Pierwsze, co rozczarowało mnie w nowej Omni HD, to system Symbian zamiast mobilnego Windowsa. Może dlatego, że nie przepadam za Symbianem, choć piąta edycja S60 wydaje się atrakcyjna. Telefon wyglądał na bardzo solidną konstrukcję, która jednak przy pierwszym, niekontrolowanym kontakcie z redakcyjną wykładziną rozsypała się na części. Może dlatego, że jest ciężki, a klapka zasłaniająca baterię jest na mój gust zbyt luźno spasowana z obudową.
Kamera HD z funkcją telefonowania. Trochę przyciężka i zbyt energożerna. Zalecam noszenie w pokrowcu, bowiem obudowa, oprócz tego, że przyjmuje wszelkie ślady ludzkich rąk, łatwo się rysuje. Zdjęcia lepiej oglądać na ekranie komputera. No, chyba że macie czas. Tak samo jak jakość wyświetlacza, na kolana powala cena ok. 4 tys. zł...
Omnia HD jest grubsza i większa od iPhone’a. Większa niż Googlephone – G1. Słowem – cegła, która wygląda bardzo elegancko i estetycznie. Czerń obudowy dobrze komponuje się z dużym, prawie 4-calowym wyświetlaczem QHD (640x360 pikseli). Stylistyka na medal! A co w środku?
Nowa Omnia nieprzypadkowo w nazwie zawiera literki „HD”. Są one świadectwem tego, że telefon jest pionierem, jeśli chodzi o rejestrowanie sekwencji wideo w standardzie High Definition. Tyle tylko, że rozdzielczość wyświetlacza to 640x360 pikseli, a to dosyć odległe parametry od standardu HD Ready, który gwarantuje rozdzielczość 1280x720 pikseli. Nie czepiając się cyferek, należy zauważyć, że Omnia HD kręci rewelacyjne wideoklipy. Dynamika filmu jest płynna, nie ma szumów pochodzących z matrycy, o jakie nietrudno w niższych modelach. Osiem megapikseli robi swoje i ciężko się z tym nie zgodzić. Telefon ma wyjście AV, dzięki czemu zarejestrowany materiał możemy oglądać zaraz po podłączeniu aparatu do telewizora.
Mentalnie padłem na kolana, oglądając zwiastuny filmów, jakie producent umieścił w pamięci telefonu. Służą one prezentacji możliwości multimedialnych aparatu, które – jak na telefon – są powalające. Głębia, ostrość, barwy, wizualizacje. Ekran robi na użytkowniku piorunujące wrażenie. Jest wyraźny, a grafiki wyświetlające się na nim – rewelacyjne. Inaczej nie uda się ubrać tego efektu w słowa. Nie widziałem dotąd telefonu, który w taki sposób zaczarowałby mnie swoim wyświetlaczem. – Komputery PC mają problem z jakością HD, a my mówimy tu o telefonie. Nieprawdopodobny wręcz skok technologii! – zachwycałem się z sąsiadem, oglądając możliwości audiowizualne tego aparatu.
Kamera kiepsko radzi sobie w słabym oświetleniu. Dotyczy to zarówno rejestrowania filmów wideo, jak i zdjęć. Słabe oświetlenie planu rodzi szumy z matrycy i przebarwienia. Doświadczyłem tego, zabierając Omnię HD na salę weselną, gdzie próbowałem zarejestrować bieg wydarzeń telefonem. O ile z fonią wszystko było w porządku, o tyle wizja w efekcie końcowym pozostawiała wiele do życzenia. Podczas zabawy telefonem dały się we znaki małe niedociągnięcia w architekturze multimedialnej tego telefonu. Zdziwiłem się, że nie mogę odtworzyć na Omni HD plików w formacie.mov i.mp4. Bez żadnych problemów można na tym telefonie odpalać filmy zapisane w standardzie avi iz kodekami DiVX-a.
Na duże uznanie zasługuje aparat fotograficzny, oddany przez producenta do dyspozycji użytkownika. Oprócz szeregu – warto zaznaczyć – nienowych funkcji, jakie ucieszą każego fotoamatora (zarządzanie balansem bieli czy tryby fotografowania), Omnię HD wyposażono w bardzo przyzwoitą optykę i matrycę. Interfejs aparatu jest jakby żywcem przeniesiony z modelu Avila. Podobnie łatwe jest kadrowanie i zarządzanie ekranowymi przyciskami funkcyjnymi.
Wspomniane już 8 milionów pikseli pozwala na wyprodukowanie przyzwoitych zdjęć w rozmiarze 3264x2488 pikseli. Nie wiem, po co producent silił się na kiepską lampkę LED – podobno błyskową. Nie sprawdza się ten gadżet w fotografowaniu słabo oświetlonych przedmiotów, osób czy całych planów. Nie polecam też korzystania z 4 krotnego zoomu cyfrowego, który w znaczący sposób osłabia jakość zdjęcia. Rewelacyjnie wychodzą fotki przy dobrym świetle. Również w trybie seryjnym. Pół-żartem pisząc – ciekaw jestem, kiedy w telefonach komórkowych klasy Omnia HD pojawią się stopki do przyzwoitych lamp błyskowych?
Interfejs Omni HD nie jest sprinterem. Daje się to zauważyć głównie przy uruchamianiu przeglądarki zdjęć. Na załadowanie się obrazka trzeba trochę poczekać. Podobnie jak na powiększanie go, co jest moim zdaniem największym minusem telefonu. Twórcy nie pomyśleli o jakimś wsparciu silnika grafiki, który lepiej radziłby sobie z dużymi obrazami. Szkoda też, że nie można ich powiększać np. tak, jak ma to miejsce w iPhonie – poprzez rozciągnięcie grafiki palcami. W Omni HD jest ikonka z symbolem lupki. Wiadomo do czego...
Zaskoczyła mnie pozytywnie moc maleńkich głośników stereo w tym telefonie. Oprócz tego, że grają naprawdę głośno, to – co w mojej opinii jest najważniejsze – w wysokich partiach wzmocnienia siły głosu nie trzeszczą. Bas jest głęboki, a wysokie tony wyraźne. Mniej godne uwagi są także słuchawki dołączone do zestawu. Wyglądają bardzo profesjonalnie, ale brzmią nieco gorzej. Polecam je wymienić na inny zestaw. Jest to o tyle proste, że Omnia HD ma wejście mini-jack 3,5 mm.
Zmorą nowej Omni jest półotwarty system Symbian. Niby można na nim instalować różne aplikacje, które np. chodzą pod nowymi Nokiami, ale zdziwiłem się, gdy przy próbie mojego ulubionego komunikatora Fring, w wersji na Symbiana, telefon odmówił współpracy z instalatorem. Ponowiłem próbę z tym samym efektem. Problemem okazała się niezgodność certyfikatu. Gdy manualnie wyłączyłem sprawdzanie zgodności – trzecia próba tak samo zakończyła się fiaskiem. Nie mogłem nawet zainstalować mobilnej Opery. Architektura oprogramowania zdecydowanie na dwóję! Dlatego kocham wadliwe, bo niestabilne emocjonalnie, ale przynajmniej otwarte Windowsy.
Nie kryję, że boleśnie rozstawałem się z modelem Avila. Podobała mi się logika funkcjonowania interfejsu oraz widżetu z aktywnymi ikonami różnych funkcji multimedialnych. Zaskoczyło mnie w Omni HD, że nie można w tym znacznie bardziej zaawansowanym technicznie telefonie tak łatwo przemieszczać się między ekranami jak w Avili. Tam wystarczyło kciukiem przesunąć po wyświetlaczu, by zmieni aktywny ekran. W Omni HD trzeba gimnastyki. Także są trzy ekrany, na których możemy dowolnie rozmieszczać widżety, jednak żeby się między nimi przemieszczać, trzeba wejść w specjalne menu i dopiero w nim aktywować pożądany ekran. Szkoda, bo patent z Avili był moim zdaniem prostszy i użyteczniejszy.
Wysoka jakość wyświetlacza dotykowego sprawia, że pisanie treści wiadomości SMS czy e-mail jest przyjemne. Szkoda, że producent nie pomyślał o automatycznej korekcie wyrazów, która szczególnie przydałaby się początkującym użytkownikom telefonów, w których pisze się palcem po ekranie, a nie za pomocą klawiatury alfanumerycznej. Nie miałem najmniejszych problemów z poruszaniem się po menu i widżetach. Są one jednak moim zdaniem trochę za duże i źle wyglądają na ekranie. Gdyby były mniejsze, ekran wyglądałby bardziej przejrzyście.
Ucieszył mnie fakt, że na pokładzie Omni HD był zainstalowany pakiet aplikacji biurowych. Mały office jest jednak do tego telefonu dołożony na siłę. Na zasadzie – „żeby nikt nie powiedział, że nie poradzi sobie z arkuszem Excela”. Office – owszem jest. Jednak jest to telefon do rozrywki, a nie do pracy. To trochę tak, jakby w rodzinnego vana wsadzić silnik od bolidu F1.
Przyznam szczerze, że choć korzystałem z klienta poczty w tym telefonie, nie zdarzyło mi się odpalić żadnego pliku mobilnego office’a. Z wyjątkiem jednego – testowego. Zdecydowanie bardziej wolałem obejrzeć na nim jakiś dobry film.
Tak jak za wszystko w życiu trzeba płacić, tak i fenomenalna jakość multimediów kosztuje i to sporo... energii. Duże ogniwo zasilające Omnię HD przy pracy telefonu na pełnych obrotach prosiło o karmienie prądem już po jednej dobie. Faktem jest – nie oszczędzałem urządzenia. Cały czas aktywny moduł Wi-Fi, Bluetooth i częste prezentacje jakości wyświetlanych filmów wśród znajomych, a później wieczorne seanse. Nie zdziwiłem się rano, widząc jedną kreseczkę na wskaźniku stanu baterii. Ale co tam – raz się żyje!
Najnowszy telefon Samsunga utwierdził mnie w przekonaniu, że telekomunikacja wchodzi w erę ultramultimedialnych urządzeń, z których da się zadzwonić. Jeszcze niedawno żartowaliśmy na łamach „MI” o kamerach cyfrowych HD z modułem telefonu, tymczasem stało się to faktem. Przez dwa tygodnie chodziłem z taką właśnie kamerą podobną do telefonu, która dodatkowo potrafiła komunikować się ze światem na szereg różnych sposobów. Rewolucja zdecydowanie zjada własne dzieci...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!