Samsung SGH-E620
Recenzja

Opublikowane:

Koreański pazur

Na wielu forach dyskusyjnych można często przeczytać, że niektórzy producenci w ciągłej pogoni za nowościami i wzrostem sprzedaży zapominają czasami o jakości. Czy tak rzeczywiście jest, postanowiliśmy sprawdzić na przykładzie nowego telefonu Samsunga - który niebawem pojawi się na polskim rynku - oznaczonego symbolem SGH-E620.

Co ty wiesz o rozkładaniu...

Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Materiały zastosowane w SGH-E620 są świetnej jakości. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, czy telefon rozleci się w waszej dłoni po tym, jak podnieśliście go z biurka, a on zaczął przedziwnie skrzeczeć, to w przypadku E620 możecie o tym zapomnieć. Obudowa skonstruowana jest z bardzo dobrego tworzywa, które nie ma żadnego, nawet najmniejszego luzu. Wszystko dopasowane jest do ostatniej szczeliny. Podczas otwierania klapka telefonu stawia delikatny opór, co tylko ułatwia korzystanie z telefonu - nie ma mowy o niechcianym otwarciu telefonu w spodniach czy torebce. Podobnie jest przy zamykaniu - delikatny opór utrzymuje pewnie część obudowy z wyświetlaczem pod kątem 160° od obudowy z klawiaturą. Przyciski funkcyjne oraz zielonej i czerwonej słuchawki są bardzo wygodne, lecz zabierają zbyt dużo miejsca, przez co moje grube palce miały mały problem z trafieniem w odpowiedni guzik alfanumeryczny. Poza tym małym niedociągnięciem wszystkie klawisze są bardzo wygodne i prezentują się wyśmienicie. Funkcjonalność telefonu idzie zaś w parze z jego wyglądem - E620 wygląda znakomicie.

A to ci...

A właśnie... tak powiedzieliby czło nkowie kabaretu Mumio, natomiast co Wy powiecie na obudowę, która "pożera" bakterie? Producent informuje, że Samsung SGH-E620 wyposażony został w srebrną powłokę (o grubości kilku nanometrów), która ma działanie antybakteryjne. Zatem każdy, kto dba o zdrowie, przejmując się nawet mikroskopijnymi drobnoustrojami, powinien być zadowolony z SGH-E620.

SGH-E620 wyposażony został, jak przystało na telefon z wyższej półki, w dwa kolorowe wyświetlacze. Jeden, zewnętrzny, z paletą 65 tysięcy kolorów, a drugi - wewnętrzny, wyświetlający 256 tysięcy barw. Oba prezentują się bardzo dobrze, choć zewnętrzny wyświetlacz sprawił na mnie wrażenie troszkę "oszukanego". Producent podaje, że przed oczami mamy 65 tysięcy kolorów, a tymczasem wydaje mi się, że jest ich koło 256.

Wewnętrzny wyświetlacz to już prawdziwe cudo, tutaj nie ma mowy o niedociągnięciach, wszystko wygląda - nie mogę się powstrzymać, muszę to napisać wielkimi literami - BAJECZNIE. Rozdzielczość ekranu jest rewelacyjna, przez co grafika prezentuje się bez postrzępionych krawędzi. Samo przeglądanie pastelowego menu jest frajdą dla oka.

Bardzo mile zostałem zaskoczony pewnego słonecznego dnia, kiedy przyszedł do mnie SMS. Okazało się, że pomimo dużej ilości jasnego światła, wyświetlacz pozostawał czytelny. Poza prześlicznymi tapetami, które wyglądają bardzo dobrze jako tło pulpitu, możemy ustawić sobie... kalendarz. Jest to bardzo interesująca funkcja, gdyż daje nam możliwość podglądu całego miesiąca bez konieczności zaglądania do sekcji "Organizer".

Miniorkiestra

SGH-E620 to cała orkiestra zamknięta w małym pudełeczku, a to za sprawą 64-głosowej polifonii. Nawet standardowe dzwonki brzmią w nim świetnie. Dźwięk jest bardzo czysty i głośny, co niewątpliwie jest dużą zaletą w codziennym ruchu miejskim.

Poza wspaniałymi wrażeniami akustycznymi, miłą niespodzianką jest duża różnorodność dzwonków. Blues, jazz, r'n'b, a może solo perkusyjne? Proszę bardzo - każdy znajdzie coś dla siebie. Poza standardowymi kompozycjami możliwe jest oczywiście wgrywanie nowych dźwięków zapisanych w popularnym standardzie midi. Niestety, jedna dość istotna rzecz najwyraźniej umknęła inżynierom firmy Samsung. W telefonie nie ma możliwości ustawienia dzwonka i wibracji jednocześnie. Możliwe jest jedynie samo dzwonienie bądź samo wibrowanie. Podczas przemieszczania się w codziennym miejskim zgiełku zdarza się, że jest za głośno, by usłyszeć dzwonek. To samo dotyczy wibracji, którą nie zawsze jesteśmy w stanie wyczuć, gdy mamy telefon w kieszeni.

Pokładowy cyfrak? Czemu nie.

Telefon został wyposażony w aparat z matrycą 1,3 megapiksela, która umożliwia robienie zdjęć w rozdzielczości 1152x864 pikseli. Aparat wyposażony został w 5-krotny zoom cyfrowy, kolorowe ramki do zdobienia MMS-ów oraz lampę błyskową. Niestety, zdjęcia wyglądają przeciętnie, choć ich jakość jest zdecydowanie lepsza, jeśli porównać je np. ze zdjęciami z aparatów VGA. Niemniej do jakości tych z "normalnego" aparatu jeszcze im daleko.

Ciekawym rozwiązaniem okazała się wbudowana w klapę wyświetlacza lampa błyskowa, która przeze mnie wykorzystywana była jako minilatarka. Dzięki podwójnej diodzie świecącej biało-niebieskim światłem możemy na tyle oświetlić ciemny pokój, by bez problemu odnaleźć klucze czy inny drobiazg. Jednak mimo jasnego światła, zdjęcia robione za pomocą lampy błyskowej wychodzą nie najlepiej. Na razie nic nie zastąpi światła słonecznego.

Pamięci, pamięci!

Pamięć telefonu nie jest niestety jego mocną stroną. Co prawda zainstalowano w nim około 20 MB do dyspozycji użytkownika, niemniej jednak jest to zbyt mało. Telefon umożliwia rejestrację plików wideo, robienie zdjęć (jedno zdjęcie w najwyższej rozdzielczości zajmuje średnio około 250 KB), a dodatkowo można pokusić się o wgranie plików MP3. Tylko jak się z tym wszystkim zmieścić w 20 MB? Apetyt rośnie w miarę jedzenia i aż się prosi, aby w tak wyposażonym telefonie było więcej pamięci lub możliwość jej rozbudowania.

Niebieski ząb i tyle

Komunikacja telefonu z komputerem i innymi urządzeniami odbywa się za pomocą portu USB oraz poprzez złącze Bluetooth. Fakt, że w obecnym czasie Bluetooth jest najnowocześniejszym sposobem komunikacji bezprzewodowej, moim zdaniem nie tłumaczy braku portu IrDA w telefonie. Pamiętajmy, że nawet w drogich komputerach osobistych producenci nie zawsze montują moduł Bluetooth, natomiast IrDA w większości przypadków jest. Na szczęście użytkownicy notebooków, którzy chcą łączyć się np. z Internetem za pomocą telefonu, mogą bez problemu dokupić adapter Bluetooth USB, który wygląda jak pendrive. Takie urządzenie kosztuje od 40 do 200 zł. Kolejną niemiłą niespodzianką jest fakt, że producent nie dokłada niestety kabla USB. Jeżeli będziemy chcieli zgrywać z telefonu zdjęcia, dogrywać nowe dzwonki czy najnormalniej w świecie zsynchronizować kalendarz lub zarządzać książką teleadresową z pozycji komputera, będziemy zmuszeni wydać około 15 zł za kabelek USB (oryginalny kosztuje około 90 zł).

Czas pracy i zabawy

Standardowe ogniwo zasilające E620 to akumulator litowo-jonowy o pojemności 820 mAh. Według producenta, ma ono wystarczyć na 200 godzin czuwania bądź na 330 minut rozmowy. Najdłuższy czas pracy urządzenia, który zaobserwowałem, to pięć i pół dnia. Jest to wynik bardzo dobry, jak na telefon wyposażony w dwa kolorowe wyświetlacze. Każdy z nich ma spory apetyt na energię. Telefon przez ten czas używany był dość często - około 50 wiadomości SMS, 2-3 minuty rozmów oraz z godzinę zabawy telefonem i grania z włączonym dźwiękiem i podświetleniem dziennie.

Samsung SGH-E620, poza drobnymi niedociągnięciami, jest dobrym telefonem. Ergonomia słuchawki jest bardzo dobra, obsługa nie sprawia najmniejszego problemu, a jakość wewnętrznego wyświetlacza wprawia w zachwyt. Cena nowego telefonu bez aktywacji na aukcjach internetowych to około 1150 zł.

Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet

avatar_empty.gif
Opublikowane:
Autor: Łukasz Gajewski
Ten artykuł nie ma jeszcze opinii. Bądź pierwszy i zapoczątkuj dyskusję!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A

 Niestety, ale nie ma jeszcze żadnych opinii.

 Dodaj swoją opinię!


mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies