Sony Xperia PRO-I
Recenzja

Aparat foto z funkcją smartfona

Sony Xperia PRO-I jest trochę jak jednorożec albo przynajmniej okapi. Niby ktoś słyszał, że taki smartfon jest w sprzedaży, ale gdzie jak i za ile? I w ogóle to Sony produkuje jeszcze smartfony? Produkuje sporadycznie, ale za to wysokiej jakości.

Sony Xperia PRO-I trafiła do mnie właściwie przypadkiem. Zainteresowanie na rynku jest nikłe, a topnieje jeszcze bardziej jak śnieg na Saharze, gdy taki zainteresowany usłyszy cenę. Smartfony Sony zostały przykryte przez przerzucane szuflą w hurtowniach popularne i tanie chińskie marki. Aż sprawdziłem z ciekawością na pudełku gdzie mój egzemplarz został wyprodukowany. Otóż właśnie że na Tajlandii.

Spis treści

Dla kogo ten smartfon

Tak czy inaczej: wszyscy wiemy, że Sony pozostaje na rynku mobilnym głównie dlatego, że gdyby z niego zniknęło, powrót byłby później niezwykle bolesny, jeśli nie niemożliwy. Tak przynajmniej wyjaśniał były prezes mobilnego oddziału japońskiego koncernu. W wyniku tej jasno określonej, aczkolwiek nieco smutnej dla klienta końcowego polityki, smartfony Sony pojawiają się rzadko, a gdy się już pojawiają, nie są tanie. Ile kosztuje Sony Xperia PRO-I? Na dziś, tzn. czerwiec 2022 (bo inflacja szaleje), w jedynej dostępnej u nas wersji 12/512 GB – 7,5 tysiąca złotych. Czy smartfon jest wart tych pieniędzy? Powinienem wymyślić jakąś wymijającą, ale przekonującą odpowiedź, ale zamiast tego powiem, że smartfon jest przeznaczony dla fanów klasycznej linii smartfonów Sony nastawionych na wysoką jakość we wszystkich szczegółach. Fanów, którzy są raczej zamożni.

Sony Xperia PRO-I jest smartfonem niezwykłym ze względu na dizajn. Jest specyficznym - ze względu na rozwiązania software'owe unifikujące oprogramowanie aparatu i kamery z oprogramowaniem aparatów kompaktowych Sony. Jest multimedialnym - ze względu na kinowe proporcje boków wyświetlacza i może nieco niewygodnym, gdy ktoś o małych dłoniach chciałby obsługiwać go jedną ręką.

Jak Xperia PRO-I może być jednocześnie klasykiem i oferować nieprzeciętny dizajn? O, to doprawdy elementarne Watsonie: wystarczy zgrubnie ociosany i lekko tylko zaokrąglany tu i ówdzie kształt obudowy, dedykowane mechaniczne przyciski do aparatu i kamery, a do tego kosmiczny dizajn aparatu z optyką Zeissa sugerujący, że mamy do czynienia z czymś znacznie bardziej imponującym, niż w rzeczywistości, choć matryca - potęga. Wyjmiecie tego smartfona w towarzystwie i nie opędzicie się od pytań co to za egzotyk.

R E K L A M A

Pudełko za 7,5 tysiąca

Drogi smartfon wymaga klasycznie nijakiego pudełka. Takie są zasadnicze wymogi elegancji; niemniej na biało-nijakim pudełku w klasycznej bieli z dyskretnie podaną za pomocą złotej czcionki nazwą flagowej Xperii, producent umieszcza także kilka ciekawych szczegółów. Nie, ja nie o tej Tajlandii, raczej o naprawdę sensownych informacjach na temat specyfikacji, których na współczesnych pudełkach ostatnio mało. Potencjalny nabywca może się dowiedzieć, że w pudełku nie uświadczy plastiku (chyba poza drobnymi elementami konstrukcyjnymi samego smartfona), a urządzenie ma do zaoferowania konkretny zestaw aparatów, wyświetlacz OLED 4K, baterię 4,5 tys. mAh, Snapdragona 888 i odporności na wpływy środowiskowe wyznaczone przez IP65/IP68. Do tego optykę Zeissa, obsługę kart pamięci, NFC i standardy BT oraz Wi-Fi. Do testów dostałem model w kolorze Frosted Black z oznaczeniem XQ-BE52.

