Nie ukrywam, że mam sentyment do telefonów Samsunga. Miło korzystało się ze stareńkiego C100, który był moim pierwszym aparatem z kolorowym wyświetlaczem. Śliczne animowane menu, mały ekranik, ale kontrastowe kolory. Później były jeszcze ze dwa modele, ale w miarę upływu czasu wymagania rosły, a niezauważane początkowo wady marki coraz bardziej mi doskwierały. A dziś? Elegancki slider, z aparatem 5 Mpix, doskonale zaprojektowany do zastosowań multimedialnych i korzystania z internetu. Przeznaczony dla nastolatków z wyższym kieszonkowym, ze względu na klasyczną, nieco kanciastą linię - dla panów oraz dla tych, którzy do tej pory nie lubili telefonów Samsunga.

Telefony koreańskiego producenta mają złą sławę, jeśli chodzi o trwałość baterii; w przypadku niemal każdego modelu występowały dwie opcje akumulatora, z tym że u polskich operatorów prawie zawsze w zestawie pojawiała się ta gorsza. Stąd moja nieufność do modelu G600 i obawa, że ładowarka często będzie w użyciu. Jakże miło się rozczarowałem! Nominalny czas rozmów podawany przez producenta, to 3,5 godziny; w stanie czuwania telefon powinien działać 12 dni. Okazało się, że komórka wytrzymuje bez ładowania ok. 5-7 dni - w zależności od intensywności korzystania z multimediów i lampy błyskowej.
Wątpliwości rozwiane, czas zatem przedstawić gwiazdę: Samsung SGH-G600 jest eleganckim sliderem z aparatem o matrycy 5 Mpix, odtwarzaczem audio/wideo i radiem. Najbliższy wizualnie modelowi J700 przypomina jednak bardziej - ze względu na elegancję i mniej opływowe kształty - Samsunga U700. Dużych rozmiarów wyświetlacz o przekątnej 2,2 cala oferuje obraz w rozdzielczości QVGA i 16 mln kolorów. Filmy, zdjęcia, gry - wyglądają bajecznie. Nie ma problemu z czytaniem czy edycją tekstu, a przeglądanie stron internetowych to sama przyjemność. Duże brawa dla polskiej edycji tego telefonu należą się za estetyczny animowany wyświetlacz z odpowiednio umieszczo nym zegarem a nalogowym: na rynku w Krakowie zmieniają się pory dnia, przelatują ptaki, spadają gwiazdy. Niby drobiazg, a cieszy.
Możliwości multimedialne telefonu radują serce. Aparat fotograficzny przy dobrym oświetleniu sprawuje się znakomicie i jest w stanie zastąpić proste kompaktowe pstrykadełka o podobnej matrycy. To prawda, że optyka jest bardziej telefoniczna niż fotograficzna, a jednak dla amatorów zdjęć rodzinnych czy fotek z wycieczki wystarczy aż nadto. W przypadku fotografowania przy małym natężeniu światła zaczynają się "schody". Pomocny powinien być czujnik na przednim pa nelu i lampa błyskowa (szkoda, że LED, a nie kseno nowa), niestety, nawet podbicie w ustawieniach aparatu wartości ISO do 800 może zaowocować zdjęciami niedoświetlonymi z zauważalnymi artefaktami. Podczas fotografowania trzeba wykazać się cierpliwością, ponieważ od chwili wciśnięcia spustu migawki do zrobienia zdjęcia mija dłuższa chwila. Malkontenci zauważą też być może niewielkie przesycenie obrazu w stronę koloru różowego.
Aparatem G600 można robić zdjęcia sekwencyjne, w trybie macierzowym, panoramiczne. Rozpiętość rozdzielczości od 320x240 do 2560x1920 pikseli. Jest tryb makro, samowyzwalacz do 10 sek., efekty, ramki, a także balans bieli i cztery tryby czułości ISO, od 100 do 800. Czy wspomniałem już o filmach z dźwiękiem w formacie MPEG-4 i rozmiarze VGA? Nie? A powinienem, bo zaskoczyły mnie pozytywnie jakością. Wideo z G600 odtwarzane na komputerze pobiło na głowę wszystkie telefony z kamerą, jakie do tej pory miałem w dłoniach. Jeszcze lepiej wygląda na ekranie telewizyjnym, podobnie zdjęcia. Czyżbym o wyjściu TV również nie wspomniał?
