Philips Xenium W6500
Recenzja

Opublikowane:

Powrót w przyzwoitym stylu

Dobra bateria, jeszcze lepszy aparat i kolorowe obudowy, czyli całkiem udany powrót na rynek komórkowy. Producentom markowych komórek model ten snu z oczu raczej nie spędzi, ale wszyscy mniejsi gracze na rynku powinni mieć się na baczności i nie lekceważyć nowego-starego przeciwnika...

Adam Owczarek/mGSM.pl

Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio testowałem jakiegoś Philipsa. I uświadomiłem sobie, że nie wiedziałem, że ludzie tak długo żyją ;) A tak poważnie, to było to chyba jakieś 10 lat temu. Albo i lepiej. Okazało się jednak, że Philips wraca na rynek komórkowy. I to w całkiem przyzwoitym stylu!

Wraca i proponuje telefon Philipsa Xemium W6500 z Androidem, na dwie karty SIM, z potężną baterią, zaskakująco dobrą kamerką, kolorowymi obudowami i... jednym rozwiązaniem, który o mały włos nie spowodował, że test w ogóle by się nie odbył...

Rzecz się rozbiła o malutki przełącznik znajdujący się na lewym boku obudowy. Początkowo w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi. Odpakowałem telefon, zainstalowałem w nim karty SIM, uruchomiłem i rozpocząłem konfigurację. Jeden z pierwszych komunikatów, jakie zobaczyłem na ekranie informował mnie o konieczności wyjścia z trybu oszczędzania energii. Było to niezbędne, abym mógł zalogować się na konto Gmail, czy to przez sieć komórkową, czy też przez lokalne Wi-Fi. W trybie oszczędzania energii nie działało ani to, ani to.

Znalazłem w menu opcję pozwalającą na wyjście z tego trybu, ale moje usilne próby kliknięcia gdziekolwiek skutkowały tylko komunikatem... o konieczności wyjścia z trybu oszczędzania energii.

Sytuacja stawała się lekko nerwowa, no bo jak uruchomić ten telefon? Wiem, trzeba odblokować ten nieszczęsny tryb, tylko niech ktoś powie jak, skoro wszelkie próby jego wyłączenia skutkują komunikatem... o konieczności jego wyłączenia? Błędne koło zdawało się zamykać, a w mojej głowie pojawiło się nieco zapomniane już hasło: "co dalej ósma klaso?". Jak uruchomić komórkę, która nie chce się z niczym połączyć?

Postanowiłem wyjąć kartę SIM. Pomyślałem, że może to coś pomoże? A że obudowa jakoś nie chciała się otworzyć, zainteresowałem się zlekceważonym do tej pory przełącznikiem. Czyżbym dzięki niemu mógł łatwiej zdjęć klapkę? Będzie jakiś zatrzask? Blokada?

Przesunąłem go. Klapka wprawdzie ani drgnęła, ale za to na ekranie coś się pojawiło. Przesunąłem jeszcze raz, bo za pierwszym razem nie wykazałem się refleksem i nie zdążyłem zobaczyć co to było. Zatem "cyk" i jeszcze raz zerkamy na ekran.

Okazało się, że była to informacja o tym, że tryb oszczędzania został wyłączony! "Yes, yes, yes" zamruczałem pod nosem. Tak mi się przynajmniej zdawało, ale chyba zrobiłem to jednak zbyt głośno, bo wzbudziłem zainteresowanie córki układającej klocki na dywanie. Chwilę później przywędrowała do mnie na fotel i dalsze testy prowadziliśmy już wspólnie...

Jak na małą dziewczynkę przystało pierwsze, co wzbudziło jej zainteresowanie, to nietypowe obudowy. Kolorowo jest, nieprawdaż? I jak to się taką feerią barw nie zachwycić?

Twórcom obudów trudno odmówić pomysłowości. Kolory Philipsa Xemium W6500 są bardzo intensywne, w większości przypadków wesołe, a przy tym bardzo istotnie zmieniające cały telefon. Podczas kilkunastodniowych testów wielokrotnie przekładałem obudowy i obserwowałem reakcje przyjaciół, znajomych oraz koleżanek i kolegów z pracy. Kilka razy zdarzyło się, że nie rozpoznali, że dzień wcześniej miałem ten sam telefon, tyle że z inną obudową. Pytali, skąd mam nową kolejną kolorową komórkę. Jeden z nich, to nawet chciał, abym mu ją pożyczył, aby mógł trochę potestować...

Byłem jednak dzielny, wykazałem się asertywnością i telefonu nie oddałem. Pomyślałem, że szkoda by było stracić takiego poręcznego narzędzia do telefonowania, SMS-owania, korzystania z internetu, a także... robienia zdjęć! Bo w tej roli Philips Xemium W6500 spisał się zaskakująco dobrze.

Nieśmiało chciałbym wrócić uwagę choćby na możliwości zooma. Jak widać przybliżenie może być naprawdę potężne. Komórka radzi sobie także z HDR-em. A ogólnie filmy i zdjęcia robi naprawdę przyzwoite. Mogę nawet powiedzieć, że prawie idealnie...


Możliwości filmowe Philipsa Xemium W6500
wideo: mGSM.pl przez YouTube

Byłoby super, gdyby nie wątpliwej jakości lampeczka doświetlająca. Specjalnie używam takiego zdrobnienia, ponieważ oddaje ono dokładnie i dobitnie charakter pracy tego niewielkiego elementu. I w zasadzie czy on jest, czy go nie ma, chyba nie zmieniłoby ogólnej sytuacji, która powoduje, że o ile zdjęcia w ciągu dnia można śmiało wykonywać, o tyle w nocy - lepiej telefonu z kieszeni nie wyciągać.

Chyba, żeby po to, aby sobie porozmawiać. W tym telefon sprawdzi się całkiem dobrze. Plusem jest bardzo wytrzymała bateria. Przy moich dość intensywnych rozmowach potrafiła wytrzymywać nawet do trzech dni! A jeśli jeszcze pamiętałem, aby skorzystać ze wspomnianego na początku tekstu przełącznika i przechodziłem w tryb oszczędzania energii (decydując się na czasowe wyłączenie transmisji danych), wynik był jeszcze lepszy!

Co ciekawe odłączenie dostępu do internetu nie blokowało korzystania z MMS-ów. A jeśli przypomnimy sobie, że komórka robi całkiem przyzwoite fotki, tym chętniej zabierzemy się za wykonywanie i wysyłanie fotek. Wcześniej warto skorzystać z menu i wszystko sobie dokładnie poustawiać - żeby potem nie musieć sobie zawracać tym głowy...

A skoro jesteśmy przy ustawieniach i menu, to jest to ogólne jak najbardziej standardowe, ale przy tym czytelne i praktyczne. Na pulpit możemy - rzecz jasna - wyciągać zarówno ikonki aplikacji jak i widżety. Zmienić można również kolor tapety, a nawet ustawić jej wersję animowaną.

Wracając na chwilę do telefonowania, muszę wspomnieć o dwóch kwestiach, które mnie nieco denerwowały. Pierwsza to w zasadzie kompletna niemożność korzystania z telefonu w trybie głośnomówiącym, kiedy to wpinałem do uchwytu zainstalowanego na desce rozdzielczej samochodu. Ani ja nie słyszałem rozmowcy, ani on mnie. Cóż, ta funkcja twórcom telefonu wybitnie się nie udała.

Inna rzecz, którą dość niemiło wspominam podczas telefonowania, a dokładniej wybierania numerów, to cyfry pozostające na ekranie z ostatniego wybierania. To ja może wyjaśnię to na przykładzie.

Klikam na ikonkę zielonej słuchawki, uruchamiam opcję dzwonienia i wybieram numer lub wskazuję na pierwsze litery z nazwy. Powiedzmy, że chcę zadzwonić do redakcji Angorki. Wybieram zatem "2", "6", "4", "6" i "7". I do tego momentu jest wszystko ok. Jeśli nadal chcę zadzwonić do zaprzyjaźnionej redakcji, klikam zieloną słuchawkę i już. Ale jeśli powiedzmy za kilka minut znowu będę chciał gdzieś zadzwonić i ponownie wybiorę zieloną słuchawkę, to zobaczę wstukane na ekranie cyfry 26467 i umieszczoną wyżej pozycję "Angorka". Ale ja już tam dzwoniłem przecież... Jeśli chcę zatelefonować gdzieś indziej, muszę kilkakrotnie tapnąć w niewielką ikonkę, dzięki której skasujemy wszystkie wpisane cyfry. I może, faktycznie, nie jest to jakiś kluczowy problem, ale jeśli wprowadzone dane musiałem kasować kilka lub kilkanaście razy w ciągu dnia? Mogłem trenować swoją cierpliwość, co nie? ;)

Nie musiałem tego robić podczas korzystania z dwóch kart SIM. Wszystko dawało się szybko i sprawnie ustawić, mogłem wybrać kolor ikonki, wpisać numer telefonu, a także zdefiniować, czy wszystkie połączena i SMS-y mają wychodzić przez określoną kartę, czy będę o tym decydował za każdym razem. Podobnie było z internetem.

Wszystko działało bez zarzutu, czy to w technologii drugiej, czy też trzeciej generacji. Kolejnej, czyli czwartej, bardziej znanej jako LTE w tym telefonie nie było. I jakoś nad tym szczególnie nie ubolewałem - 3G śmigało tak jak trzeba, a prędkości były rzędu kilku lub kilkunstu Mb/s - w zależności od sieci i tzw. okoliczności.

A skoro o śmiganiu i prędkościach mowa, to ile udało się "wycisnąć" z telefonu na tzw. benchmarkach?

I gdybym miał jednym zdaniem podsumować niemal dwutygodniową przygodę z tytułowym Philipsem Xemium W6500, brzmiałoby ono najprawdopodobniej jakoś tak: bez wypasu i wodotrysków, ale szybko, sprawnie i na temat - fanów nowoczesnych technologii szybko chyba znudzi, ale mniej wymagającym użytkownikom może sprawić wiele radości i satysfakcji z korzystania.

materiał własny

O autorze
adam-owczarek.jpg
Adam Owczarek

Z-ca redaktora naczelnego mGSM.pl, zawody wyuczone: muzyk i pedagog zawód wykonywany: dziennikarz: prasowy, radiowy, telewizyjny i internetowy. Wykładowca uniwersytecki. Ma 25-letnie doświadczenie dziennikarskie (od kilku lat pracując na stanowiskach kierowniczych w branży tzw. „nowych technologii”, zajmuje się także tematyką transportu publicznego). Twórca autorskich programów i szkoleń z zakresu dziennikarstwa, PR-u i nowych technologii.

Artykułów: 166

Ten artykuł nie ma jeszcze opinii. Bądź pierwszy i zapoczątkuj dyskusję!
Dodaj swoją opinię!
R E K L A M A

 Niestety, ale nie ma jeszcze żadnych opinii.

 Dodaj swoją opinię!


Ostatnio przeglądane

mGSM.pl na YouTube

mgsm-premium-icon-small KONTO PREMIUM od 4,92
zł/mies