W pudełku znalazłem nietypową 30-watową ładowarkę z oznaczeniem obsługi USB Power Delivery. Nietypową, bo producenci przyzwyczaili nas do ładowarek z dużym „komputerowym” gniazdem USB. Ta ładowarka ma USB-C i towarzyszy jej odpowiedni przewód z dwiema wtyczkami USB-C, bo przecież smartfon ma również takie gniazdo ładowania. W pudełku wyraźnie jest również wydzielone miejsce na słuchawki – takie z ikonką słuchawek, żeby było bardziej jednoznacznie. Niemniej słuchawek chyba w polskich zestawach sprzedażowych nie ma. Dobrze że ładowarka jest, bo w nowych smartfonach Sony i ona ma zniknąć z pudełek.

R E K L A M A

Dizajn na miarę 1-calowej matrycy

Sony Xperia PRO-I jest smartfonem ciężkim. 211 gramów to jeszcze nie waga rekordowa, ale czuje się ją w dłoni. We w miarę pewnym utrzymaniu smartfona pomagają jego proporcje. Wąska ale długa Xperia PRO-I jest również dosyć cienka, ale co ja będę niewidzącemu o kolorach; wymiary smartfona to 166 x 72 x 8,9 mm (ten ostatni wymiar w najcieńszym miejscu). Jak już wspomniałem: trzyma się go w miarę pewnie, obsługiwać jedną ręką nie sposób (chyba że załączymy w ustawieniach obsługę jedną ręką), a metalowa ramka sprawia, że w sytuacji krytycznej zawsze można go użyć jako gadżetu obronnego, ale na własną odpowiedzialność, bo producent z pewnością takiego trybu użytkowania nie pochwala i nie obejmuje go gwarancja.

Układ wyspy z aparatami jest tak nietypowy, że muszę odesłać zainteresowanych do galerii. Albo może spróbuję niejasno wytłumaczyć: 3 aparaty są ułożone pionowo w centralnej części plecków. Jeśli wyobrazicie sobie 5-centymetrowy patyczek do lodów na którym centymetr od góry położono 50-groszówkę, to powinniście mieć już przed oczyma duszy swojej ogólny zarys konceptu japońskich dizajnerów. Drugi obiektyw został optycznie powiększony tak, żeby robił wrażenie na marzycielach, którzy nie znają podstawowych praw optyki. Na mnie nie robi, ale nie wygląda najgorzej. Poza trzema obiektywami jest tam dodatkowo kamerka 3D iToF i przetwornik RGB-IR i dioda błyskowa i doświetlająca.

Dobrze, na usprawiedliwienie dizajnerów Sony: mało kto wie, że 1-calowa matryca w głównym aparacie Sony Xperia PRO-I w połączeniu z podwójną przysłoną jest dziś na rynku unikatem, a poza tym stanowi imponujące osiągnięcie w konstrukcjach mobilnych. Jakoś musieli zaznaczyć ważność aparatu. Jakoś, bo nie wiem czy najszczęśliwiej. Szczęśliwiej byłoby, gdyby wyspa z aparatami nie wystawała ponad obudowę, ale znam realia konstrukcyjne – po prostu teraz we mnie odzywa się nierealista-marzyciel.

Metalowa ramka nie jest gładka. Wzdłużne karbowanie prawdopodobnie nie tylko podwyższa jej wytrzymałość, ale również polepsza przyczepność do dłoni. W górnej części smartfona umieszczono gniazdo jack 3,5 mm i jeden z mikrofonów. W dolnej – gniazdo USB-C i kolejny mikrofon. Na lewej krawędzi od góry mieści się szufladka na dwie karty SIM, a u dołu (nie zgadlibyście) uchwyt na przywieszkę. Wszak to japoński telefon. Smyczy – ze względu na wagę smartfona – raczej bym nie ryzykował. Prawa krawędź to kolejno od góry: regulacja głośności, włącznik, przycisk kamery i przycisk aparatu. Włącznik dodatkowo służy jako czytnik linii papilarnych i, w przeciwieństwie do czytników ekranowych, działa wzorowo bez względu na niedbałość przykładania palca, o ile oczywiście poświęcimy trochę czasu na staranne zeskanowanie linii papilarnych.

Sony Xperia PRO-I nie ma notcha ani aparatu w kropce. Wielki przytulas należy się szefowi biura projektowego za zmieszczenie przedniego obiektywu nad wyświetlaczem. Ekran pozostaje nieskażony jakimikolwiek zakłóceniami wizualnymi, co w przypadku smartfona tak dedykowanego multimediom jak ten, wydaje się rozwiązaniem optymalnym i ze wszech miar pożądanym.

Cieszy obecność niewielkiej diody powiadomień w prawej górnej części marginesu nad ekranem. Świeci wyraźnie, a pomimo tego niestety często ja przegapiałem.

Nawyzłośliwiałem się na temat zbyt dużego szkła pokrywającego główny obiektyw, ale przyznaję, że mam słabość do tego typu obudów. Jednym z moich ulubionych smartfonów była Xperia Z2, która ma podobnie klasyczne linie, choć nieco inne proporcje i aparat foto. Gdybym nie był ubogim gryzipiórkiem – brałbym.

R E K L A M A

Brałbym też ze względu na wyświetlacz

OLED w Sony Xperia PRO-I oznacza proporcje 21:9 i matrycę HDR pracującą w maksymalnej rozdzielczości 3840x1644 piksele. Do tego mamy częstotliwość odświeżania do 120 Hz, częstotliwość próbkowania dotyku 240 Hz, prace w trybie twórcy opartym na technologii CineAlta, DCI-P3 100%, ITU-R BT.2020 i 10-bitowe przejścia tonalne.

Co to oznacza? Że jest dobrze. Praca i zabawa z tym smartfonem to czysta przyjemność. Spróbowało by być inaczej w takie cenie! W ustawieniach znajdziemy możliwość regulacji podstawowych parametrów wyświetlania obrazu. To tam włączymy tryb twórcy, wyostrzanie nagrań wideo, ustawimy balans bieli automatycznie albo ręcznie, ustawimy poziom jasności, rozmiar czcionki i interfejsu. Tam również znalazłem moje ulubione ustawienie: możliwość wybrania ciemnego motywu.

Dla wygodnych Xperia proponuje automatyczne sterowanie podświetleniem wyświetlacza oparte na wbudowanych czujnikach. Kiedy używamy smartfona – ekran jest podświetlony, a gdy go odkładamy – wygaszany zgodnie z ustawieniami wygaszania. Opcja bocznego sensora to nic innego jak dodatkowe konfigurowalne menu krawędziowe wywoływane po dwukrotnym tapnięciu w krawędź ekranu. Sony Xperia PRO-I umożliwia wyświetlanie dwóch aplikacji na ekranie jednocześnie, a także obsługę jedną ręką z możliwością konfiguracji jak taką obsługę będziemy włączać.

Wyświetlacz ma niemal nieistotne marginesy o grubości ok. 2 mm z boków i nieco większe, ok 5-milimetrowe z góry i z dołu. Jestem w stanie przełknąć taki kompromis za cenę braku przeszkadzajek w postaci przedniego aparatu na ekranie. Oglądanie filmów na tym ekranie to poezja. Nadal korzystam z kilku aplikacji, które niechętnie współpracują z 21:9, ale nie jest tak, że praca jest niemożliwa – po prostu mam dodatkowy margines w interfejsie. Innymi słowy: wyświetlacz zaraz po dizajnie jest dla mnie kolejnym plusem dla Sony Xperia PRO-I. Fajny jest po prostu.

R E K L A M A

Interfejs, oprogramowanie

O menu krawędziowym, czy trybie obsługi jedną ręką już wspomniałem. Poza tym właściwie niby standard: górny zasobnik bez bałaganu, ale można sobie osobiście zrobić większy konfigurując liczbę skrótów do najczęściej używanych opcji. Dolny zasobnik to po prostu główne menu z aplikacjami.

