Zdaniem większości obserwatorów rynku telekomunikacyjnego, od powodzenia pierwszego telefonu Nokii z systemem Windows Phone zależy los (coraz mniej) fińskiego koncernu. Kilka tygodni przed polską premierą na moim biurku wylądowała Lumia 800. Było więc trochę czasu, żeby to urządzenie dogłębnie przetestować.
Ambitny smartfon, który ma na celu odzyskanie pozycji Nokii na rynku telefonów. Dobre rozwiązanie dla tych, którzy mniej cenią modę, a bardziej wygodę użytkowania.
Kształt telefonu utrzymany jest w stylu poprzedników z serii N: jednolita bryła, zaokrąglone boczne krawędzie, a na pierwszy rzut oka wydaje się, że ekran wypełnia prawie całą przednią ściankę. Widać jednak u góry logo producenta, a poniżej, pod ekranem, trzy wirtualne przyciski do nawigacji po funkcjach telefonu. Od lewej są to: przycisk ze strzałką Back, logo Windows oraz klawisz lupy będący oznaczeniem wyszukiwarki - jedynej słusznej, czyli Bing. Z lewej strony znajdują się cztery przyciski sprzętowe: dwa do regulacji głośności, nieco niżej wyłącznik i na dole przycisk dedykowany dla aparatu fotograficznego.
Dla użytkownika istotna jest jeszcze górna ścianka, na której umieszczono gniazdo microUSB oraz złącze karty SIM. MicroUSB jest chronione klapką, którą trzeba nacisnąć z lewej strony, by dostać się do gniazda, a uchwyt SIM-a wyjmujemy po przesunięciu go (przy otwartej klapce!) w lewą stronę. Istotna może być informacja, że Lumia korzysta z najmniejszego dostępnego obecnie formatu kart: microSIM.
Po włączeniu fabrycznie nowego telefonu musimy go skonfigurować. Przydatne, chociaż niekonieczne w tym momencie, jest posiadanie Live ID, czyli identyfikatora z Microsoftu. Kilka odpowiedzi na proste pytania i mamy działającą Lumię 800 z systemem Windows Phone 7.5.
Osobom, które nie miały styczności z nowym oprogramowaniem Microsoftu, należy się krótki przewodnik po systemie. To, co widać na ekranie głównym, to kafelki, którymi można w dowolny sposób zarządzać. Możemy dodawać nowe, ustalać ich położenie i usuwać niepotrzebne. Kafelkom reprezentującym oprogramowanie systemowe możemy zmienić kolor na jeden z ośmiu wybranych fabrycznie. Możemy również wybrać kolor tła: biały lub czarny. I to koniec. Tapetę można ustalić jedynie dla obrazu przy zablokowanym ekranie poprzez wybranie zdjęcia z pamięci aparatu.
Aby skasować lub zmienić kolejność kafelków, należy jeden z nich przytrzymać dłużej palcem. Wówczas powiększy się, a w jego lewym górnym rogu ukaże się ikonka pozwalająca na kasowanie. Możemy też nacisnąć kafelek w innym miejscu i przesunąć go w wybrany fragment ekranu. Nowe kafelki instalujemy z pozycji wykazu aplikacji dostępnego po naciśnięciu strzałki w kółeczku, umieszczonej w prawym górnym rogu ekranu. Dłuższe naciśnięcie ikony aplikacji wywoła menu z dwiema opcjami: "przypnij do ekranu startowego" oraz "odinstaluj". W każdym z opisanych momentów naciśnięcie klawisza z logo Windows spowoduje powrót do ekranu głównego.
Wróćmy jednak do samego telefonu. Pojemnościowy ekran o przekątnej 3,7 cala i rozdzielczości 480x800 punktów jest czytelny, choć niekoniecznie w pełnym słońcu, ale to wada chyba wszystkich współczesnych smartfonów. Ekran "poddaje się" dotykowi palca bez żadnych problemów, a jego zawartość przesuwa się płynnie i szybko. Nie ma mowy o "zamrażaniu" ekranu czy konieczności kilkukrotnego dotykania go palcem, by uruchomić jakąś funkcję.
Mimo że było to moje pierwsze dłuższe spotkanie z Windows Phone w wersji Mango, generalnie obsługa telefonu nie sprawiała trudności. Fani starej Nokii muszą jednak zapomnieć o klasycznym menu znanym zarówno ze starych poczciwych telefonów, jak i smartfonów z Symbianem. To jest całkowicie nowa filozofia, inny system obsługi, a łącznikiem ze starymi, dobrze znanymi Nokiami jest jedynie logo na przedniej i tylnej ściance oraz dwa programy znane z Symbiana: Nokia Maps i Nokia Navigation.
Teoretycznie oba sztandarowe programy powinny być zainstalowane fabrycznie, ale zdarzyło się, że w jednym z egzemplarzy, który przeszedł przez moje ręce, programów tych nie było. W tym momencie sięgamy do Marketplace - miejsca, skąd instaluje się wszystkie (bez wyjątku!) aplikacje dla telefonów z Windows Phone.
Telefony Nokii mają swoją półkę w wirtualnym sklepie - Nokia Collection. W momencie pisania tego tekstu można tam było znaleźć sześć programów. Oprócz tego mamy dostępną całą zawartość sklepu Microsoftu, ale... tylko tej części dostępnej dla Polaków, czyli niezbyt licznej. Podczas rejestracji podajemy bowiem kraj pochodzenia i - opcjonalnie - numer karty kredytowej. Podobno można ominąć sprawdzanie numeru IP poprzez pewne sztuczki sieciowe (osobiście tego nie próbowałem), jednak przy podaniu numeru karty następuje ostateczna weryfikacja kraju pochodzenia. Z drugiej strony zmiana kraju wymaga... całkowitego resetu urządzenia.
Cała koncepcja chyba nie jest do końca przemyślana i nastawiona jest bardziej na utrudnianie życia klientom niż na ich obsługę. Dochodzą również głosy, że Microsoft ni stąd, ni zowąd blokuje Live ID bez wyraźnego powodu i użytkownik telefonu zostaje z "ręką w nocniku".
Kilkutygodniowa przygoda z Nokią Lumia 800 w zasadzie była udana. Nie miałem przypadku, by telefon z jakiegokolwiek powodu zawiódł, zawiesił się, czy robił coś innego niż powinien:-) W zestawie mamy gumowy futerał zakrywający tylną i boczne ścianki urządzenia, co pozwala na pewniejsze użytkowanie bez obawy, że jakakolwiek nieostrożność spowoduje jego zadrapanie czy uszkodzenie. Jednocześnie futerał jest skonstruowany w taki sposób, by móc normalnie korzystać z telefonu.
Zdjęcia wykonane w dzień przy dobrym oświetleniu ośmiomegapikselowym aparatem robią wrażenie, choć czasem widać nieznaczne ziarno. Gorzej sytuacja wygląda w nocy, kiedy szum jest już wyraźnie zauważalny. Lampa (a w zasadzie dioda) błyskowa pomaga, ale w praktyce działa na odległość 1-2 metrów. Potem już tylko widać ciemność:-)
Lumię możemy również wykorzystać do multimediów - do odtwarzania muzyki, filmów czy do słuchania radia. Jeżeli to ostatnie wymaga tylko podpięcia słuchawek znajdujących się w zestawie, to do muzyki i wideo musimy zainstalować Zune - oprogramowanie z Microsoftu dedykowane m.in. dla Windows Phone. Teoretycznie Zune powinno pomóc nam zarządzać telefonem - zrobić kopię, uaktualnić oprogramowanie i kopiować multimedia. Z kopią mi do końca nie wyszło. Nie udało mi się przenieść zawartości z jednej Lumii na drugą. Nie było to dla mnie aż tak ważne, bo kontakty i tak od lat synchronizuję za pomocą konta Google, a programy z Marketplace można ściągnąć jeszcze raz. Żadnej dostępnej aktualizacji oprogramowania dla Lumii w czasie testów nie było. A multimedia... to chyba jeden ze słabszych punktów wszystkich telefonów z Windows Phone.
W przypadku Lumii jest jeszcze jeden słaby punkt. Nazywa się on...
Pierwszy egzemplarz telefonu, jaki dostałem do testów, po pełnym rozładowaniu i naładowaniu baterii wytrzymał... 6 godzin. Słownie sześć, podczas których poznawałem system, instalowałem aplikacje, ustawiałem synchronizację kont. No dobrze, dłuższy czas podświetlany ekran, dużo transmisji w sieci radiowej. Po drugim ładowaniu było w zasadzie tak samo. Nie zgadniecie, co pomogło? Wymiana karty SIM z Play na cokolwiek innego. Rozsądnego wytłumaczenia tego faktu nie ma, ale początek testów zbiegł się mianowicie z uruchomieniem roamingu Play z Orange. Kilka dni później Nokia potwierdziła problem z baterią i przy okazji odsłoniła narzędzie diagnostyczne dostępne w telefonie po wybraniu z klawiatury numerycznej ciągu znaków ##634#. W menu pojawia się wówczas nowa pozycja: Diagnostic. Z kartą innej sieci telefon popracował nawet 24 godziny:-) Niemniej dość szybko Nokia Poland dostarczyła egzemplarz z nowym oprogramowaniem i tu średnie czasy pracy przy moim tzw. normalnym użytkowaniu przekraczają dwie doby, co można uznać za sukces. Naprawdę:-) Telefon w trybie jałowym (czyli tylko synchronizujący się z siecią poprzez internet ze sporadycznym odczytywaniem informacji) wytrzymał z kolei prawie pięć dni. To też dużo.
Artykuł pochodzi z numeru 02.2012 miesięcznika Mobile Internet
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!