Producenci ciężko główkują, jak wyprodukować telefon tani, a jednocześnie atrakcyjny z wyglądu i wygodny w obsłudze, który podbije masowy rynek. Od pewnego czasu daje się zauważyć zmianę strategii Samsunga, którego przedstawiciele jeszcze rok temu na targach CeBIT tłumaczyli wysokie ceny swoich telefonów tym, że pragną, by ich komórki kojarzyły się np. z użytkownikami luksusowych samochodów. Teraz widać, że koreański koncern postanowił powalczyć o pasażerów komunikacji miejskiej. I słusznie, bo to dużo większy i bardziej chłonny rynek.

Żeby komórka zdobyła popularność masowego odbiorcy, paradoksalnie powinna godzić dwie w pewien sposób wykluczające się tendencje: z jednej strony mieć niską cenę, a z drugiej - atrakcyjnie wyglądać (najlepiej, żeby była z klapką) i mieć dobre wyposażenie. Nie tak dawno temu komórka na masowy rynek, w porównaniu z droższymi modelami raziła monochromatycznym wyświetlaczem , piskliwym brzęczykiem dzwonka, a oprócz prowadzenia rozmów jej jedyną atrakcją były SMS-y. Teraz - aby podbić masowy rynek - potrzeba kolorowych wyświetlaczy, aktywnych klapek, wiadomości multimedialnych, polifonicznych dzwonków itd.
Skoro o wzornictwie mowa... U Samsunga daje się też zauważyć stopniowe odchodzenie od przesadnego, dla niektórych wręcz odpustowego, zdobienia obudowy lustrzanymi (jakby chromowanymi) elementami. Od jakiegoś czasu wzornictwo Samsunga staje się bardziej wysmakowane i subtelne. Styl "wieś tańczy i śpiewa", jakim czasami określano "świecidełkowate" Samsungi, odchodzi do lamusa. Chyba pierwszym sygnałem zmiany podejścia była rezygnacja z kolorowych, świecących jak bożonarodzeniowa choinka lamp ek sygnalizujących połączenia i wiadomości. Choć przyznam się, że wcale mi nie przeszkadzało, gdy w niektórych modelach mogłem wybrać jeden z pięciu kolorów świecenia lampki.
W testowanej przez nas wczesnej wersji telefonu czaiła się mała pułapka. Chodzi o znajdujący się w środku klawisza nawigacyjnego niebieski przycisk z literą "i", a właściwie o jego zachowanie. Przez lata służył on w Samsungach wyłącznie do szybkiego uruchamiania przeglądarki WAP. Jako że usługi transmisji danych są według wielu użytkowników za drogie, klawisz nie był zbyt często używany, bo Samsung nie reagował na głosy użytkowników i nie chciał mu dodać funkcji klawisza "OK" zatwierdzającego wybór. Było to o tyle dziwne, że w grach klawisz ten właśnie taką funkcję pełnił.
Jednak od pewnego czasu, w nowych komórkach Samsunga niebieski klawisz zaczął pełnić funkcję klawisza "OK" również w menu. Tradycyjnie w trybie czuwania, po nieco dłuższym przyciśnięciu, włączał WAP. Tymczasem w naszym SGH-X480 nawet najlżejsze dotknięcie tego klawisza natychmiast uruchamia połączenie z Internetem. A ponieważ w trakcie nawigowania po menu wygodnie się z niego korzysta, to dość często w trybie czuwania odruchowo naciskałem ten klawisz, licząc, że... wyświetlę nim menu na ekranie. W innych komórkach nic się nie działo i już właściwym klawiszem wchodziło się do menu, a w SGH-X480 startował mi Internet - ciekawe jak to wpłynie na mój następny rachunek.
Początkujący użytkownicy nie zawsze zwracają uwagę na wielkość wewnętrznej książki telefonicznej. Tymczasem SGH-X480 ma rozbudowa ną książkę, w której poszczególnym kontaktom można przypisywać po kilka numerów wraz z adresem e-mail. W pamięci telefonu można zapisać do 2 tys. numerów. Nie oznacza to, że zapiszemy w niej kontakty do 2 tys. osób, ale jedynie taką liczbę poszczególnych numerów przypisanych do kontaktów - jeśli np. dla 10 kontaktów zapiszemy powiedzmy po 6 numerów i adres e-mail, okaże się, że w pamięci telefonu pozostało miejsca na 1930 wpisów - 10 kontaktami zajęliśmy 70 pozycji książki! Ale nie dramatyzujmy, bo chyba nikt nie ma aż tylu znajomych, aby mieli oni łącznie 2 tys. numerów telefonicznych i adresów e-mailowych.
Można mieć natomiast zastrzeżenia do sposobu obsługi książki telefonicznej. Moim zdaniem, jest on daleki od tego, co rozumie się pod pojęciem "intuicyjny". Np. uważam, że wygodnej jest, gdy dodając nowy kontakt, na ekranie pokazują się wszystkie pola pozwalające na wpisanie nazwiska oraz pozostałych da nych. Tymczasem w SGH-X480 najpierw musimy określić, czy wprowadzamy numer komórki, czy służbowy, domowy czy też adres e-mail. Następnie musimy określić, czy kontakt będzie dodany do książki w telefonie, czy na karcie SIM. Później dodajemy nazwisko, a na kolejnym ekranie numer lub e-mail. Później pokazuje się ekran z informacją o tym, jaki numer pozycji w pamięci telefonu zajmie wprowadzony właśnie telefon. W końcu lądujemy na ekranie będącym czymś w rodzaju wizytówki. Aby dodać drugi telefon do tej samej osoby, trzeba wejść w opcje kontaktu i wybrać z samego końca menu "Dodaj pozycję" i powtórzyć całą procedurę. Takiego skomplikowanego sposobu obsługi wewnętrznej książki nie widziałem u żadnego innego producenta.
Na swojej stronie internetowej Samsung chwali się tym, że w SGH-X480 dla wygody użytkownika zapisa no aż 40 emotikon. Pomysł może ciekawy, ale - podobnie jak książka telefoniczna - trochę przekombinowany. Podobnie zresztą jak kompozytor melodii.
Choć trochę tu powybrzydzałem, twierdzę jednak, że SGH-X480 jest całkiem fajnym telefonem. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę, że kosztuje 500 zł, ma atrakcyjny wygląd i jest tak lubianą przez użytkowników komórką z klapką. SGH-X480 ma wygodną klawiaturę, dobry wyświetlacz (no może poza naszym prototypem), dużą wewnętrzną książkę telefoniczną, obsługuje WAP, wiadomości tekstowe i multimedialne MMS oraz wygodny kalendarz i organizer z alarmami. Na dokładkę - jest to telefon trzyzakresowy.
Nie podejmę się jedynie oceny, na jak długo wystarcza akumulator, bo komórka dotarła do nas na krótko przed zamknięciem tego numeru, a spora prądożerność prototypu nie musi automatycznie przenieść się na produkt finalny.
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!