Na polski rynek wkroczył OnePlus 11. To globalna premiera tego urządzenia, a ja już w chwilę po premierze zapraszam was na jego recenzję.
|
|||
OnePlus 11 - wideorecenzja wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Ładny zestaw
Wszyscy zastanawialiśmy się, czy do globalnej dystrybucji trafi model taki jak w Chinach, czyli z bardzo szybkim ładowaniem. I trafił! Mamy 100 W ładowarkę w zestawie, z typowym dla OnePlusa wymyślnym czerwonym kabelkiem. Opakowanie wygląda tak, jakby miał się w nim znaleźć także silikonowy pokrowiec, ale niestety w moim komplecie go nie było. Miejmy nadzieję, że w wersji sklepowej będzie, bo jednak jest tutaj co chronić.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Plecki są bardzo ładne, błyszczące, a pomimo tego brudzą się stosunkowo mało. Mnie przypadł w udziale egzemplarz w jaśniejszym kolorze, ale można go dostać także w matowej czerni, a raczej ciemnej szarości - również ładnie się prezentujący, chociaż łatwiej można zauważyć na nim ślady pociągnięć paznokciem. Całokształt wyglądu OnePlusa przypadł mi do gustu - zwłaszcza ze względu na oryginalną oprawkę aparatu fotograficznego, mimo że wiele osób na nią narzekało. Niektórym może wydawać się za duża, zbyt wystająca lub asymetryczna, ale mnie akurat się podoba.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w tym modelu OnePlus nie powtórzy już wpadki, którą można było zobaczyć na kanale JerryRigEverything na YouTube - poprzednie flagowce OnePlusa dość ochoczo się łamały, mniej więcej zaraz pod aparatem. Między innymi dlatego, że konstrukcja w tym miejscu jest dosyć osłabiona przez umieszczenie przycisków głośności i włącznika po przeciwnych stronach. Ja w trosce o dobrostan psychiczny polskich przedstawicieli OnePlusa nie próbowałem łamać tego telefonu, poczekam aż zrobi to Zack ze wspomnianego kanału.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pewien niepokój pozostaje, bo w OnePlusie 11 przyciski nadal są po przeciwnych stronach obudowy, ale trudno nazwać to wpadką ergonomiczną - to umiejscowienie przycisków jest wygodne, kiedy już do niego przywykniemy. Osobom przyzwyczajonym do smartfonów ze wszystkimi przyciskami po jednej stronie może zdarzyć się, że przy odblokowywaniu telefonu przyciskiem nieumyślnie zmienią również głośność.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Na boku telefonu znajdziemy też inny ikoniczny element OnePlusa, czyli wielce lubiany przez fanów suwakowy wyłącznik powiadomień. Jak dla mnie powinien być obowiązkowym wyposażeniem każdego smartfona. Ten w OnePlusie ma trzy położenia - pełne dzwonienie, wibracja, pełna cisza - i ja go uwielbiam, bo jest nader praktyczny w codziennym użytkowaniu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Z drugiej strony, zacząłem przyłapywać się na tym, że często wyciągając telefon z kieszeni przypadkowo wyciszam go sobie... niemniej wolę mieć ten suwak niż go nie mieć. Wolałbym też mieć pełną wodoszczelność, ale w OnePlus 11 znajdziemy jedynie szczelność klasy IP54, czyli taką "na wszelki wypadek". Nie znajdziemy też minijacka ani karty microSD, ale to akurat norma dla każdego współczesnego flagowca.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Ekran we flagowym stylu
Typową cechą flagowców jest ekran AMOLED o zagiętych brzegach z szybkim odświeżaniem i dosyć wysoką jasnością - nie zabrakło go także tutaj. Wyświetlacz OnePlusa 11 spełnia wszystkie wymagania - w nocy "nie daje" po oczach, a w słoneczny dzień sprawia, że z telefonu wygodnie się korzysta, bo coś na nim widać. Jak przystało na AMOLED, znajdziemy tu także Always On Display.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pod ekranem znajdziemy też czytnik linii papilarnych. Jak na podekranowy, jest on świetny - szybki i dosyć niezawodny, naprawdę bardzo rzadko się myli. Podobnie zresztą, jak rozpoznawanie twarzy - tutaj też ono działa jak należy, dosyć szybko i dosyć bezbłędnie. Jeżeli chodzi o pakiet zabezpieczeń w OnePlus 11, jestem bardzo zadowolony.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zadowolony jestem także z obecnego w OnePlus 11 interfejsu OxygenOS na bazie Androida 13. Niczego tu nie zabrakło, ale nadmiaru dodatków i bajerów też nie ma. Są tu opcje personalizacyjne, jest tryb ciemny, są także całkiem sympatyczne widżety, a do tego możliwość sterowania Spotify z poziomu Always On Display. Strasznie polubiłem również funkcjonalny panel przełączników. Generalnie, wszystko to pracuje nader fajnie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Throttling tylko w teorii
