Rynek tabletów nie jest tak obszerny, jak smartfonowy, ale - podobnie jak tamten - został zdominowany przez kilku wiodących producentów. Czy jednak trzeba trzymać się mainstreamu? Postanowiłem wyjść poza schemat i przyjrzeć się niedrogiemu tabletowi marki N-One. Czy jest on wart ryzyka?

Kredyt zaufania
Nie kryję, że to moje pierwsze zetknięcie z tą marką. N-One nie mówi mi zupełnie nic - ale rzut oka na internetową stronę producenta wskazuje, iż specjalizuje się on w laptopach i tabletach, nie oferuje za to smartfonów. Przyznam, że znalazłem na owej stronie trochę błędów w tłumaczeniu, co od razu rozpaliło w mojej głowie ostrzegawczą lampkę. Niemniej - postanowiłem zaryzykować przetestowanie jednego z tabletów. Urządzenie zwane N-one NPad X1 dotarło z chińskiej platformy zakupowej, ale dość sprawnie, bowiem nadano je z europejskiego magazynu. To dobra wróżba. Producent oferuje wariant z zestawem rozszerzonym o pokrowiec - a w podstawowym możemy cieszyć się z ładowarki i przewodu - oraz z samego tabletu.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Wykonanie bez zarzutu
N-one NPad X1 może się podobać. Jest naprawdę smukły, a jego obudowa wykonana została w przeważającej części z metalu. Część wykończono tworzywem, ale to zrozumiałe - wszak urządzenie ma wewnątrz anteny, a metal tłumi sygnał. Choć tablet pochodzi od mało znanej marki, został wykonany całkiem porządnie. Obudowa jest estetyczna, a do jej sztywności nie mam zastrzeżeń. Urządzenie trzymane w dłoniach nie trzeszczy i nie sprawia wrażenia "taniości". Jeśli chodzi o stylizację - główną atrakcją pozostaje niewielka grubość obudowy - 7,5 mm. Boki są płaskie, z delikatną "fazką", zaś tył otrzymał matową fakturę, zapobiegającą szybkiemu brudzeniu się. Przy okazji, powinien być też dość odporny na rysy. Mój testowy egzemplarz wciąż wygląda jak nowy.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Narożnik tylnej ścianki zdobi prostokątna oprawka podwójnego aparatu fotograficznego, przywodząca na myśl flagowce Xiaomi z ubiegłych lat. To dlatego, że obiektywy oraz diodę LED oddzielono wyraźnymi liniami... Niemniej - całość może się podobać. Przód - w zasadzie nie ma nas czym zaskoczyć. Wokół ekranu biegnie w miarę wąska, równa ramka, w której ukryto przedni aparat fotograficzny, a na tafli wyświetlacza znajdziemy fabrycznie naklejoną folię ochronną. Okazuje się nawet dość trwała, choć paskudnie zbiera ślady palców i trzeba ją dość często czyścić. Do ergonomii nie mam zastrzeżeń - przyciski na boku są łatwe "do namierzenia", a sam tablet nie jest zbyt ciężki - waży 525 g. Zauważyłem, że jest przy tym całkiem dobrze wyważony - trzyma się go przyjemnie. Odrobinę rozczarowująca jest natomiast haptyka. Wibracje są delikatne i mocno "mechaniczne" - mało przyjemne, za to głośne.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Najważniejszy jest ekran!
Wyświetlacz - podobnie zresztą, jak w przypadku smartfonów - uważam za kluczowy element wyposażenia tabletu. Z racji ceny - nie oczekiwałem AMOLED-a, ale szukałem tabletu z niezłym IPS-em. I N-one NPad X1 właśnie taki jest. Urządzenie dysponuje 11-calowym ekranem o rozdzielczości 2000x1200 pikseli, czyli nieco wyższej, niż typowe Full HD - ale czy wypada już mówić o 2K? Cóż, podawany przez producenta współczynnik gęstości 380 ppi mówi wszystko - nie wymagajmy krystalicznego obrazu. Niemniej - jest całkiem niezły. Do typowych zadań, do jakich wybrałem ów tablet, taki ekran w zupełności wystarczy. Obraz jest wyraźny, a kolory - jak na IPS-a - nawet dość soczyste. Jasność matrycy nie jest niestety porażająca - ale w zupełności wystarcza do domowych zastosowań.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
W plenerze będzie gorzej, w słoneczny dzień musimy się liczyć z koniecznością poszukiwania cienia, by cieszyć się w pełni czytelnym obrazem. Naklejona na ekran folia nie poprawia sprawy: nie dość, że łatwo się brudzi, to nader ochoczo odbija światło, tłumiąc zarazem nieco jasność ekranu. Trzeba wybrać - albo lepszy obraz, albo ochrona szybki! Czy jestem rozczarowany tym wyświetlaczem? Skądże! Wiedziałem, na co mogę liczyć, patrząc na cenę tabletu - o której na końcu. Generalnie - ekran sprawdzi się w domu, a na zewnątrz - byle nie w słoneczny dzień. Warto wspomnieć, że tablet jest gotowy do współpracy z popularnymi serwisami streamingowymi, jak Netflix, Disney+, Max czy Amazon Prime Video, ma bowiem certyfikację Widevine L1, która pozwala na oglądanie filmów w wysokiej rozdzielczości. Był to jeden z argumentów przemawiających za wyborem właśnie tego tabletu.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Dźwięk także na poziomie!
Choć N-one NPad X1 nie kosztuje tysięcy monet, oferuje też całkiem przyzwoity dźwięk. Tablet ma cztery głośniki, umieszczone na krótszych bokach obudowy. Grają głośno i czysto, choć siłą rzeczy może trochę brakować nam basów. Co najważniejsze, nawet na pełnej mocy dźwięk nie jest zniekształcony, głośniki nie charczą, są również wolne od metalicznego przydźwięku. Do pełni szczęścia zabrakło mi jedynie tego, by znalazły się na froncie obudowy - choć z drugiej strony, dzięki umieszczeniu na bokach, lepiej tworzą scenę stereo i dają nawet namiastkę "przestrzenności dźwięku.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
W dodatku, nawet, jeśli nieopatrznie przysłonimy dłonią dwa głośniki - pozostałe dwa okażą się wystarczająco donośne do czytelnej transmisji ścieżki dźwiękowej. Trochę szkoda, że w standardowym interfejsie zabrakło korektora brzmienia - ale mamy za to tryb Hi-Fi (włączamy raz i zapominamy!), a także booster audio, zwiększający donośność dźwięku, bez większej szkody dla jego jakości. Również i tą funkcję proponuję włączyć od razu i zapomnieć o jej obecności... Warto też dodać, że poza odtwarzaniem muzyki czy tła filmów albo gier, głośniki przydają się także do rozmów telefonicznych. Z racji tego, iż tablet wyposażono w moduł łączności komórkowej - można przezeń rozmawiać. I uszy nam nie spuchną, a nasz rozmówca usłyszy wszystko w niezłej jakości.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Nie tylko Wi-Fi...
Kolejnym z argumentów, jaki stał za wyborem tego właśnie tabletu, był moduł komórkowy. Tablet ma gniazda na dwie fizyczne karty nanoSIM, i może działać w trybie telefonicznym, normalnie obsługując połączenia za pomocą wbudowanych głośników i mikrofonów - albo poprzez podłączone słuchawki. Niestety, muszą to być słuchawki USB-C albo Bluetooth, bowiem w tablecie nie zmieścił się minijack. Oczywiście, tablet umożliwia dzięki temu również połączenie z internetem poza zasięgiem Wi-Fi - ale niestety tylko w LTE. Na szczęście obsługuje "globalne" pasma, nie będzie zatem problemu z działaniem w którejkolwiek z naszych sieci. Trochę szkoda, że zabrakło tu Wi-Fi 6, a Bluetooth jest tylko w starszej specyfikacji 5.0 - ale przy tej cenie nie można wybrzydzać. Grunt, że wszystkie moduły łączności działają jak należy i nie sprawiają problemów.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Prosty interfejs, ale gdzie wsparcie?