Na uwagę zasługują firmowe aplikacje Sony dedykowane robieniu zdjęć i rejestrowaniu wideo: Photo Pro, Video Pro i Cinema Pro. Użytkownicy sprzętów fotograficzno-filmowych Sony poczują się obsługując Sony Xperia PRO-I zapewne jak w domu. Interfejsy aplikacji przypominają oprogramowanie aparatów i kamer Sony i wydaje się, ze to świetny pomysł, a jednak mam pewne wątpliwości. Mnogość ustawień może przytłoczyć kogoś, kto przyzwyczaił się do prostszych interfejsów mobilnych, gdzie tryb zaawansowany jest tylko dodatkiem.

Pomimo trybów Basic i Auto w aparacie przeznaczonych dla analfabetów fotograficznych coś jest nie tak. Nie, nie jakość zdjęć, bo nawet kompletne nieumiałki zrobią niezłe fotki. Problemem jest pewna niezgodność tego co na ekranie z tym, co na zdjęciu końcowym. Być może właściciele aparatów Sony są do tego przyzwyczajeni i jakimś szóstym zmysłem wychwytują jak będzie wyglądało zdjęcie, które na wyświetlaczu podczas pstrykania pozostawia wiele do życzenia. Ja zaliczyłem okrągłą buźkę na kształt karpia świątecznego, gdy zdjęcia, które podczas wykonywania zdawały się bardzo złe, bo nie potrafiłem dobrać ustawień, nagle cudowanie odzyskiwały jakość już po zrobieniu. Choć nie zawsze. Może czegoś nie wiem, nie rozumiem.

Dodatkowych i zbędnych rzeczy jest niewiele. U mnie w interfejsie pojawiły się aplikacje Netflixa, Tidal, LikedIn, Facebook, skróty do Call of Duty i Asphalt 9. Dobrze mieć smartfona marki, która nie musi mieć umów z firmami trzecimi, żeby cokolwiek się opłacało. Natomiast jest „pomocnik gracza”, aplikacja do organizowania kolekcji gier, kontaktów społecznościowych, nagrywania rozgrywki.

Wspominałem już o możliwości 4-stopniowej zmiany wielkości interfejsu i czcionki, trybie ciemnym. Jest oczywiście także „podświetlenie nocne”, czyli filtr światła niebieskiego z możliwością ustalenia harmonogramu włączania i wyłączania tej opcji. No i jeszcze zapobieganie przypadkowym włączeniom w torebce czy w kieszeni. Też jest i działa. Dodatkowo: TalkBack i zamiana tekstu na mowę, a także mowy na tekst, możliwość pogrubienia tekstu i odwrócenia kolorów, aplikacja powiększenia-lupy, sterowanie za pomocą Switch Acces, tryb dużego menu i „zawsze na ekranie” z podstawowymi informacjami.

Poza odwzorowaniem rzeczywistości podczas robienia zdjęć, nie mam się jak przyczepić do interfejsu w Sony Xperia PRO-I. Jest tu wszystko co niezbędne i śladowe ilości tego, co zbędne. W przypadku interfejsu mechanicznego muszę zauważyć, że zbyt łatwo udawało mi się przypadkowo włączać aparat w kieszeni bocznym przyciskiem, choć by to zrobić, trzeba przycisk dłużej przytrzymać. Być może to moja nieuwaga, ale nie potrafiłem temu w żaden sposób zaradzić poza po prostu wyłączeniem wybudzania aparatu przyciskiem.

R E K L A M A

Niezły aparat

Podoba mi się wygląd aparatów, choć nie pochwalam gigantycznego szkła pokrywającego jednostkę główną. To tani chwyt poślednich producentów, choć (chyba już pisałem) rozumiem zamysł projektantów chcących uwydatnić wyjątkową na rynku mobilnym matrycę. Duże szkło = najlepszy na świecie aparat w smartfonie. W tej chwili 1-calowy Exmor RS Sony, ten sam, który producent montuje w swoim kompakcie RX100 VII, instalowany jest jeszcze chyba w modelu Sharp Aquos R6 i – co ciekawe – jest tam jedynym tylnym aparatem. Tymczasem w Sony Xperia PRO-I mamy 3 matryce po 12 cali.

