Samsung Galaxy S22 Ultra to pod wieloma względami popis możliwości technologicznych Samsunga, a jednocześnie jeden z fajniejszych flagowców, jakie w tym roku będziemy mieli na rynku.
|
|||
Samsung Galaxy S22 Ultra - wideorecenzja wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Samsung Galaxy S22 Ultra znacząco odbiega wyglądem od swoich braci, czyli S22 i S22+. To oczywiście dlatego, że jest to model wyposażony w rysik i zastępujący niejako w gamie Samsunga model Galaxy Note. Zobaczymy więc sporo podobieństw do tej serii - S22 Ultra jest bardziej kanciasty, o klasycznej linii.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy, miałem wątpliwości, ale mając okazję poobcować z nowym Samsungiem na żywo zmieniłem zdanie - jednak całkiem mi się podoba. Wygląda ładnie, zwłaszcza w odważniejszych wariantach kolorystycznych - wersja czerwona prezentuje się o wiele ciekawiej, niż typowa czarna. Spodobało mi się też połączenie płaskiej górnej i dolnej ścianki z zaokrąglonymi bokami.
Smartfon mimo swoich wymiarów fajnie leży w ręku i dobrze się go trzyma. Matowy tył trochę się brudzi, ale zdecydowanie mniej niż błyszczący. Z tego co zauważyłem jest też raczej odporny na zarysowania, podobnie jak front - w końcu chroni go szkło Victus. Tego telefonu używałem dobrze ponad miesiąc i nie widać po nim zbytnio śladów zużycia, więc jeśli chodzi o trwałość, o sztywność obudowy, jest po prostu super. Warto przy tym dodać, że telefon jest całkowicie wodoszczelny. Ogólnie rzecz biorąc, design w pełni zasługuje na moje uznanie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wspaniały ekran
Ekran Galaxy S22 Ultra to po prostu bajka. Odświeżanie do 122 Hz, i to w rozdzielczości nie tylko FullHD+, ale i w 2K. 1550 nitów jasności w praktyce przełożyło się na doskonałą widoczność ekranu, nawet pod jasnym bezchmurnym niebem pośród śniegu. Jeśli więc szukacie smartfona, który doskonale będzie się sprawdzał w słoneczne dni przy bardzo silnym oświetleniu, to właśnie ten.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jak na ekran marzeń przystało, mamy też świetne odwzorowanie kolorów dzięki technologii AMOLED z LTPO 2. Krótko mówiąc, to jest jeden z najlepszych wyświetlaczy, jakie w życiu widziałem, i na tę chwilę nie widzę na rynku smartfona, który mógłby nawet próbować z nim konkurować. Na dodatek ekran współpracuje z rysikiem, schowanym w obudowie smartfona - zatem mamy to, co najlepsze z Galaxy Note i Galaxy S.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kiepski czujnik pod wspaniałym ekranem
Niestety, czar pryskał ilekroć korzystałem z podekranowego czytnika linii papilarnych. Nie wiem, co tutaj zrobili źle, ale z moimi palcami ten czytnik za nic nie chciał współpracować. Czasem dawało się odblokować za pierwszym razem, a czasem musiałem przykładać palec dwa, trzy razy, i nadal szału nie było. Alternatywnie można skorzystać z rozpoznawania twarzy, które działa zdecydowanie lepiej, a w moim przypadku także szybciej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dobra komunikacja bez spamu
Po stronie komunikacyjnej wszystko jest w jak najlepszym porządku: dźwięk podczas rozmów ekstra, nie zauważyłem problemów z działaniem któregokolwiek z modułów łączności, nawet w mniej przychylnych warunkach - wszystko było na najwyższym poziomie. Jest jeszcze coś, o czym chyba wcześniej nie wspominałem przy okazji testów Samsunga, a co dla niektórych może być warte uwagi - w dialerze jest preinstalowana aplikacja rozpoznająca niechciane połączenia od potencjalnych spamerów i ostrzegająca nas na ekranie, z możliwością natychmiastowego ich blokowania.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jeżeli chodzi o muzykę, mamy oczywiście głośniki stereo, ale grające... niekoniecznie flagowo. Są przyzwoite, ale nie rewelacyjne, a według mnie w tym smartfonie tak jak wszystko powinny być ultra. Szkoda trochę, że zabrakło (tradycyjnie już) minijacka, ale ogółem strona komunikacyjna tego telefonu ma niewiele wad.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wiele funkcji, wiele apek
