Współczesne smartfony nauczyły mnie tego, że żyją średnio cztery, pięć godzin na jednym cyklu ładowania baterii. Z taką świadomością postanowiłem uruchomić smartfona dopiero wtedy, gdy dojadę do Warszawy, żeby zbyt szybko nie padł i dorwał do końca wywiadu, na jaki umówiłem się z liderem grupy t.love. O 14 na Młocinach przełożyłem do tego dualSIM-a karty Play i Heyah i... Telefon rozładował się dopiero następnego dnia ok. godziny 16.00. Natychmiast zapytałem naczelnego, czy dłubał coś w zarządzaniu energią, że smartfon działający prawie na pełnych żaglach (oprócz Bluetooth), wytrzymał prawie dobę. - Nie, nic nie konfigurowałem... - odparł Jacek. Zgłupiałem, bo niedawno rozstałem się z innym Androidofonem, który niemalże zmuszał mnie do noszenia ze sobą panelu fotowoltaicznego na plecach lub wygodniejszego akumulatora od TIR-a, a tu jakiś "teskofon" żyje na baterii dobę i nie marudzi "szukaj gniazdka, szukaj gniazdka". No, kolego... Chyba się zaprzyjaźnimy - mówiłem w myślach do karmionego redakcyjnym prądem Open Dotta.
Fot. W.Andrzejewski / mGSM.pl
Jest wielce prawdopodobne, że za świetną wydajność energetyczną urządzenia, odpowiada brak jakichkolwiek widżetów, które mają duży apetyt na prąd oraz zero jakiejkolwiek ingerencji operatorskiej w postaci nakładki na system operacyjny. Nie znaczy to, że telefon kupicie w sklepie z samym systemem. Producent dołożył od siebie kilka aplikacji Open Dott, które nie obciążają urządzenia, ale też ich przydatność jest dyskusyjna. Za sprawą wymienionego oprogramowania, bez konieczności odblokowania ekranu możemy szybko zrobić zdjęcie, skorzystać z przeglądarki internetowej, klienta poczty i sklepu Play. Zdarzało mi się, że niechcący przed odblokowaniem telefonu, tapnęła mi się palcem jedna z ikon odsyłających do wymienionych aplikacji, więc profilaktycznie odinstalowałem pakiet programów. Żeby się na tak przyjemnego towarzysza z Tesco nie denerwować...
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!