Tablet pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego Android 13 w niemal postaci. Na starcie nie znajdziemy żadnych dodatkowych aplikacji, poza tymi, które znajdują się w podstawowej wersji systemu. To plus - nie ma reklam, nie ma śmieciowych apek, jakże charakterystycznych dla wielu urządzeń mniejszych, chińskich marek. Tu - pod tym względem jest znakomicie. Siłą rzeczy, interfejs nie zawiera też żadnych nadprogramowych dodatków - mamy to, co znajdziemy w "gołym" Androidzie - i bardzo dobrze. Nic zbędnego nie zajmuje pamięci i nie obciąża procesora, a my od razu możemy dostosować tablet do naszych potrzeb, wyposażając go wyłącznie w to, czego naprawdę potrzebujemy. Oczywiście - jest pakiet Google, ale...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Aktualizacje to jedna wielka niewiadoma. Mój tablet ma poprawki zabezpieczeń datowane na lipiec 2023, co jest lekko żenujące. Przez niemal rok - zero uaktualnień! Nie oczekuję Androida 14 czy dalszych, ale litości - zabezpieczenia powinny być odświeżone choć co pół roku! Liczyłem się z taką możliwością - bowiem i tak nie zamierzałem robić na owym tablecie niczego poważniejszego, niż oglądanie memów czy filmów... Ale jeśli zamierzać choćby "bankować" - poszukajcie producenta, który wspiera swe urządzenia. Ten - najwyraźniej jedynie je sprzedaje...
R E K L A M AWydajność jako-taka
Pytacie o wydajność tego tableciku? Jest po japońsku - jako-tako. Od MediaTeka Helio G99 nie oczekuję cudów, ale w tym tablecie ma on do towarzystwa nader przyzwoite (jak na tani tablet!) 8 GB pamięci operacyjnej LPDDR4, a do tego możemy odpalić wirtualny RAM o takiej samej pojemności - o ile chcemy poprawić sobie samopoczucie, bowiem w wydajności nie odczujemy aż dwukrotnej poprawy... Ów vRAM jest wydzielany z wewnętrznej pamięci 128 GB, z której na starcie mamy nieco ponad 105 GB - ale kosztem rezygnacji z jednej karty SIM, możemy powiększyć pamięć kartą microSD. Jaka jest wydajność owego zestawu? Na papierze - nawet niezła. W AnTuTu tablet może nie bryluje, wykręcając nieco powyżej 400 tys. punktów, ale za to stress testy wykazują niemal zerowy throttling - co oznacza, że nawet przy dłuższym obciążeniu procesora wytężoną pracą, wydajność nie spada.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Kluczem do satysfakcji jest jednak płynność działania, jaką odczuwa użytkownik. A ta - niestety - pokazuje, że producent chyba nie przyłożył się zanadto do optymalizacji. Widać zaburzenia płynności przewijania witryn, czy nawet menu, aplikacje ładują się z zauważalną, choć nie drastycznie dużą zwłoką, a np. na wczytanie podglądu zdjęcia czy miniatur w galerii musimy chwilkę poczekać. Nie burzy to jakoś strasznie przyjemności korzystania z tabletu - ale wymagającym graczom raczej go nie polecę. To sprzęt dedykowany raczej zastosowaniom, do jakich sam go wybrałem - czyli do przeglądania zasobów internetu i oglądania filmów. Tu - sprawdzi się nieźle, a drobne przycinki raczej nas nie zirytują. Plusem - jak wspomniałem - jest spora przestrzeń w pamięci, którą śmiało można zapełnić multimediami.
