Smartfon, który wzbudzał duże zainteresowanie na długo przed premierą. Wreszcie mamy go w rękach. Po szeregu modeli z najwyższej półki jest to urządzenie, które ma pokazać, że producent potrafi robić smartfony taniej i lepiej niż konkurencja. Nord ma nas zachęcić wyglądem, specyfikacją i przede wszystkim opłacalnością.

Najpierw zadziałał marketing - szum medialny wokół OnePlus Nord trwał do kilku tygodni, a internauci obserwujący to, co dzieje się w technologicznym światku spragnieni byli każdej informacji o nadchodzącym smartfonie. Zapowiadał się smartfon, który podbije nasze serca - atrakcyjny, wydajny, wszystkomający, a do tego oferowany w rozsądnej cenie. Bo kto nie lubi tego, co dobre i opłacalne?
W Polsce ustalono ceny 1899 złotych (399 euro) za model 8/128 GB oraz 2299 złotych (499 euro) za model 12/256 GB (ten właśnie został dostarczony do recenzji). Oczywiście, aby zapewnić niższa cenę, OnePlus musiał iść na pewne kompromisy. Producent poradził sobie z tym wyzwaniem i zaprezentował model, który się podoba, robi to, co od niego oczekujemy i do którego nie mamy większych zastrzeżeń. Na początek zobaczcie pierwsze wrażenia Adama Łukowskiego:
Spis treści
- Opakowanie i akcesoria. Budowa i ekran
- System i aplikacje
- Dźwięk. Zdjęcia i wideo
- Komunikacja. Połączenia głosowe. Wydajność (benchmarki)
- Bateria. Podsumowanie. Plusy i minusy
Opakowanie i akcesoria
W sporym, czarnym pudełku producent umieścił, obok smartfonu, ładowarkę sieciową wspierającą szybkie ładowanie 30 W, kabel USB-USB-C, szpilkę do otwierania tacki na karty SIM oraz papierową dokumentację i list powitalny dla nabywców modelu Nord.
Co więcej, w zestawie znalazło się etui, transparentne z tworzywa TPU, które doskonale zabezpieczy urządzenie. Jest to tym bardziej istotne, ze ramka nie jest metalowa, tylko plastikowa, a tym samym bardziej narażona na uszkodzenia.
R E K L A M A
Budowa i ekran
Wiadomo, kwestia wyglądu to rzecz gustu - niemniej OnePlus Nord może się podobać. Ma dwa szklane panele pokryte warstwą Gorilla Glass 5, połączone ramką z tworzywa, ciekawe wersje kolorystyczne (szara Grey Onyx lub jasnoniebieska Emerald Blue), wygodnie wyprofilowaną obudowę i rozmiary, które sprawiają, że dobrze leży w dłoni. Nie jest też nadmiernie ciężki - waży 184 gramy. Nie może się pochwalić żadnymi popularnymi standardami pyło- czy wodoszczelności, ale producent twierdzi, że urządzenie jest odporne na zachlapania.
Smartfon ma piękny, AMOLED-owy ekran o częstotliwości odświeżania 90 Hz, przekątnej 6,44 cala i rozdzielczości Full HD+ (408 ppi). Ekran jest płaski (nie został zakrzywiony na krawędziach), co zdecydowanie mi się podoba. Jego proporcje to 20:9, co przypadnie do gustu osobom lubiącym wydłużone ekrany. Co więcej, wspiera HDR10+, dostarcza świetnych kolorów, głębokiej czerni, doskonałych kątów widzenia i odpowiedniej jasności, która sprawdzi się na przykład w pełnym słońcu, choć na poziomie minimalnym, w nocy, wciąż jest trochę za wysoka i razi. Jest tu też tryb czytania i tryb nocny oraz rożne tryby pracy ekranu (żywy, naturalny i ustawienia zaawansowane, obejmujące możliwość ustawienia sRGB lub Display P3). Nie zapomnijmy o możliwości ustawienia wyższej częstotliwości odświeżania ekranu - zamiast standardowej wartości 60 HZ można skorzystać z 90 Hz. Może to nieznacznie przyspieszyć wyładowywanie się baterii, ale w zamian dostarcza fajniejszych wrażeń podczas pracy ze smartfonem.
Dość spory fragment ekranu, w lewym górnym narożniku, zajmuje podwójny aparat do selfików. Na początku trochę rzuca się w oczy, zwłaszcza podczas grania czy oglądania filmów, ale praktycznie po jednym dniu obcowania z urządzeniem przestałam na niego zwracać uwagę. Alternatywnie w ustawieniach jest opcja, by ukryć otwór dodając pasek w górnej części ekranu. Ekran to również miejsce dla czytnika linii papilarnych - odcisk skanowany jest w odpowiednim polu w dolnej części ekranu. To jeden z szybszych i dokładniejszych czytników ekranowych, z jakimi miałam do czynienia. Naprawdę rzadko musiałam powtarzać skanowanie, by odblokować telefon. Wspiera go inne zabezpieczenie biometryczne - funkcja rozpoznawania twarzy. Ekran pokrywa szkło Gorilla Glass 5, na dodatek naklejono tu fabryczną folię. W nieznaczny sposób spowalnia ona ślizg palca, ale zapewnia dodatkową ochronę ekranu.
Tył urządzenia zwraca uwagę przede wszystkim kolorem - jasny niebieski nie jest popularną wersją kolorystyczną i dzięki temu Nord rzuca się w oczy. Ale oprócz tego nie jest szczególnie oryginalny. W lewym narożniku ma podłużną, zaokrągloną, wystającą ponad obudowę wyspę z poczwórnym aparatem, obok zaś, poza modułem, umieszczona została dioda doświetlająca. Jest też logo OnePlus oraz oznaczenia i certyfikacje, nadrukowane w dolnej części urządzenia. Całość błyszczy i może się ślizgać, ale jest dobrze wyprofilowana i poręczna - smartfon dobrze leży w dłoni. No i zawsze można "ubrać" telefon w etui, co wyrówna poziom modułu fotograficznego oraz uchroni smartfon przed uszkodzeniami i zabrudzeniami.
Ramka urządzenia ma przywodzić na myśl metal - i faktycznie, zanim weźmiemy smartfon do ręki, może nas zmylić. W praktyce od razu poczujemy, że to plastik. Po prawej stronie znalazł się suwak, służący do szybkiej zmiany trybu dźwięku - skorzystanie z niego ułatwia teksturowana powierzchnia przycisku przełącznika. Niżej umieszczono przycisk blokady/włącznik telefonu. Na dolnej krawędzi, obok portu USB-C i głośnika zewnętrznego, znalazła się też dwustronna tacka na dwie karty SIM w rozmiarze nano. Slotu na kartę pamięci tu nie uświadczymy, trzeba polegać na pamięci wewnętrznej lub rozwiązaniach w chmurze. Niestety na żadnej z krawędzi nie znalazło się gniazdo mini-jack 3,5 mm - do podłączenia słuchawek trzeba wykorzystać albo Bluetooth, albo złącze USB-C.
A jak bardzo wytrzymałym urządzeniem jest OnePlus Nord? O sprawdzenie pokusił się prowadzący kanał JerryRigEverything - my tego ze smartfonem nie robimy :) Okazało się, że nie jest zbyt odporny na uszkodzenia, a jest to zasługa przede wszystkim plastikowej ramki. Poniżej możecie zobaczyć video z drapania ekranu, podpalania i zginania telefonu:
System i aplikacje
Nord pracuje pod kontrolą Androida 10 z nakładką OxygenOS 10.5. Producent deklaruje dwa lata wsparcia systemowego (nowe wersje Androida, czyli Nord dostanie i Androida 11 w tym roku, i Androida 12 w przyszłym) oraz trzy lata dostarczania łatek bezpieczeństwa. Podczas recenzowania modelu łatki datowane były na 1 lipca 2020 r.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Funkcje obejmują i elementy charakterystyczne dla samego Androida, i dodatki związane z firmową nakładką. Jest tu więc ekran Google Discovery, obsługa motywów, fajne animacje na ekranie głównym, możliwość wyboru ikon, które będą pokazywane na pasku powiadomień (co jest o tyle istotne, że sporo miejsca zajmuje tu podwójny aparat do selfików), ciemny motyw - rozbudowanych opcji personalizacji wyglądu interfejsu jest tu naprawdę dużo. Oxygen OS nie jest skomplikowany i nie przytłacza zbędnymi elementami: nie ma bloatware'u, niechcianych reklam w dziwnych miejscach, folderów z "najlepszymi aplikacjami", które mają nakłonić użytkownika do pobrania śmieciowych gier czy zduplikowanych aplikacji.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Graczom powinna przypaść go gustu funkcja Centrum gier - można w niej ustawić priorytet wydajności czy uruchomić funkcję "Do not disturb", aby gry nie przerywały powiadomienia. Wrażenia z rozgrywki poprawia też zastosowanie ekranu 90 Hz, co daje fajną płynność obrazu i dynamikę w grach - i innych aktywnościach, które realizujemy wraz z Nord. Nie ma diody powiadomień, ale za to możemy skorzystać z Always on Display, zaś nawigację po interfejsie można realizować systemowymi przyciskami lub poprzez gesty.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Dźwięk