Wewnętrzna pamięć to ok. 55 MB - niewiele jak na przenośne urządzenie multimedialne, dlatego dobrym wyjściem jest dokupienie odpowiedniej karty microSD. Według specyfikacji, pamięć obsługiwana przez software jest do 2 GB. Lubię słuchać muzyki, robić sporadycznie zdjęcia - taka pojemność wystarczy aż nadto. Pliki MP3 brzmią w głośniku nieźle, ale swój prawdziwy pazur odtwarzacz pokazuje po podłączeniu zestawu słuchawkowego. Wkładki douszne niwelują zakłócenia otoczenia i pozwalają cieszyć się czystym dźwiękiem. Wrażenia z odsłuchu są być może mocno subiektywne, ale zdaje mi się, że nie ma potrzeby wymiany słuchawek załączonych do zestawu na inne. Jedynym mankamentem jest brak możliwości słuchania muzyki podczas ładowania baterii, bo choć słuchawki mają wtyczkę jack, trzeba je łączyć przez przejściówkę - telefon jest bowiem pozbawiony odpowiedniego gniazda.
Jakimś wyjściem, podwyższającym jednocześnie komfort odsłuchu, jest zakupienie zestawu słuchawkowego Bluetooth. G600 obsługuje ten interfejs, a do tego wspiera profil A2DP, który pozwala cieszyć się bezprzewodowym dźwiękiem stereo. Zgodnie z oczekiwaniami działa radio. Stację można wybrać ręcznie bądź zdać się na wyszukiwanie automatyczne. Dodatkowym bonusem jest możliwość zgrania audycji radiowej do pliku w formacie MP3.
Uważni czytelnicy, którzy mają zwyczaj zerkać najpierw do specyfikacji, zauważyli zapewne, że G600 nie obsługuje standardu UMTS. Są cztery zakresy GSM, jest EDGE... Czy ten UMTS jest aż tak bardzo potrzebny? Nawet w dużych miastach pokrycie sieci jest nadal niepełne, a korzystanie w tym telefonie z dobrodziejstw internetu nie pozostawia wiele do życzenia.
Przeglądarka NetFront plus odpowiednich rozmiarów wyświetlacz tworzą tandem nie do przecenienia. Witryny ładują się szybko, a zakres widoczności jest odpowiedni, tym bardziej że strony można ustawić w orientacji poziomej. Jedynym mankamentem jest chimeryczna obsługa flasha, który w zależności od humorów przeglądarki raz działa, a raz nie.
Cieszy szybkie USB w wersji 2.0. To znaczy radowałoby, gdyby nie aplikacja Samsung PC Studio. Świetne możliwości: konwersja multimediów, dostosowanie telefonu do potrzeb użytkownika. Co z tego, jeśli na komputerze znacznie przewyższającym wymagania instalacyjne program działa jak schizofrenik? Telefon zgłasza gotowość do połączenia, główne okno programu informuje radośnie o wykryciu telefonu, żadna z aplikacji pomocniczych nie może się połączyć. O co chodzi? Po dwukrotnej reinstalacji problem wymiany danych rozwiązałem przy użyciu Bluetootha i USB w trybie pamięci masowej. Tylko że do tego nie jest potrzebne Studio Samsunga; wystarczą podstawowe sterowniki. Strzeżcie się miłośnicy plików wideo w różnych formatach: program pozostawia po odinstalowaniu własne kodeki, podmieniając zainstalowane wcześniej. Dotyczy to w szczególności H.263/H264. Żeby później obejrzeć film rodzinny kodowany przy ich użyciu, będzie trzeba mocno majstrować w systemie, o ile go nie reinstalować. Podobne rozczarowanie przeżyłem podczas prób otwierania niektórych dokumentów. Informacja, że brak pamięci, gdy jest jej pod dostatkiem, potrafi doprowadzić do szału.
Nie napisałem ani słowa o ergonomii? Drodzy Czytelnicy, dobra ergonomia polega na tym, że nie zauważa się żadnych problemów czy niewygód w manualnej obsłudze telefonu. Nie zauważyłem elementów trzeszczących, zbyt luźnych, źle rozmieszczonych, irytujących. To o czym tu pisać?
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!