawdzie 50 GB w Chmurze w programie Box, ale... wolałbym jednak tradycyjną kartę pamięci. No bo wyobraźmy sobie, że nagrywamy filmik w rozdzielczości HD (tak, Xperia U to potrafi i wychodzi jej to nawet całkiem dobrze), a potem musimy go wysłać do rzeczonej Chmury. Ile to będzie ważyć, ile nam zajmie czasu, i ile zapłacimy? Sprawdziłem i nagrałem 15-sekundowy filmik. Plik miał 24 MB. Z jednej strony dużo, z drugiej - niewiele. Zwróćmy jednak uwagę na to, że był to tylko jeden i do tego bardzo krótki film. Wysyłanie do Chmury większej ilości naszych wideoprodukcji, zwłaszcza za pomocą sieci komórkowej, może użytkownika Xperii słono kosztować...
Kilka razy zdarzyło mi się, że moi rozmówcy narzekali, że w słuchawce ciągle coś im skrzypi. Okazało się, że trzymając smartfon w dłoni, palcami dotykałem elementu znajdującego się na samym dole - obok mikrofonu. Nazwijmy go "brodą" albo "stopką". Co ciekawe, ta część była wymienna i dostępna w kilku kolorach. I być może właśnie dlatego, kiedy jej dotykałem, najzwyczajniej w świecie trzeszczała. A ludzie narzekali...
Sam pomysł wymiany stopki telefonu wydaje się dobry. Dzięki temu szybko i łatwo można zmienić wygląd i charakter Xperii. Gdy przez kilka dni miałem założony element różowy, wiele osób pytało się, czy w ramach pracy muszę testować telefony dla kobiet. Kiedy zaś zamocowałem czarną stopkę, telefon od razu zyskał wygląd eleganckiego smartfonu... I chyba bardziej męskiego.
I choć do tej pory wymieniałem te bardziej przykre niespodzianki, to muszę być uczciwy i przyznać, że Sony Xperia U kilka razy zaskoczyła mnie pozytywnie. Choćby przy pisaniu SMS-ów. Okazało się, że po odhaczeniu odpowiedniej opcji nie muszę się przejmować polskimi znakami. Pisząc wiadomość, owszem, widziałem "chcę", a nie "chce", ale nie skracało to długości wiadomości (zazwyczaj w innych telefonach tak się jednak dzieje, zmienia się bowiem kodowanie SMS-a, a co za tym idzie - jego długość skraca się ze 160 do 70 znaków), a do odbiorcy docierała ona bez polskich znaków. Jest to o tyle ważne, że nie we wszystkich telefonach można znaleźć taką opcję, co skutkuje tym, że wysyłamy podwójne lub nawet potrójne SMS-y z polskimi znakami, ewentualnie musimy się troszkę nagimnastykować, aby polskich ogonków podczas pisania unikać. Plus dla Xperii!
Zaskoczyła mnie także jakość wyświetlacza. Bardzo ładnie prezentował zarówno strony internetowe, jak i filmy lub zdjęcia. A jakie fotki robił? No... tutaj już szaleństwa nie było - jeśli nawet na ekranie smartfonu fotki prezentowały się OK, to na komputerze już tak sobie. Nie jestem jakimś szczególnym estetą, ale poprawiłbym choćby łapanie ostrości i odwzorowanie kolorów. Jedna z naszych koleżanek z redakcji jest bardzo miłą i ważną osobą, ale dlaczego - jeśli tylko włożyła różową bluzeczkę - na zdjęciu wychodziła cała w poświacie? I co ważne - tylko Xperia U widziała ją w taki sposób... Ale może to nie wada, tylko zaleta rzeczonego telefonu?
Na pocieszenie dodam (o czym częściowo już wspominałem), że można nagrywać filmy HD. Zdecydowanie polecam tylko i wyłącznie naturalne warunki oświetleniowe. A jak się ściemni - włączamy MP3. I tutaj złego słowa nie powiem! Dźwięki w odtwarzanych utworach brzmiały bardzo dobrze, zwłaszcza po podłączeniu pożyczonych od syna profesjonalnych słuchawek.
I choć po kilkunastodniowych testach literkę U w nazwie rozszyfrowałbym jako telefon "umiarkowany", to odpowiednim słowem będzie chyba także "użyteczny". Zwłaszcza dla osób, dla których komórka ma być prostym i funkcjonalnym narzędziem do codziennej komunikacji. Sony Xperia U może się podobać, pozwala na utrzymywanie łączności telefonicznej, tekstowej i internetowej (także społecznościowej), robienie zdjęć, nagrywanie filmów, słuchanie muzyki oraz korzystanie z niezmierzonych aplikacji dostępnych w Android Markecie. Z internetem można łączyć się przez sieć komórkową albo przez Wi-Fi, które - dodatkowo - daje się udostępnić. A bateria? Przy rozsądnym korzystaniu wystarcza na cały dzień pracy - czyli standard. A opisane przeze mnie wcześniej kłopoty? Z pewnością znikną, kiedy pojawi się aktualizacja oprogramowania...
Artykuł pochodzi z numeru 12.2012 miesięcznika Mobile Internet