Interfejs
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wspomniałem już w kilku słowach o interfejsie. W S20 Ultra znajdziemy najnowszą odsłonę "samsungowego" One UI, z numerem 2.1. Interfejs znamy już z wcześniejszych modeli i wraz z kolejnymi odsłonami zachodzą w nim głównie kosmetyczne zmiany. Główną cechą interfejsu jest wyraźny podział ekranu na część informacyjną i interakcyjną. To, co możemy "przyciskać" jest przeważnie gromadzone w dolnej części ekranu, aby ułatwić nam dosięgnięcie poszczególnych opcji. U góry - mamy zaś duże, czytelne opisy. Bardzo to lubię... Oczywiście nie wszędzie udało się wprowadzić ten układ, zatem mimo wszystko może się zdarzyć, że czeka was gimnastyka dłoni. Mimo to, sądzę, że One UI wydatnie ułatwia korzystanie z dużych wyświetlaczy.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W systemie raczej niczego nie zabrakło. Mamy ciemny tryb oraz możliwość korzystania z gestów. Ci, którzy wolą trzy przyciski w dole ekranu - mogą zmienić ich układ. Można mieć zasobnik aplikacji (z dostępem klawiszem albo gestem), ale można przełączyć interfejs na płaski, z kolejnymi ekranami pełnymi aplikacji. Apki możemy zaś dowolnie grupować w foldery, zarówno na pulpicie, jak i zasobniku. Mamy spore możliwości personalizacyjne, jest też szeroko konfigurowalny Always on Display. Pomimo zmniejszenia krzywizny brzegu ekranu, wciąż mamy do dyspozycji interfejs krawędziowy (wysuwane z boku panele), pojawiła się też opcja nagrywania ekranu. Nie zabrakło praktycznych Bixby Routines, pozwalających zautomatyzować działanie telefonu według różnych scenariuszy, wciąż mamy również aplikację ułatwiającą przeniesienie danych ze starego telefonu na nowy.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Samsung ciągle proponuje trochę dodatkowego oprogramowania, ale na szczęście nie wciska nam żadnych śmieci, a to, czego nie potrzebujemy, można odinstalować. Jest też, rzecz jasna, aplikacja do konserwacji systemu i usuwania zbędnych plików, nie mogło również zabraknąć pakietu zabezpieczeń KNOX, chroniącego dane w naszym telefonie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Bezpieczeństwo
A skoro już mowa o ochronie, czas na kilka słów o zabezpieczeniach. Mamy do dyspozycji czytnik linii papilarnych oraz rozpoznawanie twarzy. Czytnik umieszczono pod wyświetlaczem, ale nieco dalej od dolnej krawędzi obudowy, niż w ubiegłorocznych Galaxy S. Miało to ułatwić sięganie czytnika kciukiem - i zdaje się, że pomysł się sprawdza. Niestety, choć widzę wyraźny progres względem S10, czytnik wciąż nie działa tak, jak oczekiwałbym w telefonie tej klasy. Nie jest najszybszy, dość często zdarza mu się nie rozpoznać śladu palca.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Czytnik jest wrażliwy na zabrudzenie i wciąż trochę mnie irytuje. Rozpoznawanie twarzy działa dużo lepiej, szybko i skutecznie, choć nie jest to zaawansowany układ 3D. Wykorzystywany jest po prostu obraz z przedniego aparatu. Nie jest to najpewniejsze z zabezpieczeń, ale domowym sposobem raczej nie da się go oszukać. Co ważne - działa również w dość słabym oświetleniu, co w tego rodzaju systemach nie zawsze się udaje. Innymi słowy - w zakresie ochrony dostępu jest nieco lepiej, niż Galaxy S10, ale dalej narzekam na czytnik...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny




































