Elegancki i łatwy w obsłudze. To największe atuty nowego Samsunga SGH-J600, który pojawił się na polskim rynku. Urzeka skromną, lecz niebanalną stylistyką. Wnętrze, funkcje i układ menu właściwie nie różni się od starszych braci Samsunga z rodziny sliderów. Szczerze mówiąc, nowy SGH-J600 nie zaskakuje. Nie jest też pozbawiony wad... SGH-J600 nie zaskakuje innowacją w zakresie technologii. Samsung odział w nowe, eleganckie szaty to, co znamy już z poprzednich telefonów na szynach. Prosty i łatwy w obsłudze aparat dla ceniących elegancję kobiet. Świetnie sprawdza się jako odtwarzacz MP3. Dużo kłopotów sprawiają użytkownikowi nawigacyjne panele dotykowe. Kiepska bateria, świetny aparat fotograficzny. Brakuje klienta poczty.

Samsung przyzwyczaił nas do całego klanu sliderów, ultracienkich telefonów na szynach. Choć J600 do szczupłych aparatów nie należy, po wyjęciu z pudełka przypominał starsze modele producenta, chociażby np. E250 czy E900. Do złudzenia też przypomina telefon innego producenta - LG Chocolate.
Gdzie podziały się klawisze funkcyjne z górnej obudowy? Producent zamienił je na sensory dotykowe. I tu pojawiło się pierwsze moje rozczarowanie produktem, ale o tym później, wszak albo Samsung nie ma szczęścia do telefonów z czujnikami, albo ja nie mam szczęścia do tych czujników...
Z manualnych przycisków funkcyjnych na górnej obudowie znajduje się jedynie dżojstik. Dłuższe przytrzymanie przycisku "i", jak nietrudno się domyślić, otwiera przeglądarkę internetową. Na lewym boku obudowy znajdują się przyciski szybkiego przeskakiwania po pozycjach menu lub ścieżkach MP3. Obok nich znajduje się slot kart microSD. Na prawym boku umieszczo no gniazdo słuchawek audio (a także przewodowego zestawu słuchawkowego), przycisk uruchamiający aparat cyfrowy oraz przycisk "power", niestety - nie najszczęśliwiej ulokowany, bowiem dwa razy aparat wyłączył mi się w kieszeni.
Jak w każdym ze sliderów, klawiatura alfanumeryczna schowana jest pod wyświetlaczem. Obudowa przesuwa się po szynach płynnie i dynamicznie, jednak w początkowej fazie z lekkim oporem.
Telefon jest aktywny. Na zewnętrznej obudowie podświetlają się przyciski nawigacyjne oraz symbole słuchawek inicjujących lub odrzucających połączenia. I tu mój pierwszy ból. Osoby, które "przesiądą" się z telefonu, który nie miał sensorów, nieraz padną ofiarą tej technologii. Kilkakrotnie, odsuwając klapkę, aktywowałem połączenie telefoniczne tylko dlatego, że mój kciuk lub inny fragment dłoni, w momencie gdy aparat stał się aktywny, znajdował się bezpośrednio na sensorze szybkich połączeń. Z tą przypadłością walczyłem przez cały czas testu.
Zaskoczeniem dla mnie nie był też wyświetlacz J600. 1,9 cala, typ TFT wyświetlający 65 tys. kolorów w rozdzielczości 128x160 - owszem, jest bardzo wyraźny i przejrzysty, jednak to ta sama technologia, jakiej użyto do konstrukcji wcześniejszych modeli, o których wspomniałem.
Menu... jakby znane z wcześniejszych modeli. Pozwala na szybki dostęp do najważniejszych funkcji telefonu, tj. listy kontaktów, wiadomości, dostępu do WWW, kalendarza z organizerem, aplikacji, menedżera plików i aparatu fotograficznego. Nic nowego...
Kalendarz nie jest najmocniejszą stroną telefonu. Pozwala na zapisanie 100 pozycji - spotkań, notatek, przypomnień. Z pewnością nie ucieszy to ludzi biznesu, bo gdy wpisów jest za dużo, aparat prosi o usunięcie starych danych. Niestety, manualnie... Aktywny ekran wyjściowy "Moje Menu" może być dostosowany tak, aby najczęściej używane funkcje były błyskawicznie dostępne.