Poza rekordową matrycą z imponująco wielkimi pikselami 2,4 mikrometra, mamy tu jeszcze zmienną przysłonę f/2.0 albo f/4.0, a nie mamy za to układu peryskopowego znanego choćby z Xperii 1 III. Sądzę że zaważyły tu względy konstrukcyjne, bo ustawienie matrycy w pionie - ze względu na grubość smartfona - mogłoby okazać się mission impossible. Sprzętowo główny aparat PRO-I zdaje się w tym momencie najbardziej zaawansowanym technicznie, a jednocześnie dostępnym rynkowo rozwiązaniem.

Dwie pozostałe matryce, są również produkcji Sony. Jednostka z obiektywem szerokokątnym, ma matrycę 1/2,55” z przysłoną f/2.2 i kątem widzenia 124 stopnie. Aparat z teleobiektywem dysponuje matrycą 1/2,9”, ekwiwalentem ogniskowej 50 mm i przysłoną f/2.4. Można dzięki niemu uzyskać ok. 2-krotny zoom optyczny.

Dwa mechaniczne przyciski wywołują odpowiednio aplikacje do nagrywania filmów i robienia zdjęć. Trasowana powierzchnia spustu migawki bardzo fajnie trzyma palec i jest miła w dotyku. Spust działa tak jak powinien, choć – jak wspomniałem wcześniej – zdarzało mi się przypadkowo uruchamiać aparat w kieszeni spodni.

Sony Xperia PRO-I robi dobre zdjęcia w trybie automatycznym i w trybie prostym. Tzn. jest to kwestia statystyki, bo w obu tych trybach robi też zdjęcia takie sobie, a pomimo super zaawansowanego automatycznego ustawiania ostrości również na obiektach ruchomych (np. białe myszki, kule bilardowe i dzieci), czasem ostrości nie łapie i nie jest to raczej wina optycznej stabilizacji obrazu. Gdy zdjęcia wychodzą, są zazwyczaj świetne pod każdym względem. Jedna rada: gdy fotografowany obiekt na ekranie wydaje się ostry, należy jeszcze nieco odsunąć aparat. Z kolei zbyt ciemna scena widoczna na ekranie powinna zostać magicznie „rozjaśniona” przez automat.

Po odpaleniu aplikacji odpowiedzialnej za zdjęcia przypomniało mi się pewne zdanie wypowiedziane do mnie na targach przez oburzonego japońskiego technika z Panasonica, w roku premiery DMC-CM1: „To nie jest smartfon! To jest aparat fotograficzny z funkcją smartfona!”. Sony decydując się na przeniesienie interfejsu aparatu z własnych kompaktów, postawiło na samodzielność i zaawansowanie użytkownika. Być może to słuszne posunięcie, ale zdaje mi się, że aparaty w smarfonach mają jednak inny charakter. Zazwyczaj robimy szybkie zdjęcia w biegu, a od przypadku możemy poświęcić na porządną fotkę nieco więcej czasu. To dlatego interfejs większości aparatów w smartfonach jest bardzo uproszczony i oferuje gotowe tryby pracy, natomiast tryb „pro” jest jak wisienka na torcie. W smartfonie Sony to tryb automatyczny jest wisienką, a interfejs onieśmiela i odniosłem wrażenie, że może zniechęcać do robienia zdjęć.

Zapraszam do obejrzenia przykładowych zdjęć w pełnym rozmiarze 12 Mpx bez żadnej obróbki w galerii na karcie smartfona Sony Xperia Pro-I.

Nagrywanie filmów Sony Xperia PRO-I to przyjemność, o ile nie przeszkadza nam znaczne rozgrzanie obudowy podczas dłuższego filmowania. Aplikację do rejestrowania wideo Videography Pro uruchomić można okrągłym mechanicznym przyciskiem. Smartfon maksymalnie nagrywa wideo w 4K z HDR przy 120 kl./s z dźwiękiem stereo. 5-krotnie można zwolnić tempo nagrywanego filmu. Jest opcja ustawienia i śledzenia oka filmowanego obiektu albo po prostu śledzenia obiektu w ruchu, a także porządna stabilizacja obrazu, która łączy OIS z odpowiednim oprogramowaniem przetwornika. Filmowanie podczas wiatru będzie nieco łatwiejsze, jeśli będziemy pamiętali o włączeniu odpowiedniego filtra. Działa bez względu na to czy zdecydujemy się na dźwięk mono czy stereo.

Producent reklamuje smartfona jako urządzenie dla vlogerów. Poza oczywistymi względami: jakość audio i wideo, prawdopodobnie ze względu na możliwość podłączenia dedykowanych urządzeń peryferyjnych: zewnętrznego monitora, czy bezprzewodowego uchwytu fotograficznego BT.

R E K L A M A

A jednak jest coś, czego Sony Xperia PRO-I nie ma

Nie wiem czy wypada, ale wspomnę może, że działa tu wszystko tak jak powinno we flagowcu, choć obecność Snapdragona 888 musi być okupiona grzaniem się smartfona przy nieco większym obciążeniu: podczas intensywnej wymiany danych, nagrywania filmów, robienia zdjęć, grania w bardziej wymagające tytuły. Bateria nie jest tytanem wytrzymałości i, choć jest w stanie wytrzymać ponad dobę, przygotowałbym się na obowiązkowe codzienne ładowanie.

Ku mojej niezmiennej irytacji Sony Xperia PRO-I to smartfon wszystkomający. Ma wydajny procesor, pamięci że ho-ho, 1-calową matrycę fotograficzną, teleobiektyw z OIS, optykę Zeissa, Victusa na wyświetlaczu, wodo- i pyło-imponujące IP65 i IP68, a nawet diodę powiadomień i gniazdo audio 3,5 mm. Wiem! Radia FM nie ma. Wiedziałem, że czegoś niezwykle istotnego nie ma. Ale serio, mam mu do zarzucenia 2 rzeczy: wymaga ode mnie zbyt dużo wysiłku i czasu, żeby zrobić zawsze dobre zdjęcie i nie stać mnie na niego. W przeciwnym wypadku byłby poważnym kandydatem na liście moich ulubionych urządzeń.

Być może żadna z tych dwóch rzeczy normalnemu użytkownikowi nie przeszkadza, ale dla mnie są one zbyt poważnym problemem, by traktować Sony Xperia PRO-I jako coś więcej, niż smartfona z półki, która jest tak wysoko, że już do niej nie dosięgam. Są na niej jeszcze tylko najdroższe smartfony Apple i Samsung Galaxy Z Fold3. To dobrane i bardzo elitarne grono. Mogę zatem tylko zakończyć ten miły i krótki okres testów następującym podsumowaniem: Sony Xperia PRO-I to smartfon niecodzienny, unikalny, a dla mnie i każdego innego kowalskiego prawdopodobnie nieosiągalny. Trochę zazdroszczę tym, którzy będą mogli codziennie go używać - głównie ze względu na aparat.

Materiał własny

O autorze
jacek-filipowicz.jpg
Jacek Filipowicz

Dziennikarz specjalizujący się w rynku urządzeń elektronicznych, ze szczególnym uwzględnieniem urządzeń przenośnych, telefonów, smartfonów i tabletów. Związany z katalogiem mGSM.pl od początku istnienia serwisu. Od 2012 roku pełni funkcję redaktora naczelnego. Autor testów, recenzji, aktualności.

Artykułów: 2024

Ten artykuł skomentowano już 1 raz.
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A
Opinie nie są weryfikowane.
icon up
0,0% 
icon down
 0,0% 
icon unknown opinion
 100,0% 
Default user logo
Cisuwa

Opinia neutralna

Aparat foto charakteryzuje się jedną rzeczą:zoomem optycznym tj obiektywem zmiennoogniskowym. Jeżeli tego nie ma, to zwykła zabawka. Teleobiektyw też wiele nie pomaga
.66.18.159 | 11.06.2022, 06:06
R E K L A M A


mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies