Stare porzekadło mówi "lepiej późno, niż wcale"... W myśl tej zasady postanowiłem przyjrzeć się bliżej Lumii 1520. Model ten ma już ponad półroczny staż rynkowy, ale wciąż broni się solidną specyfikacją i porządnym aparatem fotograficznym. Jakie są jego inne zalety, czy ma jakieś wady - dowiecie się z poniższego tekstu.

Lumia 1520 to jeden z ostatnich smartfonów noszących logo Nokii. Czy byłby dobrym zwieńczeniem historii tej marki? Chyba tak - choć nie sądzę, by stał się modelem równie kultowym, jak kilka innych sprzed lat... Lumia 1520 nie jest konstrukcją rewolucyjną - ale naprawdę da się polubić.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Spis treści
- Obudowa, wykonanie
- Wyświetlacz
- Interfejs, wydajność, aplikacje
- Komunikacja, dźwięk, bateria
- Fotografia i wideo
- Podsumowanie
Nim opowiem, za co lubię ten smartfon, oceńmy jego powierzchowność. Lumia 1520 ze swym 6-calowym ekranem jest właściwie fabletem. Nie cierpię jednak tego określenia - zatem wybaczcie, ale uparcie będę ją nazywał smartfonem - wszak nim przecież jest! Sprzęt - pomimo swych słusznych rozmiarów - jest dość poręczny. Za sprawą niewielkiej grubości i zaokrąglonych boków, płynnie przechodzących w tylną ściankę, 1520 wygodnie leży w dłoni. Matowa faktura tyłu niweluje ryzyko wyślizgnięcia się telefonu z ręki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Przerośnięta Nokia nie należy do najlżejszych, ale na plus zaliczę dobre wyważenie obudowy - nie męczy dłoni, choć nie ukrywam, że piękniejszej części użytkowników ciężar ten może doskwierać. Obudowę wykonano - jak zwykle w przypadku tej marki - znakomicie. Nie ma się do czego przyczepić, a wrażenie solidności potęguje fakt, iż obudowa jest nierozbieralna. Wszystko razem jest zwarte i sztywne, a do tego - jak się przypadkiem przekonałem - całkiem dobrze znosi upadki nawet ze sporej wysokości. Jeśli nie mamy pecha i nie pęknie szkło wyświetlacza - konstrukcja okaże się naprawdę trwała.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wspomniane szkło - czyli Gorilla Glass 2 - jest dość odporne na zarysowania, ale z racji dużej powierzchni i wystających poza obrys korpusu estetycznie zaokrąglonych brzegów - jest mocno narażone na stłuczenie. Nie musimy się za to obawiać o trwałość tylno-bocznej części obudowy. Wykonano ją z barwionego w masie (nie lakierowanego) poliwęglanu, co daje wysoką odporność na uderzenia, a także na zarysowania. Rysy powstają, ale są mało widoczne. To duża zaleta. Kolejną - jest stylizacja.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Obudowę utrzymano w charakterystycznym dla Lumii, surowym, skandynawskim stylu. To czyni stylizację ponadczasową, choć jednocześnie skromną. Mnie się podoba - ale wy oczywiście możecie ocenić ten aspekt inaczej. Dodam, że na zdjęciach możecie oglądać telefon w jednej z bardziej szalonych odmian kolorystycznych. Jeśli wolicie bardzie stonowane barwy, możecie wybrać obudowę w czerni lub bieli. Dla odważniejszych - jest jeszcze czerwień. Nie ukrywam, że wersja żółta może przyciągać wzrok - ale w przypadku testów redakcyjnych przecież o to chodzi ;)
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Spójrzmy jeszcze na rozmieszczenie przycisków i złącz. Lewy bok jest gładki, ale w jego górnej części znajdziemy dwie (uwalniane za pomocą igły) szufladki: na kartę microSD (do 64 GB) oraz na nanoSIM, co trochę zaskakuje, zważywszy na wymiary telefonu. Oba elementy są solidne, choć gdy naciśniemy je palcem, zdarza im się zatrzeszczeć. Na spód telefonu powędrował port microUSB (niestety bez OTG), zaś na górę - słuchawkowy minijack. Jego położenie uznałem za wygodne - gdy nosiłem telefon w kieszeni kurtki, podłączanie słuchawek było łatwe. Wszystkie przyciski mechaniczne zgrupowano na prawym boku.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Klawisz włącznika oraz dwupołożeniowy regulator głośności lądują idealnie pod naszymi palcami. Równie wygodny jest - bardzo przeze mnie lubiany - osobny przycisk aparatu. Pozwala on na uruchomienie kamery, a także na wyzwolenie migawki. Działa skokowo - wciskając go do połowy ustawiamy ostrość, zaś pełne wciśnięcie uruchamia migawkę. By włączyć aparat - wystarczy przytrzymać go odrobinę dłużej.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wszystkie przyciski są ciemne, lekko opalizujące i... mają delikatny luz. Takie przynajmniej sprawiają wrażenie - bowiem do samej ich pracy nie mam zastrzeżeń. Kolejne - już dotykowe - klawisze powędrowały pod ekran. Co ciekawe, po aktualizacji systemu do Cyan'a zniknęło ich podświetlenie. Nie działa bez względu na ustawienia, jakie wprowadzimy w menu. To jednak na pewno błąd oprogramowania - czekam zatem na kolejny update...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Omówienie powierzchowności telefonu uwieńczę krótkim opisem zestawu. W solidnym kartonowym pudełku, oprócz telefonu, znajdziemy zasilacz sieciowy, towarzyszący mu kabel USB, igłę do otwierania slotów kart oraz słuchawki WH-208 - bardzo przyzwoite, jak na element wyposażenia fabrycznego.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wyświetlacz Lumii 1520 jest jednym z najlepszych, jakie znajdziemy w 6-calowych tabletofonach. Ma rozdzielczość FullHD i wykonany został w technologii Clear Black. Ekran cechuje się wysoką jasnością oraz szerokimi kątami czytelności. Znakomicie odwzorowuje barwy, warto docenić przyjemny, głęboki poziom czerni, a także stosunkowo małą - jak na rozmiary matrycy - ilość odbłysków światła zewnętrznego.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Co więcej, w systemie znalazły się dodatkowe opcje regulacji wyświetlania, pozwalające nam na indywidualne dostosowanie parametrów nasycenia barw i jasności. Mankamentem ekranu może być natomiast jego lekkie uginanie się po przyciśnięciu, owocujące charakterystycznymi "duchami" w punkcie nacisku. Panel dotykowy nie daje już żadnych powodów do narzekania. Działa precyzyjnie, można obsługiwać go nawet w rękawiczkach, reaguje także na dotyk twardym przedmiotem, np. końcówką długopisu. Miłym uzupełnieniem jest opcja wybudzania ekranu poprzez dwukrotne stuknięcie weń palcem...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Na temat interfejsu systemu Windows pisałem już wielokrotnie, nie będę was zatem zanudzać. Widać, że Microsoft rozwija swe oprogramowanie, w tej chwili w zasadzie wyeliminowano już większość mankamentów.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Niezmiennie denerwuje mnie jedynie to, że przyciski głośności wciąż działają nawet przy zablokowanym (ale nie wygaszonym) ekranie. Przez to nadal zdarza mi się przypadkowo wyciszyć lub pogłośnić sygnały - choć wcale tego nie chcę... Nieodłączną cechą Windows jest płynne działanie nawet na niezbyt mocnych urządzeniach. A co, jeśli mamy sprzęt ze Snapdragonem 800 z zegarem 2,2 GHz i wsparciem 2 GB RAM-u? To jest po prostu bajka. Kafelki wręcz pływają, wszystko pracuje znakomicie płynnie i szybko. Choć w benchmarkach (wyniki poniżej) tego nie widać, Lumia 1520 jest jednym z najszybciej działających telefonów na rynku. Nie mówię tu oczywiście o suchych liczbach, ale o wrażeniu z użytkowania.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pozytywne odczucia budzą również aplikacje. W tej chwili w sklepie Windows Phone trudno znaleźć jakieś braki, a i sam producent nie skąpi nam standardowo instalowanych apek. W Lumii mamy niezłe, działające off-line mapy Here i nawigację Drive(które w połączeniu ze sprawnie działającym modułem GPS/Glonass naprawdę dadzą się lubić), mamy również internetowe Nokia MixRadio, pozwalające na bezpłatny (choć z pewnymi ograniczeniami) odsłuch muzyki.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Jest także klasyczne radio FM, mamy również specjalny tryb dla dzieci oraz samochodowy, który może aktywować się automatycznie po połączeniu z zestawem HF naszego auta. W codziennym użytkowaniu przyda się również licznik przesyłanych danych "Data Sense", moduł NFC (z obsługą płatności) czy fitnessowa aplikacja MSN. Warto wspomnieć, że Lumia bez problemu współpracuje z kontami Google oraz iCloud, co może mieć spore znaczenie dla użytkowników zmieniających platformę...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
W podstawowej roli - czyli komunikacji - Lumia 1520 sprawdza się również znakomicie. Jakość dźwięku jest znakomita. Cztery mikrofony i dwa porządne głośniki odwalają naprawdę dobrą robotę. Tu nie mam się do czego przyczepić. Interfejs telefoniczny również jest niezły, ale dialer wciąż nie potrafi skojarzyć wpisywanych klawiaturą numeryczną znaków z wpisami w książce telefonicznej... Szkoda...
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Może za to stworzyć listę szybkiego wybierania - czyli ulubionych kontaktów, jest także opcja blokowania wybranych połączeń - choć nie trafimy do niej wprost z aplikacji telefonu. Nie będę narzekał na komunikację tekstową. Duży ekran oznacza duże przyciski na klawiaturach - czyli wygodę. Problemów z łącznością (LTE, Wi-Fi, Bluetooth) - nie stwierdziłem.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Pochlebstw nie oszczędzę także baterii. Ta - zapewne za sprawą dużej pojemności - wystarczy na naprawdę długo. Lumia 1520 bez problemu wytrzyma cały dzień intensywnej pracy, zaś normalnie użytkowania - wytrzyma pełne dwa dni. Jeśli skupimy się tylko na podstawowej komunikacji i oszczędzaniu energii, możemy "dociągnąć" nawet do 4-5 dni, ale mnie ta sztuka udała się dosłownie raz. Nie po to kupujemy smartfony!
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Strona dźwiękowa Lumii 1520 prezentuje się nieźle. Wbudowany głośnik gra donośnie i czysto, zaś dźwięk na słuchawkach możemy dostosować do naszych wymagań w "ustawieniach", gdzie znajdziemy porządny equalizer. Nawet fabryczne słuchawki dadzą się lubić - choć oczywiście bardziej wyrobionemu słuchaczowi raczej nie wystarczą.
Atutem Lumii 1520 ma być również 20-megapikselowy aparat fotograficzny PureView z optyką Zeiss'a o jasności f/2,4, 1/2,5-calową matrycą BSI CMOS i optyczną stabilizacją obrazu. Czy rzeczywiście nim jest? Mam mieszane odczucia. W dzień robi znakomite zdjęcia, ale po zmroku... niekoniecznie. Ale po kolei. Aparat obsługujemy domyślnie za pomocą prostej, przyjaznej aplikacji Nokia Pro Cam. Za pomocą "wysuwanego" z boku menu aplikacja pozwala na ręczną regulację balansu bieli, ostrości, czułości ISO, ekspozycji i czasu migawki. Do dyspozycji mamy również bracketing, samowyzwalacz, tryb nocny oraz sportowy. Możliwości aparatu uzupełnia tryb filmowania oraz fotografii seryjnej. W tym ostatnim przypadku kilka zarejestrowanych klatek możemy połączyć w jedno optymalne ujęcie - np. by każdy w fotografowanej grupie był uśmiechnięty. Możliwe jest także zestawienie sekwencji ruchu z kilku zdjęć - z rozmyciem tła.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Możliwości fotograficzne możemy poszerzyć za pomocą dodatkowych aplikacji, które oferuje producent. Mamy np. re-focus, czyli możliwość zmiany punktu ostrości już po zrobieniu zdjęcia, z kolei Kinograf pozwoli nam zaanimować wybrany obiekt na nieruchomym kadrze.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Osobną aplikację mamy również do zdjęć panoramicznych, a kolejną - do selfie. Na koniec za pomocą aplikacji Kreatywne studio możemy ubarwić nasze fotki, połączyć w efektowny pokaz kolejną aplikacją - Storyteller i przesłać na dowolny podłączony do sieci komputer aplikacją Beamer.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
I wszystko byłoby cudownie, gdybym do każdej z tych możliwości nie musiał otwierać kolejnych, osobnych aplikacji. Czy nie da się połączyć wszystkiego w jedną, góra dwie?!
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Wróćmy jednak do jakości zdjęć. Lumia 1520 potrafi zapisywać zdjęcia w formie cyfrowego negatywu, czyli DNG, lub mówiąc prościej - RAW. Daje to spore możliwości nawet bardziej zaawansowanym użytkownikom, ale oczywiście początkujący może zapisywać same pliki JPG... Nie wspomniałem jeszcze o bezstratnym, 2-krotnym zoomie. Technologia PureView pozwala nam na wykadrowanie zdjęcia do rozmiaru 5 megapikseli, ale za to bez jakiegokolwiek uszczerbku na jego jakości.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
I wszystko byłoby cudownie, gdyby aparat spisywał się trochę lepiej po zmroku. O ile do zdjęć wykonywanych przy świetle dziennym nie mam poważniejszych zastrzeżeń, o tyle zdjęcia w gorszym oświetleniu są zbyt silnie zaszumione. Poziom szumów rośnie wraz z czułością, na jaką nastawimy aparat, ale staje się nieznośny już powyżej 200 ISO. W niektórych przypadkach sytuację uratuje mocna, podwójna dioda LED - ale to rozwiązanie "krótkodystansowe".
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Algorytm zapisujący pliki JPG pozostawia wyraźne ślady swej działalności w postaci artefaktów. Zapis DNG daje mniejsze szumy, ale nie każdemu chce się bawić w późniejszą obróbkę fotek. Trochę kłóci się to z ideą komórkowego aparatu w rodzaju "wyceluj i strzel" - a przecież najczęściej korzystamy zeń właśnie w taki sposób.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Zdjęcia w świetle dziennym cieszą dobrym odwzorowaniem detali i dość neutralną, lekko chłodną kolorystyką, martwi mnie jedynie podatność aparatu na promienie słońca - dość łatwo "złapać" flarę, nawet, gdy nie stoimy bezpośrednio w kierunku światła. Plusem aparatu jest dość szybki autofokus oraz skuteczny system stabilizacji, zauważalnie ograniczający ryzyko poruszenia ujęcia. Z filmami jest nieco lepiej, choć i tu wraz ze spadkiem ilości światła rośnie nam ilość szumów - ale w ramach rekompensaty otrzymujemy dobrą jakość stereofonicznej ścieżki dźwiękowej.
|
|
|
|||
Przykładowe filmy nagrane Lumią 1520 wideo: mGSM.pl przez YouTube |
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Od momentu premiery Lumii 1520 minęło już kilka miesięcy. Cena spadła do poziomu 1500-1600 zł, co czyni z tego fabletu (przepraszam: dużego smartfonu) bardzo łakomy kąsek. Choć trochę rozczarowały mnie możliwości aparatu fotograficznego, śmiało mogę stwierdzić, że ten sprzęt ma bardzo mało słabych stron. Lumia 1520 przekonuje solidną i ładną obudową, a także świetnym wyświetlaczem.
fot. Adam Łukowski/mGSM.pl
Telefon doskonale sprawdza się w roli narzędzia komunikacji i umożliwia wygodne korzystanie z komunikacji tekstowej i internetu. Możemy zachwycić się również płynnością pracy i pozbyć obaw związanych z wydajnością baterii. Aparat zapewni nam znakomite zdjęcia w dzień, zaś w nocy - zmusi do fotografowania "dla zaawansowanych" i zabawy z plikami DNG. Tę niedogodność Lumia zrekompensuje nam znakomitą jakością dźwięku i niezłą odpornością na uszkodzenia. Czy warto? Moim zdaniem: teraz nawet bardziej, niż bezpośrednio po premierze.
|
|||
Krótki przegląd Lumii 1520 wideo: mGSM.pl przez YouTube |
Mat. własny
Zobacz najnowsze opinie lub dołącz do dyskusji i dodaj opinię!