R E K L A M AAkumulator - wystarczy
N-one NPad X1 został wyposażony w akumulator o pojemności 8600 mAh. Mógłby być większy - ale powiedzmy, że do domowych zastosowań wystarczy, a korzyścią z tej pojemności jest smukła obudowa i niewielka waga urządzenia. W praktyce - bateria zapewni nieco ponad 8 godzin odtwarzania wideo, można zatem przyjąć, że wystarczy na cały dzień działania. Z racji tego, że rzadko mam okazję oglądać aż tak długo - ładowałem owo urządzenie co 3-4 dni. Ładowarka, jak wspomniałem, jest w komplecie, ale ładowanie z mocą do 18 W niestety trochę trwa.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Aparaty... są!
Od taniego tabletu nie wymagałem zbyt wybitnych możliwości fotograficznych, dlatego N-one NPad X1 mnie nie rozczarował. Ma przedni aparat 8 megapikseli, zaś z tyłu znajdziemy aparaty z matrycami 20 i 2 Mpx - ten dodatkowy jest przeznaczony do makro. Filmowanie możliwe jest maksymalnie w Full HD... Jakie są efekty działania aparatów? Dokładnie takie, jakich się spodziewałem - szału nie ma. W dzień zdjęcia wychodzą powiedzmy - akceptowalnie, ale po zmroku cofamy się niestety kilka lat wstecz. Powiedzmy, że mamy tu poziom najtańszych, budżetowych smartfonów, jakie obecnie są na rynku.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Aparaty tego tabletu traktowałbym raczej jako opcję awaryjną - na wypadek, gdy koniecznie musimy coś sfotografować, a nie mamy pod ręką smartfonu. Ewentualnie - do wykonania zdjęcia dokumentu, który musimy wysłać e-mailem... Na temat filmowania wolę już się nie wypowiadać... O ile ostrości obrazu czy kolorach dałoby się jeszcze coś pozytywnego napisać - o tyle płynność filmu i jakość dźwięku przekreślają wszystko. Nie filmujcie tym tabletem - po prostu. Przedni aparat wypada oczywiście jeszcze gorzej, niż tylny - ale do wideokomunikacji można zeń skorzystać... Do zdjęć z wakacji - raczej bym nie polecał.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Czy warto kupić N-One Npad X1?
Wybierając niedrogi tablet, mamy nieco ograniczone pole manewru. Można próbować szukać sprzętu bardziej znanej marki, ale z pewnością będzie on co najwyżej przeciętny. Decydując się na mniej popularnego, chińskiego producenta, także musimy iść na pewne kompromisy - ale w tym wypadku po prostu główną rolę odgrywają nasze wymagania i rola, do jakiej tablet kupujemy. Za N-one NPad X1 przemawia niezły wygląd i całkiem porządna, a do tego atrakcyjnie smukła obudowa.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Tablet cieszy też przyzwoitym, świetnie sprawdzającym się w pomieszczeniach - bo w słoneczne dni na zewnątrz już niekoniecznie - wyświetlaczem oraz dobrze brzmiącymi głośnikami. Cieszy wolnym od śmieci interfejsem - ale z kolei martwi brakiem wsparcia dla systemu. Wydajność jest niezła, a co ważne - tablet się nie nagrzewa i pracuje raczej stabilnie, choć niekiedy zauważymy lekkie przycięcia. Innymi słowy - jak dotąd, możliwości tabletu są adekwatne do ceny i nie rozczarowują - może poza wsparciem systemowym. Z całą pewnością domeną tego tabletu nie jest fotografia.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
I choć sam charakter sprzętu nie predestynuje go do fotograficzno-filmowych zadań, uważam, że powinien jednak prezentować nieco wyższy poziom. Innymi słowy - póki nie zaczniecie robić zdjęć, nie uznacie kwoty niecałych 800 złotych, jaką trzeba zapłacić za to urządzenie (z kodem "NNNNPADX1"), za zmarnowaną. Odpowiadając na postawione w tytule pytanie - ryzyko może się opłacać, ale musi być dobrze wykalkulowane i przemyślane.
fot. Igor Łukowski/mGSM.pl
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!