Interfejs Samsunga Galaxy S22 Ultra to One UI w wersji 4.1. W mojej ocenie jest to świetny interfejs, bardzo fajnie przystosowany właśnie do smartfonów z nieco większym ekranem: w większości przypadków jest jasny podział na część informacyjną u góry i część roboczą w dolnej części ekranu, akurat tam, gdzie sięgniemy kciukiem. Nie zabrakło bogactwa preinstalowanych apek - nie tylko pakiet Google, ale też Microsoftu, a także kilka apek własnych Samsunga, których możemy używać zamiast tych od Google. Z pewnością jest co wybierać, jest też co usuwać - niemniej po poświęceniu odrobiny pracy ten interfejs da nam naprawdę dużą satysfakcję i dużą wygodę obsługi smartfona.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Obecność rysika wiąże się z całą gamą dodatkowych opcji. Bardzo fajnie działa rozpoznawanie pisma ręcznego, możemy sobie na przykład ręcznie wpisywać wiadomości tudzież maile. Możemy również robić notatki na zablokowanym ekranie, rysować adnotacje na zrzutach ekranu, i oczywiście używać rysika zamiast palca do obsługi interfejsu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dodatkowo rysik obsługuje jeszcze gesty w powietrzu - w ten sposób możemy na przykład wyzwolić migawkę przy robieniu selfie. Rysik ma bardzo małe opóźnienie, pisanie i rysowanie z jego pomocą sprawia naprawdę wrażenie naturalnego. Jedynym mankamentem jest to, że zakrzywienie brzegów ekranu odrobinę ogranicza nam powierzchnię roboczą - przy rysowaniu na krawędzi jest duże ryzyko, że rysik ześlizgnie się nam w bok.
Jak przystało na nowego Samsunga, mamy też tryb DeX pozwalający zamienić smartfon w minikomputer. Wśród pozostałych wartych uwagi funkcji jest opcja "połącz z Windows", boczny panel skrótów i pakiet zabezpieczeń Knox. Bocznemu przyciskowi możemy przypisać dodatkowe działanie, choćby włączenie latarki czy aparatu podwójnym kliknięciem.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dobry Exynos nie jest zły
Być może nie spodoba się wam, że nowego Samsunga zasila procesor Exynos, ale ja byłem w pełni zadowolony. Najnowszy Exynos 2200 ma być równoważnikiem topowego Snapdragona, i według mnie jest. Telefon jest bajecznie płynny, bajecznie wydajny, w AnTuTu zdobył niemal 1000 punktów - nie ma lipy. Czy się nagrzewa? Trochę tak, ale w tym roku testowałem już o wiele gorętsze smartfony - ten moim zdaniem mieści się w granicach przyzwoitości.
Throttling jest, ale też nieszczególnie straszny. Widzimy go przede wszystkim w benchmarku, bo podczas grania raczej trudno go będzie dostrzec. To samo z nagrzewaniem - kiedy grałem, było o wiele mniej odczuwalne niż w trakcie benchmarku. Nie wiem, na ile to był efekt działania tego niechlubnej sławy optymalizatora wydajności, ale jednego jestem pewien - nawet najbardziej wymagający użytkownik będzie z wydajności tego smartfona zadowolony i koniec. RAM może mieć 8 lub 12 GB, a pamięć wewnętrzna dostępna jest w czterech wariantach - od 128 aż po 1000 GB. To z pewnością nie mało, ale i tak brakuje mi gniazda na kartę microSD.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Serio? Bez ładowarki?
O akumulatorze nie wypowiem się już tak ciepło. Co prawda jest spora bateria, bo 5000 mAh, czyli taki aktualny standard, ale mimo swojej pojemności nie wystarcza na długo. W smartfonie tak wymagającym, jak Galaxy S22 Ultra, dzień pracy to standard. Nie jest to może absolutne maksimum - po dłuższej eksploatacji mam wrażenie, że telefon odrobinę "nauczył się" moich nawyków i ładował się wolniej w nocy, szybciej w dzień, w rezultacie wytrzymując czasem nawet ze dwa dni bez ładowania. To jednak nie była norma - najprawdopodobniej bateria starczy wam na jeden dzień, przy odrobinie szczęścia na dwa. Na więcej nie liczcie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Dodam, że jest ładowanie indukcyjne i ładowanie zwrotne, ale tu znowu jedną rzecz schrzaniono - otóż chcąc doładować na przykład smartwatch czy słuchawki, nie możemy równocześnie ładować naszego smartfona kabelkiem od ładowarki. Kiedyś można było ładować jednocześnie jeden smartfon, od niego czy słuchawki, czy smartwatch, czy nawet drugi smartfon, bo i tak sobie czasem radziłem. Teraz już niestety nie można, czyli doładowując cokolwiek tym smartfonem rozładowujemy jego baterię. Nie mamy już możliwości chociażby podtrzymywania za pomocą ładowarki stałego poziomu naładowania. Możliwe, że chodziło o nagrzewanie się urządzenia. Możliwe, że wyeliminowano tę funkcję po to, by bateria była trwalsza. Niemniej przełożyło się to ujemnie na praktyczność urządzenia.
Ładować telefon możemy całkiem szybko, z mocą 45W - o ile mamy czym. Okazuje się bowiem, że Samsung poskąpił nam ładowarki... telefon za dobre 5000 zł bez ładowarki w zestawie - co za absurd.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdjęcia z górnej półki
W modelach Ultra przyzwyczailiśmy się do tego, że otrzymujemy wypasiony aparat fotograficzny, i tak też jest tym razem. Mamy tutaj główną matrycę 108 Mpx, z obiektywem o świetle 1,8 i laserowym autofocusem, detekcją fazy i optyczną stabilizacją obrazu. Kolejny z aparatów to szerokokątny - 12 Mpx z przysłoną 2,2 i stabilizacją w tym wypadku cyfrową. Potem mamy jeszcze dwa teleobiektywy: jeden klasyczny a drugi peryskopowy, oba z matrycami 10 Mpx. Peryskop ma przysłonę ze sporą ogniskową 4.9, ale za to daje dziesięciokrotny zoom bezstratny i ma stabilizację. Drugi, ten klasycznej budowy obiektyw, ma przysłonę 2.4 i daje przybliżenie 3x, przydatne chociażby do portretów.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Nie zdziwię was chyba, jeśli powiem, że zdjęcia robione Samsungiem Galaxy S22 Ultra wychodzą prze-genialnie. Aparat główny zapewnia świetne zdjęcia w dzień i bardzo, bardzo dobre zdjęcia w nocy, nawet nie trzeba włączać trybu nocnego, chociaż tutaj oczywiście w oprogramowaniu się znalazł. Mamy nawet osobny, wykrywany przez sztuczną inteligencję tryb do fotografowania księżyca.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Czasem warto też skorzystać z aparatu szerokokątnego, który tutaj również jest znakomity. Przede wszystkim oddaje kolory nie gorzej, niż aparat główny - jeżeli wytniemy fragment zdjęcia, ciężko będzie się zorientować, którym aparatem zostało wykonane. Przynajmniej pod kątem odwzorowania barw, bo odwzorowanie detali siłą rzeczy będzie już nieco inne. Co równie ważne, ten aparat nie pogarsza znacząco jakości odwzorowania detali w skrajach kadru - to jest charakterystyczne dla obiektywów szerokokątnych, ale tutaj ten efekt jest stosunkowo mało zauważalny.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kosmiczny zoom ma już sens
