Dobra bateria, jeszcze lepszy aparat i kolorowe obudowy, czyli całkiem udany powrót na rynek komórkowy. Producentom markowych komórek model ten snu z oczu raczej nie spędzi, ale wszyscy mniejsi gracze na rynku powinni mieć się na baczności i nie lekceważyć nowego-starego przeciwnika...

Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio testowałem jakiegoś Philipsa. I uświadomiłem sobie, że nie wiedziałem, że ludzie tak długo żyją ;) A tak poważnie, to było to chyba jakieś 10 lat temu. Albo i lepiej. Okazało się jednak, że Philips wraca na rynek komórkowy. I to w całkiem przyzwoitym stylu!
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Wraca i proponuje telefon Philipsa Xemium W6500 z Androidem, na dwie karty SIM, z potężną baterią, zaskakująco dobrą kamerką, kolorowymi obudowami i... jednym rozwiązaniem, który o mały włos nie spowodował, że test w ogóle by się nie odbył...
Fot. Adam Owczarek/mGSM.pl
Rzecz się rozbiła o malutki przełącznik znajdujący się na lewym boku obudowy. Początkowo w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi. Odpakowałem telefon, zainstalowałem w nim karty SIM, uruchomiłem i rozpocząłem konfigurację. Jeden z pierwszych komunikatów, jakie zobaczyłem na ekranie informował mnie o konieczności wyjścia z trybu oszczędzania energii. Było to niezbędne, abym mógł zalogować się na konto Gmail, czy to przez sieć komórkową, czy też przez lokalne Wi-Fi. W trybie oszczędzania energii nie działało ani to, ani to.
Znalazłem w menu opcję pozwalającą na wyjście z tego trybu, ale moje usilne próby kliknięcia gdziekolwiek skutkowały tylko komunikatem... o konieczności wyjścia z trybu oszczędzania energii.
materiał własny
- Pokaż wszystkie |
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5