Opakowanie i akcesoria
Smartfon dostarczany jest w solidnym pudełku, w którym znajdziemy imponującą ładowarkę 65 W, charakterystyczny czerwony kabel USB, szpilkę do otwierania tacki na karty SIM oraz silikonowe etui. Akcesoria są wysokiej jakości - tutaj OnePlus zdecydowanie zasługuje na plus.
Budowa i ekran
Wizualnie Nord 2 5G dąży do półki premium. Mocno czerpie z designu modelu OnePlus 9 (to w zasadzie mógłby być model OnePlus 9 Lite), co zdecydowanie mi się podoba. Przez to mocniej czuć tu powiew półki premium. Front i tył urządzenia zabezpiecza szkło Gorilla Glass 5, a ramka wykonana jest z plastiku (tu już można nieco ponarzekać). Całość jest jednak wykonana solidnie, a biorąc telefon do ręki czuć, że to model z wyższej półki. Niestety nie ma tu certyfikacji IP, lepiej więc nie narażać telefonu na kontakt z pyłem i wodą. Podoba mi się za to matowe wykończenie obudowy i to, jak dobrze smartfon leży w dłoni. OnePlus oferuje model Nord 2 w trzech kolorach: Blue Haze (Blue haze, gładkie wykończenie), Green Woods (zielony, wykończony syntetyczną skórą, ale nie trafił on do sprzedaży w Europie) oraz Gray Sierra (szary, o matowym wykończeniu) - do redakcji dotarł ten ostatni.
Wyświetlacz ma przekątną 6,43-cala i rozdzielczość Full HD+ (2400x1080 pikseli), co daje 409 ppi. Kolory są nasycone i wyraziste, czernie doskonale czarne, a kontrast i ostrość bez zarzutu - ale skoro mamy tu AMOLED-owy ekran, to w zasadzie nie zaskakuje. Do tego producent dorzucił wyższą częstotliwość odświeżania ekranu - 90 Hz (użytkownik wybiera pomiędzy 60 i 90 Hz, bez trybu automatycznego). Dotyk działa znakomicie i nie ma nawet najmniejszego opóźnienia podczas użytkowania telefonu. Jasność jest na wysokim poziomie, dzięki czemu korzystanie z telefonu nie sprawia problemu ani w słońcu, ani w nocy. Podsumowując - ekran w OnePlus Nord 2 5G to zdecydowanie mocny punkt recenzowanego modelu.
Płaski ekran zabezpiecza dodatkowo fabrycznie naklejona folia. W górnej części zauważymy otwór na aparat do selfików, a blisko górnej krawędzi znalazł się głośnik rozmów, który razem z głośnikiem zewnętrznym tworzy system stereo. W dolnej części pod ekranem ukryto skaner linii papilarnych. Działa szybko i zazwyczaj poprawnie - zdarzało się, że musiałam powtarzać odczyt, ale raczej wynikało to z nie do końca dobrze przyłożonego palca, a nie działania czytnika. Po kilku dniach ręka się przyzwyczaiła i odblokowanie ekranu przebiegało bez zarzutów. Szkoda tylko, że najpierw trzeba wybudzić ekran, aby skorzystać ze skanera. Trzeba dodać, że to zabezpieczenie wspiera funkcja rozpoznawania twarzy - w tandemie działają wyśmienicie.
Tylny panel przypadł mi do gustu. Jest minimalistyczny, matowy, nie łapie zabrudzeń, a oprócz dyskretnego logo oraz obowiązkowych oznaczeń i certyfikacji jest tu prostokątny moduł fotograficzny o zaokrąglonych narożnikach. Wygląda podobnie jak w serii OnePlus 9, choć próżno szukać tu logo Hasselblad.
Krawędzie telefonu są plastikowe i błyszczące, zaokrąglone i dobrze wyprofilowane. Trzymając smartfon w dłoni mamy wygodny dostęp do wszystkich przycisków - po lewej stronie jest regulacja głośności, a po prawej włącznik/blokada ekran. Jest tu też slider, przy pomocy którego można szybko zmienić profil dźwiękowy telefonu (ogólny, cichy i wibracje). Na górnej krawędzi zauważymy tylko otwór mikrofonu, zaś na dolnej jest najbardziej tłoczno. Umieszczono tu głośnik zewnętrzny, port USB-C, mikrofon oraz tackę na karty SIM, która mieści dwie karty w rozmiarze nano.
Materiał własny

















Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!