Wyświetlacz
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Ekran S20 Ultra mierzy 6,9 cala, co zbliża go wielkością do niegdysiejszych tabletów. Tyle, że teraz urządzenie mieści się w kieszeni i można je objąć jedną dłonią (o ile mamy sporą). Duża powierzchnia robocza oznacza wysoki komfort czytania tekstu czy oglądania obrazów, ale niektórzy użytkownicy z pewnością nie będą w stanie objąć jedną dłonią całości interfejsu. Mnie na szczęście się to udaje, zatem mogę się jedynie cieszyć.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jakość obrazu jest znakomita. Ekran wykonano w technologii AMOLED, mówimy zatem o jasnych, nasyconych kolorach i głębokiej czerni. Kąty czytelności, poziomy jasności minimalnej i maksymalnej są świetne - tu nie ma się nad czym rozwodzić. Interfejs ma tryb ciemny, a dodatkowo możemy regulować intensywność braw i korzystać z układu ochrony wzroku przed nieprzyjaznym, niebieskim światłem. Telefon nie ma lampki powiadomień, ale dysponuje Always-on-display.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Producent ochoczo podkreśla, że wyświetlacz może odświeżać obraz z częstotliwością 120 Hz - dwukrotnie większą, niż typowo. Niestety, nie jest to osiągalne przy rozdzielczości QHD+. Tam mamy "zwykłe" 60 Hz, a 120 jest możliwe jedynie przy niższych rozdzielczościach. Musimy zatem wybierać. Czy warto przejść na 120 Hz kosztem rozdzielczości? Musicie sprawdzić sami. Różnica płynności obrazu jest zauważalna, ale tak naprawdę docenią to tylko gracze, w dodatku jedynie w wybranych grach. Dla mnie, do pracy - nie jest to konieczne, a trzeba pamiętać, że wyższe odświeżanie drenuje akumulator. Jeśli chcecie, by telefon pracował dłużej - nie warto korzystać ani z wyższego odświeżania, ani najwyższej rozdzielczości. Na szczęście Samsung pozwala nam wybrać te parametry.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
materiał własny