Wydajność tego smartfona również nie zawodzi - jest naprawdę super wysoka, aczkolwiek zachwyt nad nią może osłabnąć, gdy odpalicie sobie stress testy albo kiedy rzeczywiście długo - podkreślam, długo - będziecie grać w jakąś wymagającą grę. Wtedy throttling objawi się dosyć zauważalnie... nie objawi się za to wysoka temperatura - nawet przy poważnym spowolnieniu telefon wcale nie parzy w dłonie. Warto przy tym dodać że smartfon, który przedpremierowo testowałem, pochodzi z dość wczesnej partii i wcale bym się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas pojawiła się niwelująca problem aktualizacja. Przypuszczenia, że jest to bardziej problem z oprogramowaniem niż ze sprzętem, potwierdza inny telefon który obecnie testuję - nie wymienię go w tej chwili z nazwy, ale mając ten sam procesor i równie dużą ilość RAMu wcale throttlingiem nie straszy. Tak czy inaczej, w normalnych warunkach telefon pracuje naprawdę płynnie - nie tnie się ani interfejs, ani większość gier. Może zatem w trosce o swój komfort psychiczny po prostu nie odpalajcie na nim stress testów i tyle. Grunt, że się nim nie poparzycie.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zwyczajnie dobry dźwięk
Jeżeli chodzi o stronę komunikacyjną, znajdziemy tu wszystko, czego potrzebujemy - bluetooth, nawigacja, łączność z Wi-Fi i sieciami mobilnymi sprawdzają się bez zarzutów. Świetnie wypada też dźwięk przy połączeniach, aczkolwiek moim zdaniem trochę za dużo tego dźwięku wydostaje się na zewnątrz i jeśli chcemy porozmawiać nieco dyskretniej, musimy telefon przyciszyć albo korzystać z słuchawki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
OnePlus strasznie chwali się głośnikami stereo, mówiąc że są podobne do tych w komputerach Mac. Mnie ich brzmienie nie do końca przekonało - grają dosyć czysto i dosyć głośno, ale nie zwalają z nóg. Słyszałem już lepiej brzmiące smartfony - ten gra dobrze, ale nie perfekcyjnie. Może dlatego, że nie mamy tutaj symetrycznych wylotów głośników, a może dlatego, że głośniki niekoniecznie są tego samego rozmiaru, chociaż na logikę powinny być.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zwyczajnie dobre zdjęcia
Logo legendarnej marki Hasselblad na aparacie rozbudza oczekiwania. Czy telefon im sprosta? I tak, i nie. OnePlus 11 robi bardzo dobre zdjęcia - to mogę powiedzieć bez wahania, ale czy byłby moim ulubionym smartfonem do robienia zdjęć? To już niekoniecznie. Może jednym z ulubionych, ale pewien niedosyt jednak we mnie pozostawił.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Przede wszystkim, jeżeli mówimy o flagowcu, to brakuje mi solidnego teleobiektywu. Tu mamy teleobiektyw, ale portretowy, czyli dający stosunkowo niewielkie przybliżenie. Jeżeli chodzi o portrety, to rzeczywiście daje radę, zdjęcia portretowe wychodzą po prostu znakomicie. Rozmywanie tła sprawdza się nawet przy zmierzwionych włosach na dość złożonym tle. Nie ma więc na co narzekać, chociaż zamiast dużej diody na wyspie aparatów o wiele bardziej wolałbym zobaczyć peryskopowy obiektyw.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
O obiektywie głównym nie da się wiele powiedzieć... jest po prostu bardzo dobrze, zdjęcia są świetne zarówno w dzień jak i w nocy. Kompletnie nie mam się do czego przyczepić. Z obiektywem szerokokątnym jest inaczej - jest z jednej strony świetny, z drugiej trochę mniej świetny. Świetny jest dlatego, że obejmuje naprawdę szerokie pole widzenia. Co więcej, w bonusie od Hasselblad w menu znajdziemy tryb fotografii jeszcze bardziej szerokokątnej - to zdjęcie ma bardzo dziwne, wręcz panoramiczne proporcje. Może komuś to się spodoba, mnie jakoś nie porwało.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wracając do samego obiektywu szerokokątnego, zdjęcia są dobre... ale odwzorowanie barw jest zauważalne inne, niż na zdjęciach z aparatu głównego lub portretowego. To przypadłość wielu smartfonów, która dotknęła również nowego OnePlusa. W wielu smartfonach obiektyw szerokokątny ustępuje głównemu także przy zdjęciach nocnych - ten na szczęście ustępuje tylko trochę. Ale znów, widzimy inne kolory i nie wynika to tylko z przysłony, tylko najwyraźniej coś dziwnego dzieje się już przy przetwarzaniu obrazu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Obiektyw szerokokątny poniekąd pełni tutaj rolę także obiektywu do makro - ma autofocus i teoretycznie powinien robić bardzo fajne zdjęcia makro, choć w praktyce jest to makro trochę niepełne - żeby aparat złapał ostrość, musimy zachować dosyć solidny, mniej więcej 8-10 cm dystans od obiektu. Jeżeli chodzi o selfiaki, jest w porządku, aczkolwiek tryb super-nocny w przypadku selfie niekoniecznie mnie przekonał. Lepiej wychodziły mi selfie robione ze zwyczajnym doświetleniem twarzy za pomocą ekranu.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Mniej niż idealne filmy
Co do filmowania też jest całkiem dobrze, aczkolwiek w filmach które nagrywałem tym smartfonem dostrzegłem drobne zaburzenia płynności i niewielkie migotanie, falowanie obrazu - tak, jakby był jakiś problem z ustawieniem odpowiedniej jasności. Nie zdarza się to zawsze, najczęściej zdarza się to przy filmowaniu ruchomych obiektów, niemniej coś takiego zauważyłem. Także w tej kwestii mam nadzieję, że producent zniweluje mankament za pomocą aktualizacji oprogramowania. Pozostałe cechy filmów są jak najbardziej OK - obraz jest ostry, kolory są prawidłowe i tu też nie ma się za bardzo do czego przyczepiać - ot, po prostu mogłoby być jeszcze troszeczkę lepiej. Szkoda też, że pomimo obecności trzech obiektywów podczas filmowania korzystamy tylko z głównego. Nie dajcie się zwieść suwaczkowi, który pokaże wam "wide" albo "tele", bo nie następuje przełączenie się na dodatkowe obiektywy - filmujemy cały czas głównym, a reszta jest robiona cyfrowo.
|
|||
OnePlus 11 - przykładowe filmy wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Podstawowa stabilizacja przy filmowaniu radzi sobie całkiem dobrze, możemy też włączyć dodatkową ale niestety musimy się wtedy pogodzić z filmowaniem w Full HD. Podobnie, jeżeli chodzi o filmowanie z rozmywaniem tła - też działa bardzo fajnie, ale też tylko w Full HD. Do tej samej rozdzielczości jesteśmy ograniczeni także nagrywając aparatem do selfie - niestety, nie ma 4K z przodu. Na pocieszenie dodam, że wśród opcji fotograficznych OnePlusa 11 znajdziemy między innymi tryb profesjonalny i możliwość filmowania za pomocą obu aparatów.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Szybkie ładowanie także dla nas!
Pojemność akumulatora w OnePlus 11 to 5000 mAh - obecny standard. Jeden dzień wytrzyma bez problemu, dwa dni w zasadzie też, jeśli nie będziemy eksploatować smartfona zbyt intensywnie. W kwestii szybkiego ładowania jest już ciekawiej - można pochwalić producenta za to, że nie przywiózł do Europy wersji okrojonej i zapewnił nam porządne 100 W szybkie ładowanie, a do tego, co warto podkreślić jeszcze raz, ładowarkę w komplecie. Ładowarka ta napełnia smartfon mniej więcej w 20-25 minut, zależnie od początkowego poziomu naładowania baterii. Będziecie więc zadowoleni, chyba że preferujecie ładowanie indukcyjne - tego w OnePlusie 11 niestety nie ma.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Telefon dla fanów
Pora powiedzieć, ile OnePlus 11 kosztuje w Polsce. Cena za słabszy model z 8+128 GB pamięci wynosi 4199 zł, zaś testowany przeze mnie model z 16+256 GB, kosztuje 4599 zł. Czy warto tyle zapłacić za OnePlusa 11? Jeżeli jesteście fanami tej marki, nie ma co się rozwodzić - po prostu go kupcie, bo to jest OnePlus w każdym calu. Jeśli natomiast interesują was także inne marki, to w tej cenie OnePlus 11 będzie miał sporą konkurencję.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Robi bardzo dobre zdjęcia i niezłe filmy, ale mógłby robić lepsze. Ma dobre głośniki, ale mógłby mieć lepsze. Do tego jednak całkiem fajnie wygląda, ma bardzo porządny wyświetlacz i sympatyczny interfejs, a do tego szybkie ładowanie i ładowarkę w komplecie. Sumarycznie wychodzi całkiem OK - obawiam się, że na tle pozostałych flagowców stanie się po prostu jednym z wielu, ale z pewnością nie zawiedzie fanów OnePlusa, których w naszym kraju okazuje się być zaskakująco dużo.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl