Wiele telefonów komórkowych cieszy się szczególnym uznaniem wśród użytkowników. Idąc niejako "za ciosem", producenci wprowadzają kolejne modyfikacje popularnego telefonu, licząc na porównywalne powodzenie. Tak też jest w przypadku nowego-starego Sagema my411X, wzorowanego na modelu 401X. Czy "poprawianie" wyszło Sagemowi na dobre? Ten model to ciekawy telefon z - niestety - pozostawiającym wiele do życzenia wyświetlaczem. Pomijając tę kwestię, słuchawka jest lekka, płaska, multimedialna - warta polecenia osobom, które nie szukają zaawansowanego telefonu, ale jednak czegoś więcej niż tylko narzędzia do połączeń głosowych i SMS-ów.

Patrząc na dwa telefony leżące obok siebie - model my401X i my411X - chyba nikt nie ma wątpliwości, który z nich jest nowy, a który stary. 411 ma nowocześniejszą obudowę, bardziej elegancki wygląd i... zwyczajnie ładniej się prezentuje. Jest też nieznacznie cieńszy niż jego starszy brat.
O ile wiele rzeczy w Sagemie 411 się poprawiło (o tym za chwilę), o tyle jeden element nie został zmodyfikowany. Niestety...
Przykro to powiedzieć, ale ekran telefonu zniechęca i wręcz odrzuca... Owszem, według specyfikacji pokazuje 65 tys. kolorów, mimo to każda zawartość na tym ekraniku wygląda jak stary, czarno-biały film, pokolorowany z wykorzystaniem najnowszych technik filmowych. Wszystko jest jakieś ciemne, nieczytelne, kolory wyglądają jak na ubraniach wypranych w kiepskim proszku.
Na ekranie my411X oglądałem wiele fotek wykonanych wbudowanym w telefon aparatem cyfrowym, a także pobranych np. z innych telefonów. Zdjęcia zrobione znajdującą się w obudowie cyfrówką były najzwyczajniej w świecie słabe. Odwzorowanie kolorów oceniłbym jako niewłaściwe, barwy były ciemne i jakieś takie przytłumione. Poza tym aparat może wykonywać jedynie zdjęcia w rozdzielczości do 640x480 pikseli. W dzisiejszych czasach to niewiele...
Niestety, także pozostałe fotki, np. pobrane z internetu, prezentowały się najwyżej przeciętnie. Przypomniały mi się czasy telefonów pokazujących nie tysiące, ale setki kolorów...
Być może kolory byłyby lepsze, gdyby nie przyciemnione szkło zakrywające ekran. Ładnie to ono faktycznie wygląda, ale może jest przyczyną tak słabych osiągów wyświetlacza?
Jedno jest pewne - całość, czyli Sagem my411X, prezentuje się naprawdę fajnie, obudowa utrzymana jest w ciemnej, połyskującej kolorystyce. Całość - łącznie z klawiszami alfanumerycznymi i funkcyjnymi - jest po prostu elegancka.
My411X to telefon multimedialny. Oprócz wykonywania fotek, potrafi także nagrywać filmy, odtwarzać pliki MP3 i dzwonki polifoniczne. Są także gry oraz możliwość pobrania dodatkowych treści w języku Java.
411X ma niedużą pamięć - zwłaszcza jeśli spojrzymy na niektóre telefony ze znajdującego się w tym numerze "Mobile Internet" raportu o słuchawkach muzycznych - tylko 13 MB. Pamięć można jednak rozbudować - wystarczy pod baterię, a obok karty SIM, zainstalować kartę microSD.
Przyznać muszę, że dźwięki wydobywające się z niewielkiego głośniczka zaskoczyły mnie niezmiernie. Trudno może mówić o jakości Hi-Fi, niemniej polifoniczne lub empetrójkowe dzwonki brzmiały naprawdę ładnie... aż czasami żal było odbierać połączenie.
Jak na współczesny telefon przystało, my411X wykorzystuje pakietową transmisję danych - do łączenia się z internetem lub wysyłania i odbierania MMS-ów. Niestety, mając w dłoniach ten model, nie sprawdzimy poczty elektronicznej. Producent nie przewidział odpowiedniego oprogramowania, a szkoda...
Miłośnicy gadżetów mają za to Bluetooth, dzięki któremu my411X sparują np. z bezprzewodową słuchawką. Sagema można więc śmiało polecić np. kierowcom - w samochodzie porozmawiają oni bezpiecznie, nie obawiając się ponadto mandatu wręczonego z rąk stróżów prawa.
Skoro Sagem my411X ma "kolorowy" wyświetlacz, można na nim ustawić np. tapetę - ze zdjęciem bliskiej osoby, krajobrazu, ewentualnie czegokolwiek lub kogokolwiek innego. Jest także coś dla niezdecydowanych - opcja "random" (w testowanym, jeszcze nie przeznaczonym na operatorski i wolny rynek telefonie, nie było polskiego menu, można jednak przypuszczać, że zostanie ono przetłumaczone "losowa"), po wybraniu której, telefon - spośród wszystkich znajdujących się w pamięci zdjęć - wybiera fotki losowo i na wyświetlaczu prezentuje za każdym razem inną.
A skoro o ekranie mowa, warto dodać, że korzystający z Sagema może się także zdecydować na jedną z trzech opcji kolorystycznych (niestety, "dzięki" jakości wyświetlacza wszystkie trzy wyglądają niemal identycznie). Można także ustawić kontrast lub wygaszacz ekranu.
Sagem - i tego nie bójmy się powiedzieć - popracował nad menu. O ile nawigacja w poprzednich modelach nie należała to najłatwiejszych, o tyle my411 otrzymał bardzo czytelne, klasyczne - czyli ułożone w trzech rzędach i trzech kolumnach - menu, z wygodnym dostępem przez klawisz nawigacyjny. Intuicja przyda się przy korzystaniu z kolejnych opcji menu. Niestety, nie można było tego powiedzieć o wcześniejszych Sagemach...
Na pierwszych pozycjach w menu są gry, internet i aplikacje - co pokazuje, do kogo, według producenta, słuchawka będzie przede wszystkim adresowana. Kolejne opcje menu są także wygodnie i przystępnie ułożone: kamera, wiadomości, multimedia, połączenia, książka telefoniczna i - na koniec - ustawienia.
Kolejnym plusem jest pojawienie się na liście rozmów rozróżnienia na połączenia wykonane, odebrane i nieodebrane. Wrzucanie ich do jednego worka i oznaczanie niewielkimi znaczkami jest dla mnie niewygodne, dlatego przeglądanie osobnych list ww. połączeń w my411X, nie stanowiło dla mnie problemu (jak to było np. w 401). Ponadto, obok ww. zakładek pokazujących poszczególne rodzaje połączeń, Francuzi zamieścili także manager połączeń, w którym można sprawdzić liczbę minut wydzwonionych, odebranych i sumaryczne wyliczenie, ile "wisieliśmy" na słuchawce.
Sagem jest także wygodny w noszeniu i korzystaniu. Jako urządzenie stosunkowo płaskie, nie uwiera w kieszeni spodni, nie przeszkadza w kieszeni marynarki, sądzę, że sprawdziłby się także w damskiej torebce. Gdyby nie ten ekran, mógłbym się pokusić o wystawienie, według szkolnych stopni, nawet oceny bardzo dobrej... Na razie pozostanę jednak przy czwórce. Mocnej czwórce...
Artykuł pochodzi z miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!