Dźwięk jest odtwarzany przez pojedynczy głośnik na dolnej krawędzi. Jest głośny i odtwarza dźwięki raczej bez zniekształceń, chociaż brakuje mu basu. Ale do gier czy netflixowych seriali zupełnie wystarczy. Nie ma gniazda słuchawkowego 3,5 mm, ale, podobnie jak inne telefony OnePlus, Nord obsługuje kodeki LDAC, AAC, AptX i AptX HD. Dzięki temu przy dobrych słuchawkach Bluetooth uzyskamy dźwięku o wysokiej rozdzielczości.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Zdjęcia i wideo
Moduł fotograficzny ma podłużny kształt, wystaje nad obudowę i umieszczono do w lewym górnym narożniku tylnego panelu - w sumie rynkowy standard. Obejmuje on zestaw czterech aparatów: 48 MP aparat główny z sensorem Sony IMX586 i OIS o jasności f/1.75, 8 MP aparat ultraszerokokątny (f/2.25, 119 stopni), 2 MP aparat makro (f/2.4) i 5 MP aparat do pomiaru głębi (f/2.4).
Standardowo aparat cyka zdjęcia w rozdzielczości 12 MP, ale można wymusić pełne 48 megapikseli odpowiednim trybem. Nie ma tu optycznego zoomu, a dostępny cyfrowy wygląda jako tako maksymalnie do 2-krotnego przybliżenia. Jeśli chodzi o jakość, to w dobrym świetle główny aparat rejestruje dobrze wyglądające zdjęcia o naturalnych kolorach, choć ponarzekać można na niedostateczny zakres tonalny.
.Jolanta Szczepaniak. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jednak przy słabym oświetleniu lub w nocy zdjęcia są już "tylko" przeciętne. Pomóc potrafi tu dedykowany tryb nocnym, w którym wykonywanych jest kilka ujęć przy różnych poziomach oświetlenia, które następnie łączone są w jeden - jednak trzeba mieć statyw albo pewną rękę, gdyż zrobienie zdjęcia może zająć nawet kilka sekund. Co więcej, bywały problemy z łapaniem ostrości, zwłaszcza przy słabszym oświetleniu ostrzenie zajmowało zauważalnie więcej czasu.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Ultraszerokokątny aparat nie zaimponuje - w dobrym świetle potrafi zrobić dobrze wyglądające zdjęcia, ale lepiej za bardzo nie zagłębiać się w ich szczegóły - dość łatwo zauważyć zmiękczenie detali przy krawędziach kadru. Zdjęcia są zauważalnie słabszej jakości niż te z aparatu głównego.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Aparat makro standardowo do niczego się nie nadaje, a lepsze efekty w zakresie przybliżenia osiągniemy fotografując głównym aparatem z zastosowaniem 2-krotnego zoomu. Te zrobione przy zastosowaniu aparatu makro są mało wyraziste, mają niską rozdzielczość, są ciemne i mają specyficzne rozmycie wynikające z kształtu soczewki.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Sama aplikacja dostarcza wielu trybów pracy, np. trybu portretowego, nocnego, pro, umożliwia też nagrywanie w zwolnionym tempie przy 240 fps. Na podkreślenie zasługuje mnogość filtrów kolorystycznych, w tym trzy, które zostały stworzone we współpracy z fotografem Hannesem Beckerem (Sarek, Vaeroy i Ylläs) - to coś zdecydowanie dla fanów Instagrama. Można też szybko udostępnić ostatnie zrobione zdjęcie - wystarczy przytrzymać palec na miniaturze podglądu i wybierać aplikację, przy pomocy której ma zostać udostępnione.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Nagrywanie wideo można zaliczyć do plusów urządzenia - w swoim przedziale cenowym Nord nie musi mieć kompleksów. Oferuje nagrywanie w maksymalnej jakości 4K przy 30 klatkach na sekundę (za to frontowy aparat może nagrywać w 4K przy 60 fps). Jest też nagrywanie w zwolnionym tempie. A jakość? Tu podobnie jak w przypadku aparatu, nagrania najlepiej wyglądają nagrywane w dobrym świetle głównym aparatem - i raczej bez przemieszczania się. Po zmroku nie oczekujmy cudów. Oto rezultaty nagrywania wideo:
Aparat z frontu powinien zadowolić fanów selfików - jest podwójny i obejmuje 32 MP aparat główny z sensorem Sony IMX616 i obiektywem o jasności f/2.45 oraz dodatkowy 8 MP aparat z szerokim kątem (105 stopni). Obydwa aparaty nie dostarczają autofocusa - ostrość ustawiona jest na sztywno (tzn. fixed focus). Zdjęcia w dobrym oświetleniu wychodzą poprawne, ostre, szczegółowe, podobnie jak te z szerokokątnego aparatu, choć wyraźnie widać, różnice w kolorach i balansie bieli pomiędzy obydwoma aparatami.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Komunikacja
Nord jest bardzo dobrze wyposażonym urządzeniem - pod względem modułów łączności. Wspiera sieci 5G (ale nie polskich operatorów), ma dwupasmowy moduł Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac, NFC, obsługuje dwie karty SIM i oferuje moduł Bluetooth 5.1, jak również system nawigacji, obejmujący wsparcie dla systemów GPS, Glonass, Beidou i Galileo. Z fizycznych złączy jest tu USB-C (USB 2.0) z obsługą OTG - niestety producent zrezygnował z gniazda słuchawkowego.
Połączenia głosowe
Do jakości rozmów nie mam zastrzeżeń - rozmówców słychać głośno i wyraźnie, a dodatkowy mikrofon zazwyczaj dobrze filtruje hałasy z otoczenia. Nie ma opcji nagrywania połączeń, a ustawienia dostarczają podstawowych funkcji w zakresie ustawień kart SIM.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
R E K L A M A
Pamięć i wydajność
Pamięć wewnętrzna to 256 GB, a w praktyce dla użytkownika pozostaje jakieś 236 GB po pierwszym uruchomieniu. Wato dodać, że nie jest to najszybszy typ pamięci na rynku, tj. UFS 3.0 - zamiast tego zdecydowano się na starszy, wolniejszy standard UFS 2.1. Karty pamięci nie są obsługiwane, jeśli więc zabraknie miejsca, trzeba polegać wyłącznie na rozwiązaniach chmurowych.
Jednostkę napędza nowy, średniopółkowy procesor Qualcomm Snapdragon 765G (ten sam, co w LG Velvet i Motoroli Edge), wspierany przez 12 GB pamięci RAM. Oprócz recenzowanej wersji 12/256 GB jest też wersja 8/128 GB. Co charakteryzuje nowy układ? Otóż jest to 8-rdzeniowa jednostka stworzona w 7 nm procesie technologicznym o taktowaniu do 2,4 GHz, którą wspiera grafika Adreno 620, a dzięki zintegrowanemu modemowi Snapdragon X52 możliwa jest obsługa sieci 5G. Jak sprawuje się w praktyce? Procesor jest szybki, choć oczywiście nie najszybszym smartfonem na rynku, a w swoim segmencie cenowym z pewnością jest jednym z wydajniejszych modeli.
We wszelkich zastosowaniach Nord sprawdzał się bez zarzutu. Codzienne poruszanie się po interfejsie, uruchamianie aplikacji i przełączanie się między nimi, korzystanie z mediów społecznościowych, multimediów oraz gier... Co najwyżej chwilę dłużej trzeba zaczekać podczas odpalania "cięższych" tytułów, w rodzaju Call of Duty. Generalnie poza drobnymi wyjątkami żadna z tych aktywności nie spowodowała u OnePlusa Nord najmniejszej zadyszki. Wszystko działało płynnie, szybko i bezbłędnie. To zasługa nie tylko mocnego procesora, dużej liczby gigabajtów RAM-u, wystarczająco szybkiej pamięci, ale także dobrej optymalizacji systemu. Warto dodać, że podczas grania smartfon może się trochę nagrzać, ale nie spowalnia to samej rozgrywki. Uruchamiałam na nim różne gry, najwięcej czasu spędzając na graniu w Real Racing 3 - sporadycznie zdarzały się przycięcia, co tylko przypomina, że nie mamy do czynienia z flagowcem lub smartfonem dla graczy.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
Bateria
Zamontowane w Nord ogniwo o pojemności 4115 mAh wystarczy na całodzienną pracę urządzenia - jeśli jesteście osobami mocno eksploatującymi swoje smartfony, to korzystając z Norda? najpewniej będziecie musieli go podłączyć wieczorem do ładowarki. Czasy przekraczające 1,5-2 dni działania na pojedynczym naładowaniu osiąga przy spokojniejszym korzystaniu. Generalnie dostarcza dobrych czasów pracy, ale nie są one w żadnym razie imponujące wśród innych średniaków na rynku.
A tak prezentują się szczątkowe pomiary pracy - wszystkie zostały przeprowadzone przy ustawieniu odświeżania na 90 Hz:
- czas pracy z włączonym ekranem (YouTube, 1 karta SIM, aktywny moduł WI-Fi, 50% jasności ekranu, minimalny poziom dźwięku) - ok. 15 godz.;
- wynik w PC Mark battery test - 10 godzin i 53 minuty;
- wynik Geekbench (full discharge) - 7052 punkty, rozładowanie po 11 godzinach i 42 minutach;
- godzina strumieniowania wideo (Chrome, 1 karta SIM, aktywny moduł Wi-Fi, 50% jasności ekranu) - 8% baterii mniej;
- godzina odtwarzania wideo z pamięci telefonu (tryb samolotowy, 50% jasności ekranu) - 6% baterii mniej;
- pół godziny korzystania z nawigacji online - 6% baterii mniej;
- pół godziny grania w Real Racing 3 - 8% baterii mniej;
- 10 godzin w trybie czuwania - 5% baterii mniej.
Jolanta Szczepaniak/mGSM.pl
W kwestii ładowania nie sposób nie wspomnieć o jednej z obsługiwanych technologii - Warp Charge 30T (5V/6A) - to obecnie jeden z najszybszych standardów ładowania na rynku. Stosowna ładowarka znalazła się w zestawie. Dzięki niej po 25 minutach mamy już 50% naładowanej baterii, a po godzinie ogniwo jest w 100% naładowane. Warto dodać, że smartfon nie wspiera ładowania bezprzewodowego.
R E K L A M APodsumowanie
OnePlus Nord to jeden z tych modeli, które nie muszą walczyć o popularność i portfele użytkowników - one to wszystko mają zagwarantowane w momencie rynkowej premiery. Wynika to przede wszystkim z marketingowej strategii poprzedzającej premierę, opłacalności i faktu, że w przypadku recenzowanego smartfonu naprawdę nie ma za bardzo do czego się przyczepić (ani też w żadnym aspekcie jakoś wybitnie się nie wyróżnia). To zwracające uwagę i dobrze wyposażone urządzenie, którego cena jest adekwatna do jakości, możliwości i wyposażenia urządzenia. Oczywiście, że pojawiły się pewne braki - ale żaden z nich nie jest w stanie zakwestionować faktu, że Nord wciąż jest bardzo dobrą propozycją w średniej półce cenowej. Do rywalizacji staje z modelem Poco F2 Pro oraz innymi przedstawicielami (i nieco tańszymi, i nieco droższymi) średniopółkowej konkurencji, takimi jak iPhone SE, Samsung Galaxy A51 5G, Mi Note 10, LG Velvet czy Motorola Edge.
Plusy i minusy
Plusy:
- opłacalność
- doskonały ekran z odświeżaniem 90 Hz
- fizyczny suwak do szybkiej zmiany trybu dźwięku (wyciszony, wibracje, dźwięk)
- obsługa dwóch kart SIM
- obsługa sieci 5G
- szybki skaner linii papilarnych, umieszczony pod ekranem
- obsługa szybkiego ładowania Warp Charge 30T
- szybka ładowarka i etui w zestawie
- wysoka wydajność w średniej półce
- dobry aparat główny z OIS
Minusy
- plastikowa ramka może być słabym ogniwem budowy
- ilość miejsca na ikony w pasku powiadomień jest ograniczona przez podwójny aparat do selfików
- brak złącza słuchawkowego
- brak slotu na karty microSD
- nie ma standardu pyło- i wodoszczelności
- brak ładowania bezprzewodowego
- zdjęcia nocne z głównego aparatu
- brak teleobiektywu i bezużyteczny aparat makro
- pojedynczy głośnik
Materiał własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!