To także żadna nowość. Znajduje się tutaj wbudowany aparat fotograficzny z matrycą 1,3 Mpix i czterokrotnym zoomem. Funkcja kamera pozwala na zapisywanie filmów wideo w formatach MPEG4 i H.263 z jednoczesnym dźwiękiem AMR NB. Tak naprawdę intryguje i w efekcie zachwyca mnie odtwarzacz muzyczny, który - jak większość telefonicznych playerów - obsługuje formaty MP3, AAC, AAC+ oraz e-AAC+. Poraziła mnie doskonała jakość dźwięku, podbicie basu i wzmocnienie. Szczerze przyznam, że nie dorównuje mu wiele prostszych odtwarzaczy MP3, które miałem okazję testować.
Użytkownik ma do dyspozycji 20 MB wewnętrznej pamięci, którą można rozbudować kartami microSD. Świetnie też działa radio. Co dla mnie najważniejsze - nie gubi fal nawet w lesie.
Ten komfort bezpośrednio przekłada się na zwiększone zużycie energii. Niestety, zabawa z multimediami SGH-J600 przyczynia się do radykalnego obciążenia baterii i skrócenia jej żywotności. Nie wiem, czy to normalne, jednak po dłuższym używaniu aparatu cyfrowego, kamery i MP3 rozładowana bateria była ciepła...
Kolejny raz wytknę producentowi dyskomfort, z jakim wiąże się "wybajerzanie" aparatu w sensory dotykowe. O ile radio i player pracują bez zarzutu, o tyle najmniejszy, nieplanowany dotyk sensora palcem przed zasunięciem klawiatury powoduje wychodzenie z funkcji multimedialnych. Ileż razy podczas testu przeklinałem to "udogodnienie". Po tygodniu używania urządzenia, nabawiłem się wręcz jakiejś fobii związanej z używaniem telefonu. Cały czas obchodziłem się z aparatem jak z jajkiem, by przypadkiem nie dotknąć czujnika. I tak było właściwie z każdą funkcją...
Poważną wadą i utrudnieniem dla użytkownika jest brak możliwości pogłośnienia lub wyciszenia odtwarzacza lub radia, gdy urządzenie jest zablokowa ne. W tym celu należy ponownie przesunąć górną obudowę i dżojstikiem zmienić natężenie dźwięku, co w przypadku nieszczęsnych sensorów - uważajcie - może zakończyć się wyjściem z funkcji audio. A przecież można było zrobić dwa przyciski "+" i "-" w obudowie. Nie byłoby problemu.
Kilka słów o słuchawkach dołączonych do SGH-J600. Są naprawdę świetne i życzyłbym sobie, by producenci brali przykład z Samsunga. Takich słuchawek nam potrzeba! Nie wypadają z ucha i w zasadzie nie czuje się ich podczas całodniowego noszenia. Ich zaletą jest też doskonałe wyciszenie. Szczelnie izolują dźwięki z otoczenia, dzięki czemu jakość odtwarzania jest bardzo dobra.
O baterii nie mam dobrego zdania. Jak już pisałem - lubi się przegrzewać. SGH-J600 lubi prąd. Rzadko zdarzało się, że ładowałem telefon co 2 dni. Każdego dnia, po powrocie z pracy, telefon lądował na półce przy gniazdku. 280 godzin czuwania i 3,3 godziny rozmów, jak podaje producent, to mit. Chyba że telefon byłby odarty z multimediów i producent zliczył samą rozmowę. Wówczas może by się to zgadzało...
Jak zauważyłem, najwięcej energii aparat zużywa podczas pracy kamery wideo i matrycy aparatu fotograficznego oraz podczas pracy radia, kiedy użytkownik znajduje się w terenie utrudniającym odbiornikowi wyłapanie fal radiowych. Wówczas generuje on większą ilość energii. Po spacerze w lesie z radiem, aparat trzeba ładować...
Aparatem cyfrowym też można się pobawić. Pozwala on na wykonywanie zdjęć w normalnej ekspozycji, trybie czasowym, sekwencyjnym i nocnym. Niebanalne są też efekty zdjęć. Fotoamator może popracować nad ekspozycją, używając takich filtrów jak odcienie szarości, negatyw, sepia, antyk. Matryca umożliwia zapisanie zdjęć w rozdzielczościach: 1280x1024, 1024x768, 800x600 i niższych. Idealne narzędzie fotografujące dla fotoblogerów.
Choć przeglądarka internetowa J600 znana jest dobrze z poprzednich modeli o tej samej konstrukcji oprogramowania, telefon zasługuje na pochwałę w kwestii szybkości połączenia. Łącząc się z siecią, częściej używamy szybszego standardu komunikacji - EDGE, jaki obsługuje J600. Przeglądarka obsługuje JAVĘ i pozwala na sprawne zarządzanie ulubionymi witrynami. Brakuje klienta poczty...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!