50% i 83 Mb/s...
Zaskoczenie było tym większe, kiedy sprawdziłem możliwości tegoż ogniwa i w tzw. "praniu" wyszło, co ono potrafi. Śmiało mogę powiedzieć, że bateria zasługuje na pochwałę. I to być może nawet na piśmie i na ozdobnym papierze :)
Skąd takie moje peany na jej cześć? Przecież zazwyczaj narzekam na baterię i biadolę, że telefon taki czy siaki nie był w stanie wytrzymać narzuconego przeze mnie tempa pracy i wysiadał czasem nawet we wczesnych godzinach popołudniowych... Tym razem było zupełnie inaczej.
Akumulatorek... a nie... określenie to nie jest właściwe - wypada raczej napisać "akumulator". Dlaczego? Ponieważ spisywał się naprawdę bardzo przyzwoicie! Męczyłem smartfona w zasadzie "ile wlezie", dzwoniłem, fotografowałem, nagrywałem filmy, non stop zalogowany byłem do internetu i do portali społecznościowych, nie gardziłem także SMS-ami, MMS-ami, ani radiem internetowym (klasycznego odbiornika, niestety, nie było)... I co? I telefon po prostu działał... Jeśli nie "katowałem" go jakoś wybitnie potrafił dotrwać do wieczora pokazując ok. 50% baterii! Jeśli zaś starałem się bardziej - wskaźnik pokazywał jakieś 20-25 procent. Mniej - mimo usilnych starań - chyba nigdy nie udało mi się uzyskać...
![]() |
![]() |
||
Samsung Galaxy S5 z zewnątrz i od środka fot. Adam Owczarek/mGSM.pl |
Podsumowaniem wątku energetycznego testu S5 niech będzie zatem stwierdzenie, że od dawna nie miałem telefonu, który mogłem ze spokojnym sumieniem zabrać wychodząc rano z domu i nie musiałem obawiać się, iż choćbym nie wiem ile chciał z niego dzwonić, focić, pisać i internetować, to czy bateria wytrzyma do wieczora. Standardy jakie od jakiegoś czasu obowiązują we współczesnych smartfonach powodują, że zazwyczaj mam przy sobie dwa telefony i to nie dlatego, że tak mi się podoba, tylko dla bezpieczeństwa. Niejednokrotnie zdarzało się bowiem, że jeden z nich po prostu się wyładowywał. A Samsung Galaxy S5? Działał, działał i działał... Po kilku dniach korzystania z niego złapałem się na tym, że drzemiący w kaburze telefon... innej marki siedział tam całymi dniami i w ogóle nie miałem potrzeby, aby po niego sięgać! Wystarczał mi S5. No... na taki luksus to ja sobie dawno pozwolić nie mogłem... Twórcy Samsunga - czapka z głowy!
Warto także dodać, że przez wiele dni w S5 urzędowała karta operatora, który pozwalał na łączenie się z siecią LTE. Internet śmigał wtedy aż miło. I choć zdaję sobie sprawę, że niektórym będzie trudno w to uwierzyć, to podczas jednego ze spontanicznych testów przeprowadzonych w siedzibie redakcji (centrum miasta Łodzi) udało się nam osiągnąć wynik... 83 Mb/s w dół i ponad 37 mB/s w górę. No, na takie prędkości to chyba nikt nie może narzekać...
![]() |
![]() |
![]() |
|
Połowa baterii tuż przed północą, ponad 80 magabajtów na sekundę w centrum Łodzi i 10 dni czuwania, czyli ważne liczby podczas testów Samsunga Galaxy S5 |
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!