A teleobiektywy? No cóż, ten z największym przybliżeniem niekoniecznie nadaje się do zdjęć w ciemności, no bo wiadomo, tutaj przysłona robi swoje, natomiast ten pośredni jest całkiem OK, w zasadzie w każdych warunkach. Peryskop też jednak radzi sobie nie najgorzej - widzę naprawdę mega postęp w porównaniu z tym pierwszym Space Zoomem, jaki zaoferował dwa lata temu Samsung. Tam szału nie było, to był tylko bajer.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Teraz nawet z maksymalnym stukrotnym przybliżeniem daje się zrobić zdjęcie, na którym coś widać. Nadal oczywiście widzimy, że jest to generowane cyfrowo, tam detali jest nie za dużo, ale jest dosyć, żeby zdjęcia w pewnych warunkach okazały się użyteczne - chociażby po to, żeby podejrzeć, ile osób stoi na szczycie góry i je policzyć. Twarzy na takim zdjęciu nie rozpoznamy, ale sylwetki jak najbardziej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Przedni obiektyw też bardzo dzielnie sobie radzi. Co ważne, bardzo rzadko zdarza mu się przepalić tło - to nie często można powiedzieć o aparacie do selfie. Tutaj efekt ten jest stosunkowo mało dokuczliwy. A na co mogę ponarzekać? Przede wszystkim na rozmywanie tła. Zarówno przednim, jak i tylnym aparatem nie zawsze udaje się ono idealnie. Mamy do dyspozycji sporo różnych efektów, ale czasem jednak oba aparaty zdają się gubić - czy to przy zbyt skomplikowanym tle, czy to przy zbyt skomplikowanej fryzurze fotografowanej osoby. Inne telefony też to mają, nie mniej tutaj już prawdę mówiąc spodziewałem się jednak odrobiny postępu w tej materii. Niespecjalnie też jestem zadowolony ze zdjęć makro. Jakoś mi nie wychodziły.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W kwestii zapisu wideo również jest super. Możemy nagrywać nawet w 8k - nie wiem po co, ale możemy - natomiast w niższych rozdzielczościach mamy opcję śledzenia obiektu, mamy świetnie działającą stabilizację, możliwość przełączania się pomiędzy obiektywami bez przerywania zapisu, w tym oczywiście możliwość przełączenia się na aparat przedni, chociażby do vlogowania. Mamy świetną kolorystykę, świetny dźwięk, znakomitą płynność obrazu. Jedyne, czego bym nie polecał, to nagrywania aparatem peryskopowym/teleobiektywem przy słabszym oświetleniu. Siłą rzeczy z racji tej przysłony 4,9 wyjdzie kiszka.
|
|||
Samsung Galaxy S22 Ultra - Przykładowe filmy wideo: mGSM.pl przez YouTube |
R E K L A M A
Flagowiec godny wysokiej ceny
Czas na podsumowanie - chyba już się domyślacie, że w zasadzie polecam ten smartfon bez większych zastrzeżeń. Oczywiście zastrzeżenia pewne mam, natomiast ogólny obraz urządzenia jest w moich oczach jak najbardziej pozytywny. Chcąc wydać potworną kwotę na smartfon, mocno się zastanawiam - czy wybrać Galaxy S22 Ultra ze względu na aparat, czy jednak pozostać przy Galaxy Z Fold ze względu na duży wyświetlacz. To trudna decyzja, i myślę że ktoś, kto chce położyć 6 albo więcej tysięcy na smartfon Samsunga będzie miał podobną rozterkę.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wracając do recenzowanego telefonu... w modelu Galaxy S22 Ultra bez wątpienia przypadł mi do gustu design, pochwalić należy też wodoszczelność obudowy i ogólną wytrzymałość, nie mam też zarzutów co do interfejsu i płynności działania tego telefonu. Wyświetlacz zachwycił mnie pod wszelkimi względami, zdjęcia i filmy również są z najwyższej półki, chociaż nie do końca jestem zadowolony z makro i z rozmywania tła. Do minusów trzeba zaliczyć wadliwy czytnik linii papilarnych pod ekranem - ten niestety zawodzi bardzo często, szczególnie na mrozie przy niższych temperaturach, lub gdy mamy wilgotne dłonie. Głośniczki też mogłyby być lepsze, ale powiedzmy, że są wystarczające. Trochę szkoda, że nie ma gniazda minijacka ani miejsca na kartę microSD. Nieszczególnie zadowoliły mnie też osiągi baterii, tu jednak rozumiem, że jest to smartfon naprawdę wypasiony, a włożenie większego akumulatora spowodowałoby dalszy wzrost wagi i być może wymiarów obudowy. Można to więc zrozumieć, a tak czy inaczej dramatycznie nie jest. Nie można za to zrozumieć braku ładowarki - przy telefonie za 200, 300 zł jej pominięcie byłby zrozumiałą oszczędnością, ale w przypadku telefonu za ponad 6000 zł to zwykłe skąpstwo.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niemniej, jest to jeden z najlepszych flagowców tego roku. Chociaż mamy dopiero marzec, już teraz zaryzykuję stwierdzenie, że ten smartfon pozostanie do końca roku na moim osobistym podium trzech najlepszych urządzeń. A wy - jeśli tylko was stać, czego serdecznie wam życzę - kupcie go sobie.